Dziękujemy wszystkim, którzy trzymają za Josia - narazie za samego Josia, bo za ew. domek, to chyba jeszcze trochę potrwa...
Joś dalej wbity pod łóżko, warczy na wszystkich, buczy, nie można go dotknąć... Ja wiem, ze za wcześnie, przecież nie będziemy naciskać, Gaja nie wychodziła spod łóżka chyba z trzy tygodnie... Nie wiem, nie chcę dramatyzować i ubarwniać, ale żal na Josia patrzeć... A powiem, że trochę i strach - nie pozwala się do siebie zbliżyć, a nawet wczoraj ugryzł trochę córkę, gdy go chciała trochę (no nie wiem, pewnie to źle...) wyciągnąć na powierzchnię, pogłaskać...
Zjadł w nocy mokre. Dziś nic jeszce nie jadł, pomimo że stoi obok niego i nie był w kuwecie. Zabraliśmy Nianię z pokoju, żeby nie było żadnych kotów... Może w nocy zje, załatwi się...
No mówiłam, że Joś to bardzo wrażlwy kot... A jeszcze następna zmiana go będzie czekać - dlatego oddamy go tylko do doświadczonego domu. Mamy nadzieję, że taki się znajdzie...
pozdr. niedzielnie 
  
  