POMOCY uciekł kot ŁÓDŹ

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pon lip 30, 2012 8:21 Re: Nie radzę sobie z kotami

Przede wszystkim: kocur był chory, a obecnie sika "co chwilę". Jego mocz śmierdzi.
Pierwsza sprawą jest badanie moczu, to najważniejsza kwestia, jeśli się chce rozwiązać problem. To, że kuracja pomogła na jakiś czas (dobre badanie kontrolne), nie oznacza, że problem już chwilę później nie wrócił ze zdwojoną siłą. Niektóre koty wymagają diety obniżającej pH moczu przez bardzo długi czas. Badanie moczu to konieczność i podstawa w takim wypadku.

Warto także zmienić żwirek w jednej z kuwet na bentonitowy - zwłaszcza, jeśli drewniany to grube beleczki, nie zbrylające się.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33144
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon lip 30, 2012 8:32 Re: Nie radzę sobie z kotami

iza71koty pisze:Aniu.Ja mam jeszcze takie pytanie.Piszesz że bardzo ciężko teraz u Ciebie.Jak jest z jedzeniem dla kociaków?Jedzą dobrze czy średnio?Nie pytam bez powodu.Myślę że może zrobiłybyśmy zrzutkę na Forum, zamówiły coś wspólnie i zrobiły kociakom paczuchę co?"'Co Ty na to?Taki prezent od nas.Może to też rozwiązałoby jakiś niewielki ale problem.Może pomogłoby Ci przetrwać trudne chwile i kryzys.

Dziewczyny co myślicie?

Mogę Ci wysłać trochę nowych zabawek i płyn o którym pisałam, tylko proszę aby mi Ktoś podesłał adres na pw.Czekam na Twoją decyzję.


Mam adres Ani, ale potrzebowałabym jej zgody na przekazanie go dalej. Może Ania się wkrótce odezwie.

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Pon lip 30, 2012 10:30 Re: Nie radzę sobie z kotami

Żwirek jest drobny, ten
Obrazek

Kupujemy go w dużym worku, żeby był zawsze i żeby było taniej.


Wczoraj zakładając temat byłam zdesperowana. Ja się przez kilka lat wstydziłam komukolwiek przyznać, bałam się. Wczoraj sie odważyłam.
Przez jakiś czas ( do 1 sierpnia) pilnuje koleżance mieszkania, ona ma świnki morskie, w tym jedna przewlekle chora, trzeba ja obserwować. Więc większość czasu jestem u niej. Opiekę nad zwierzętami bardziej przejął mąż. Nasze są oczywiście karmione, nic im nie brakuje, poza nami.
Wczoraj rano byłam w swoim obleśnym, cuchnącym mieszkaniu, coś we mnie pękło, popłakałam się, uznałam, że tak dłużnej nie dam rady. wpadłam w histerię na myśl, że niedługo tu znowu na stałe wrócę.
Przyjechałam do domu koleżanki, uspokoiłam sie i napisałam to.

wieczorem mąż zadzwonił, że w czasie burzy otworzyło sie okno ( mamy bardzo stare, kiepsko się zamykają) i kota nie ma, uciekł. Moja pierwsza reakcja była straszna, ja sie ucieszyłam. Wiecie nie raz myślałam żeby zniknął, nie umarł, nie uciekł, tak po prostu magicznie zniknął. Za dwie minuty do mnie dotarło, że naszego kocura nie ma. Zrobiło mi sie słabo, oddzwoniłam do mężna łamiącym sie głosem wypytałam o wszystko. Szybko pojechałam do domu, sprawdziłam jeszcze raz mieszkanie, nic.
Szukaliśmy go po osiedlu do po 2 w nocy. Potem od 7 do po 9. Nic, nie ma kota.
Mąż musiał pojechać do pracy, ja tu, bo muszę dbać o tę świnkę, ona ma dzisiaj wizytę u weta, ja u lekarza. Do tego czekam na ważne dokumenty. Najwcześniej będzie go można szukać po 18, wtedy mąż będzie w domu ( jak mu sie uda, bo powinien być później, bo później był w pracy).
Dzisiaj wieczorem wywiesimy w okolicy ogłoszenia.

