saintpaulia pisze:Oczywiście potrzeba bliskości zwierzęcia musi być zaspakajana. Ale można się nauczyć na zasadach kompromisów - kiedy się ją zaspakaja. Jakiś czas temu przechodziłam ostrą grypę żołądkową. Targały mną szalone torsje. A wtedy gaja wymyśliła, że będzie się tuliła i ocierala o moją głowę. Owszem to miło z jej strony, ale wylądowała za drzwiami łazienki, bo kąpiel, jaką musiałabym jej potem zapewnić już radości by jej nie sprawiła.
Moja mama zawsze myje ręce po pogłaskaniu psa. Nawet psa mojego, czy mojego brata z rodzicami wspólnej Kseny. Czy to znaczy, że jej nie kocha, że nie zabiera na długaśne spacer, nie karmi smakołykami, nie biegnie do weta? Nie. Psica ma wszystko. No, może nie w naszym ujęciu, bo jej nie wolno do łóżka również. Nie wydaje się być nieszczęśliwa. Jest zdrowa, radosna, zadbana. Ale dla mamy jest właśnie - jak powiedziałaś - zwierzęciem. Ale w końcu jest zwierzęciem. Prawda?
Ja moje psy całuję i przytulam, tulę czoło do ich puchatych szyjek. Mama wtedy stuka się w swoje czoło, ale wie, że to mój wybór.
ja też całuję i przytulam jak mogę ale ręce muszę umyć bo z powodu alergii jak po kocie dotknę oka mam ogromne problemy
czy to znaczy ,że źle je traktuję ? nie