Witaj AgnieszkoAgneska pisze:FIV to nie koniec świata.Kilku nosicieli było (lub jest) u mnie na tymczasie, znalazło domy i mają jeszcze całe lata życia przed sobą.

Pewnie, że nie koniec świata.
Tylko...
Mam 13 kotów (w tym część chorych) i ślepego psa chorego na padaczkę i cukrzycę. W malutkim mieszkanku. Nie mogę zostawić wszystkich „na żywioł” i znikać na cały dzień do pracy. Byłby to zbyt duży stres dla Bruna. Mógłby uruchomić bombę, która w nim tyka.
I zawsze mogłoby dojść w końcu do konkretnych łapoczynów...
W ciągu dnia zamykam Kota w małym pokoju, żeby miał spokój. Kot gaśnie na nowotwór. Codziennie jest go coraz mniej. Bruno mógłby zamieszkać z nim, ale musiałby siedzieć w klatce. Do tego musiałby być „zdrowy”, czyli nie może niczego rozsiewać. Klatka to również duży stres.
Na razie i tak siedzi w klatce w lecznicy, ale powinno to trwać jak najkrócej...
