Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Lidka pisze:Zaznaczam
Odkąd w głosowaniu na Tesco zostaliśmy daleko w tyle głosuję i namawiam do głosowania na was:)
CatAngel pisze:Lidka pisze:Zaznaczam
Odkąd w głosowaniu na Tesco zostaliśmy daleko w tyle głosuję i namawiam do głosowania na was:)
Sosnowiec jest od ponad tygodnia na drugim miejscu przecież.
Jaaga pisze:Anksunamun, ja mam w domu 4 szczeniaki ze sosnowieckiego schroniska, bo jest takie przepełnienie i małe siedzą poupychane po klatkach. To chyba nie w porządku, że my zabieramy sosnowieckie maluchy, a ktoś zapycha schron szczeniakami z innych miast, bo gminy nie mają umów.
Dlaczego nie moga iść do mysłowieckiego schroniska? Kiedyś było tak bardzo źle, ale po zmianie kierownictwa tam jest o niebo lepiej. Schronisko bardzo zadbane, wyremontowane, psy odkarmione, kupowany jest sprzęt. Sama wzięłam suczkę od nich. Miała 18 lat. Nikt jej w schronie nie uśpił, była odkarmiona, zachipowana, z kompletem szczepień.
Wrażenia całkowicie inne od tych sprzed kilku lat. Z tamtego schroniska tez wyciągałam kiedys psy. Teraz nie ma potrzeby. Warto samemu zaglądnąć do schroniska, porozmawiać.
Alienor pisze:Schronisko dla takich małolatów - w zasadzie każde - to bardzo duże ryzyko zejścia. One nie są po szczepieniach +2-tygodniowa karencja więc jeśli coś przyniesie inny psiak, to są skazane. W każdym schronisku umierają psiaki - od chorób, z pogryzień, smutku więc jeśli jest jakakolwiek szansa przetrzymania ich i szukania im domu to powinna zostac wykorzystana. Tak uważam i tak napisałam Adze na samym początku.
W zasadzie Siewierz podlega pod Bielsko Białą i tam w razie czego trafiłyby szczeniaki i sunia. Nie znam osobiście tego schroniska - wiem, że jest tam wolontariat, ale wiem, że i tam jest pełno - zbyt pełno i zdarzają się przypadki pogryzień i wirusówki. Mysłowic nie znam - ale to, że nie ma tam wolontariatu nastraja mnie sceptycznie, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie odrzuci oferty darmowej pracy wolontariuszy, jeśli nie ma czegoś do ukrycia. Nie twierdzę że to drugie Dyminy, ale wątpliwości mam.
Jaaga pisze:Trochę bez sensu, skoro sami dzwonili. Może pies został zagryziony i nie chcieli się przyznać? Piszę tylko o swoim osobistym odczuciu, bo bywałam tam od lat.
Kiedyś trudno było się tam dostać, psy były bardzo zaniedbane, stały z sierścią w strąkach w błocie, kupach i sikach.
Moją kudłatą Chow nawet pracownicy wyczesali przed wydaniem, bo dzień wczesniej zadzwoniłam, że ją chcę adoptować. Wszystkie psy były zadbane. Pełna dokumentacja, umowa do podpisania.
Mnie tylko ciekawi, czemu nikt nie interesuje się np. schroniskiem katowickim, gdzie prężnie działa wolontariat, a psów jest podobno ok. 80. Ja wiem dlaczego.
Co do wolontariuszy, to uwierzcie, że jak się jest po drugiej stronie, to nie wygląda on już tak wspaniale i wzniośle. Mój Andrzej jest chory, jak ma pracowac w sobotę. Powiedział, że na palcach może policzyć wolontariuszy, którzy naprawdę się przydają i im zależy. Reszta traktuje schronisko jak punkt spotkań towarzyskich i przy okazji dezorganizują pracę. On robi swoją robotę, z którą i tak ledwo się wyrabia, bo pracowników jest za mało na taką ilość zwierząt, a ciągle mu ktoś przychodzi, odrywa od pracy i zawraca głowę pierdołami. Ostatnio wolontariuszki poprzekładały psy w boksach i jemu dostał się opieprz. Nie ma dnia z wolontariatem, żeby wolontariuszom nie uciekały psy z boksów i znowu dokładają pracy. Inni pracownicy tez mają podobne odczucia.
Jak dla nas kwestia wolontariatu powinna zostac uregulowana, np. określone dni, godziny, ilość wolontariuszy, żeby był jakiś ład, a nie kilkadziesiąt osób snujących się w sposób nieskoordynowany po schronie.
Oczywiście chodzi mi o psich, a nie kocich wolontariuszach. Koty maja jak w pudełeczku, wszystko schludne, zorganizowane i poukładane.
Użytkownicy przeglądający ten dział: DTuMacieja, kasiek1510 i 29 gości