Jak ja siebie nienawidzę za te złe myśli, za użalanie się. Jak ja żałuję.
Pisząc to mam świadomość, że uznacie, że się radośnie pozbyłam kota. ale to nie tak. wiem, że pisanie o chwilowej, głupiej radości mi nie pomaga, ja pisze po prostu jak było. Ja jednej osobie podałam adres i telefon, gdybym chciała sie pozbyć kota nie robiłabym tego.

Pomóżcie mi. Potrzebuje rad jak szukać, w jakich miejscach szukać, jak napisać ogłoszenie.
Ja nie wiem co robić, to jest nieporadny kocurek, on sie bardzo boi, on sie boi nawet małego chomiczka, bardzo boi sie burzy. Jak pomyślę, że on jest tam sam, wystraszonym, głodny to mam wrażenie, że serce mi zaraz pęknie. On boi sie innych kotów, on nie zna samochodów chyba), znaczy zna ze słyszenia, jak chodziłam z nim do weta to tak sie trząsł, tak płakał, a jak słyszał samochód to brał sie o wiele bardziej.
Do wczoraj nie wiedziałam ile on dla mnie znaczy. To jest straszne, ta niepewność co się z nim dzieje i jednoczesna pewność, że jak w kilka dni go nie znajdę to on umrze i nie będzie to miła śmierć.

Błagam, radźcie coś. W szukaniu takim z nawoływaniem nie ma co mi pomagać, nie sadzę by do kogoś wyszedł, podejrzewam, że nawet do mnie może się bać podejść, wyjść z kryjówki.

Znam ludzi ze świnkowego forum ( osobiście) którzy zaświadczą, że ja bym nie mogła mu nic złego zrobic, że mówie prawdę.
Ja jestem przerażona, ja nie umiem się uspokoić, ja wiem, że pisze chaotycznie, że pewnie bredzę.

Ale błagam jak o tym pisze toi nie umiem się skupić, ja chce mojego kota, nawet gdybym miała w tej wielkiej kuwecie wiele lat mieszkać, to lepsze niz strata kota. I to taka strata.


Jakie są szacse na odnalezienie kota ?

smutna.ania

 
Posty: 47
Od: Nie lip 29, 2012 13:55

Post » Pon lip 30, 2012 10:37 Re: Nie radzę sobie z kotami

Zrób print screen zumi, zaznacz jaka to okolica.
Ogłoszenie o zgubie ze zdjęciem wklej tutaj viewtopic.php?f=1&t=135270

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 30, 2012 10:42 Re: Nie radzę sobie z kotami

Znaczy mam na zumi poszukać swojego osiedla, zrobić zrzut ekranu, wrzucić na jakis serwer i dać fotkę do tematu z linku ?
A zdjęcia teraz nie mam, będę miała pod wieczór, mam na swoim komputerze. Czy mozna kilka zdjęć ?

Czy sa jakies dobre portale takie do ogłoszeń, ze kto zginął.
Wybacz Ty i wybaczcie inni te pytania, ja jestem roztrzęsiona, wzięłam mocne lekarstwa, ja nie ogarniam.

smutna.ania

 
Posty: 47
Od: Nie lip 29, 2012 13:55

Post » Pon lip 30, 2012 10:43 Re: Nie radzę sobie z kotami

myslę, ze osobista pomoc Tobie w łazeniu i szukaniu kota jest jak najbardziej potrzebna jako WSPARCIE dla Ciebie - lżej jest poradzic sobie z własnymi emocjami i lękiem o zwierzaka gdy się jest z kimś, razem, kto wspiera, rozumie itp niż samotnie łazic i zmagac się z róznymi negatywnymi emocjami.

