» Pon sty 07, 2013 19:06
Re: kot umiera-Panleukopenia
Miała robione dwa testy: jeden na panleukopenie, drugi Felv albo Fiv- nie pamiętam, bo pierwszy był dodatni, drugi ujemny. Dostała surowicę (ta lekarka współpracowała ze schroniskiem a tam wszystko padało na te świństwo), antybiotyk. Maiła robioną morfologie i poziom leukocytów osiagnął dolny pułap (mimo to wyższy niż wczoraj).
Została w lecznicy i będzie tam leczona, nawadniana, badana. Dzwoniłam pół godziny temu i jest bez zmian. Podobno mocno się im tam szarpie, wiec nie jest jeszcze skrajnie wykończona. Rano też wykazywała minimalne odwodnienie.
teraz wszystko już w rękach lekarza i sił wyższych.
Panleukopemie mogłam zawlec sama. Zrobiłam rachunek sumienia: w okolicach Nowego Roku prałam koc po kotkach oborowych, które niedawno gwałtownie padły razem z matką. Ponieważ dwa koty , które ktoś zabrał z tego miotu do domu żyją, a padnęcia nastąpiły dwa, trzy tygodnie po tym, jak zawiozłam im nowy koc (i ten został tam spalony) , ten wypralam i włożyłam do bagażnika samochodu. Dwa dni był w domu (pranie, suszenie). To moze ale nie musi być to. w tym samym samochodzie woziłam też pierwszego chorego kotka do weta...
Z pozostałymi kotami powinno być dobrze: Mruczek jest regularnie szczepiony. Pestka jest dzikusem złapanym na sterylizację. Nie zaszczepiłam jej jeszcze, bo ciągle sprawy nerkowe odwlekały sprawę, ale to stary kot i jest duże prawdopodobieństwo, że na wolności miała styczność z większością wirusówek.