agnieszka33 pisze:filo pisze:Teraz na czas diagnozowania może lepiej zamiast zamykać kotkę w pokoju pożyczcie klatkę. Kotka będzie z wami w jednym pomieszczeniu, ale będzie za kratami. Do głaskania można rękę włożyć do środka, a w razie agresji zamykasz drzwiczki i kota może co najwyżej rzucać się na pręty.
Wcześniej tak zrobiliśmy tzn nie klatka, a w transporterku siedział, ja w tym czasie przystosowywałam pokój pod kotka, tę jego izolatkę. Mniej miauczy teraz jak ma większą przestrzeń.
Jeśli chodzi o klatkę żeby była w tym samym pokoju co ja teraz, to będę go drażnić swoją obecnością i kot będzie też poddenerwowany bo pewnie wyczuje mój strach i nienaturalne zachowanie, będziemy razem się nakręcać i kot cały czas będzie naszykowany bojowo, jak ja. Teraz siebie nie widzimy i nie ma sensu nakręcać atmosfery będąc w tym samym pomieszczeniu. Ja się nawet boję przejść kogo zamkniętego pokoju a co dopiero pozwolić żeby się na mnie patrzył przenikliwie..A jak rozwali klatkę?...wiem, schiza, ale straciłam zaufanie.
Nie. Zupełnie odwrotnie. Izolacja w odrębnym pomieszczeniu zapewnia Wam poczucie bezpieczeństwa, ale nie załatwia sprawy. Jeśli kot będzie w tym samym pomieszczeniu, to możecie na nowo budować relacje między wami. Macie się razem bawić, masz go karmić wsuwając coś dobrego przez pręty. Możesz go głaskać zabawką na patyku. To nie jest nakręcanie atmosfery. Kot MA się rzucać na pręty klatki i nauczyć się, że jedyne, co w ten sposób uzyskuje, to ból, bo się o pręty uderzył. A Ty spokojnie na to patrzysz. Obecność przez drzwi tak samo nakręca kota, bo on czuje waszą obecność, ale niczego się nie uczy, bo nie wchodzicie w relację.
Jak rozwali klatkę? a jak rozwali drzwi do pokoju?
Od patrzenia kota na Ciebie nic się nie stanie. Jeśli Ty reagujesz w tej chwili aż tak nerwowo, to niestety ale Tobie bym zaproponowała wizytę u psychologa, bo ten lęk może się jedynie spotęgować. To tylko kot. Zwierzę, które człowiek może zabić bez większego wysiłku. Wierzę, że to, co przeżyłaś, było straszne, ale nie pozwól, żeby Twoje przeżycia zdominowały Ciebie. Jeśli sobie sama nie pomożesz, to będziesz się bała kotki niezależnie od tego, co jej usuniesz. Może w sytuacji Twoich lęków lepszym rozwiązaniem byłoby jednak oddanie kotki komuś innemu? Rozumiem, że się z nią zżyłaś, ale nie da się żyć w ciągłym strachu. Zlikwidujesz kotu pazury, ale dalej będziesz się go bać. Każde nastroszenie futra będzie powodować u Ciebie atak paniki. Tak się nie da żyć.