Twoja pierwsza reakcja na wiadomośc o zaginięciu kota jest TYPOWYM objawem depresji, niczym więcej. I z niej wynika. Więc nie bój się, ze ktoś Cię tu źle oceni.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*),Belcia(*),Krzysiek!(*),Czunia(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35670
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon lip 30, 2012 10:44 Re: Nie radzę sobie z kotami

smutna.ania pisze:Wybacz Ty i wybaczcie inni te pytania, ja jestem roztrzęsiona, wzięłam mocne lekarstwa, ja nie ogarniam.



zmień tytuł wątku w stylu - uciekł kot, pomózcie i koniecznie podaj miasto z którego jesteś.
I pozwól sobie pomóc jeśli ktoś taka pomoc zaoferuje.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*),Belcia(*),Krzysiek!(*),Czunia(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35670
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon lip 30, 2012 10:53 Re: Nie radzę sobie z kotami

Marzenia11 w sumie masz rację. Razem jakoś raźniej szukać. Tak strasznie sie o niego boje. On jest duży, gruby, taki solidny kocur, ale w głębi jest wystraszonym kocuiakiem. W domu ludzi sie nie boi, ale poza domem bardzo. Ja sie boje, że on sobie nie da rady.

Ja się czułam totalnie winna tego, że mam takiego kota. Ja się bardzo wstydzę domu, tego, ze jestem biedna, nie mam pracy. Bardzo się wstydzę choroby swojej. Ja mam bardziej niż niską samoocenę.
Ja to wszystko ukrywałam przed każdym kogo znam, każdym kto może mnie rozpoznać.
Nawet tu.
Ja myślałam, że napisze, dostane wsparcie rady, że sie uda lub nie i temat sie skończy.
Ja zrobiłam coś złego. Ja tu miałam kiedyś konto. Założyłam nowe, bo się wstydziłam, chciałam byc anonimowa. Fakt, do starego nie pamiętam hasła, ale to sobie uświadomiłam później, jak założyłam nowe konto.
Błagam, wiem, że złamałam regulamin, błagam nie banujcie mnie dopóki kota nie znajde, potem możecie mi oba konta zbanować.
Ja nie do końca miałam świadomość, ze źle robię. Nie umiem wytłumaczyć. Nie chciałam prowadzić podwójnego konta. Chciałam pomóc tylko kotu.

Jak mnie było stać to ja pomagałam kotom, miałam nawet koty na dt. Potem sie przeprowadziłam, niby na swoje, potem nie miałam kasy, bo trzeba było meblować, kredyt. Potem przerzuciłam się na pomoc innym zwierzakom.

smutna.ania

 
Posty: 47
Od: Nie lip 29, 2012 13:55

Post » Pon lip 30, 2012 10:56 Re: Nie radzę sobie z kotami

Marzenia11 pisze:
smutna.ania pisze:Wybacz Ty i wybaczcie inni te pytania, ja jestem roztrzęsiona, wzięłam mocne lekarstwa, ja nie ogarniam.



zmień tytuł wątku w stylu - uciekł kot, pomózcie i koniecznie podaj miasto z którego jesteś.
I pozwól sobie pomóc jeśli ktoś taka pomoc zaoferuje.


Proszę tu o wyrozumiałość, uwierzcie, że się niesamowicie wstydzę, krepuje i boje, ja sie boje ludzi. Dla mnie podanie obcej osobie adresu to było duzo. Ja chce Waszej pomocy, bo to nie dla mnie to dla kota.

smutna.ania

 
Posty: 47
Od: Nie lip 29, 2012 13:55

Post » Pon lip 30, 2012 11:09 Re: POMOCY uciekł kot ŁÓDŹ

Napisz gdzie, dokładnie zaginął kot, albo wklej lokalizację z zumi jak Ci radzono i koniecznie zdjęcie kota i czy reaguje na imię i wołanie.
Jak to zrobisz to roześlę info po znajomych jeśli ktoś mieszka w Twojej okolicy, żeby mięli oczy szeroko otwarte.
Miejmy nadzieję, że się znajdzie. Jak była burza to mógł gdzieś się schować ze strachu.

Zorientuj się, czy ktoś w Twojej okolicy dokarmia dzikie koty. Takie osoby wiedzą najczęściej, czy nie pojawił się w okolicy jakiś nowy kot.

MaPi

 
Posty: 5104
Od: Pon maja 21, 2012 13:31
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 30, 2012 11:11 Re: POMOCY uciekł kot ŁÓDŹ

Ja mieszkam na Teofilowie, kot zginął na Lnianej.
Zdjęcia będę miała wieczorem.

Zaraz wkleję lokalizację

Nie umiem :cry:
Korzystam z komputera, laptopa koleżanki, to jakiś amerykański komp. Znalazłam PrtSc, ale mi nie działa, on jest tam gdzie mam klawiaturę numeryczną, ja nie wiem co zrobić by dział.

Czy ktos może za mnie wstawić.
Łódź ul. Lniana
Ostatnio edytowano Pon lip 30, 2012 11:17 przez smutna.ania, łącznie edytowano 1 raz

smutna.ania

 
Posty: 47
Od: Nie lip 29, 2012 13:55

Post » Pon lip 30, 2012 11:16 Re: POMOCY uciekł kot ŁÓDŹ

Przede wszystkim kota trzeba znalezc, a kotka została w domu?
Juz nie wiem co myslec, moze mąz" zwrócił kotu wolnosć"?
Skoro wolisz siedziec u kolezanki a nie szukac swojego kota ....Chorą świnkę mozesz zabrac do siebie i u siebie sie nia opiekowac.

gisha

 
Posty: 6084
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Pon lip 30, 2012 11:20 Re: POMOCY uciekł kot ŁÓDŹ

Niedawno na spacerze kotka wyszła mi z szelek i dała drapaka. Szukałam ją chyba z godzinę, biegałam wokół bloku, pytałam wszystkich ludzi czy jej nie widzieli (niektórych chyba po kilka razy). Jak się okazało, najpierw siedziała w krzakach za blokiem (tam gdzie zwykle z nią spaceruję), później podeszła pod klatke i też weszła w krzaki. Przejdź się koło swojego domu, zajrzyj DOKŁADNIE pod wszystkie krzaki (możesz się nawet pod nie wczołgać), obejrzyj dokładnie okoliczne drzewa, sprawdź piwnice, weź zdjęcie kotka i pytaj każdego kogo spotkasz (zwłaszcza dzieci - najwięcej widzą; mi właśnie dwie dziewczynki powiedziały, że jakiś bury pręgowany kot siedział przed chwilą koło klatki). Trzymam kciuki i powodzenia.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35378
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pon lip 30, 2012 11:23 Re: POMOCY uciekł kot ŁÓDŹ

gisha pisze:Przede wszystkim kota trzeba znalezc, a kotka została w domu?
Juz nie wiem co myslec, moze mąz" zwrócił kotu wolnosć"?
Skoro wolisz siedziec u kolezanki a nie szukac swojego kota ....Chorą świnkę mozesz zabrac do siebie i u siebie sie nia opiekowac.


Jasne, dowalaj mi, wyzywaj mojego męża.
To był bardziej jego kot, mąż szukał ze mną przezywa to bardziej niz ja.
Szukałam kota w nocy, szukałam rano.
I do cholery nie wolę, tylko muszę.
Poza świnka czekam na ważne dokumenty, mam upoważnienie na ich odbiór.

Mam ochotę teraz to rzucić w cholerę, szukac na własna ręke, jestem chora, nie umiem sie uspokoić. Ni jest mi łatwo tu siedzieć. Nie wiem czy chcę pomocy od ludzi którzy umieja tylko osądzac i toi najgorzej jak sie da.

smutna.ania

 
Posty: 47
Od: Nie lip 29, 2012 13:55

Post » Pon lip 30, 2012 11:32 Re: POMOCY uciekł kot ŁÓDŹ

Aniu, piwnice, garaże, zakamarki wszystkie trzeba przeszukać.Nawoływać i kicać ale ze spokojem, kot jest pewnie w ogromnym stresie co niestety może spowodować, że się nie odezwje szybko (mojego kota szukałam raz w życiu przez ok tydzień czasu, straciłam wszystkie nadzieje ale szukałam wołałam i kicałam codziennie po kilkanaście razy...wkońcu sie odezwał.cały ten czas przebywał w piwnicy :( )

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości