Mały postęp w kontaktach Brawurka - Gaja. Brawurka stara się delikatnie zachęcić Gajeczkę do jakiejś zabawy, a ta coraz mniej odwarkuje. Gdy się tak całemu stadku przyglądam, to odnoszę wrażenie, że wszyscy się okurszka troszkę jednak boją. Zuzia stara się Gajeczkę przemóc wytrwałością i łagodnością. Ale widzę, że to dla niej stres, że małe "to to" na nią warczy i fuka. Jednak dwa razy Zuzia zastosowała metodę warcz, warcz i tak cię liznę. I Gaja już nie zawsze warczy. Niestety na razie Gaja nie ma całkowitej swobody, bo ze względu na bardzo wrogie nastawienie do Gandzi nie mogę ich zostawić razem bez kontroli. Jak kicia łazi po mieszkaniu, to sunie idą do sypialni. Gandzia ciężko toleruje plucie i warkoty.
Gajeczka zaczęła wczoraj mrużyć lewe oczko, dziś ma w nim troszkę biało-przeźroczystego fafluna. Przemywam płynem fizjologicznym. Czy przedtem coś się ze ślepkiem działo?
Staram się przekonać ją do namoczonych chrupek, ale na razie nic z tego. Za to chętnie pije mleczko dla kociąt. Może jej dziąselka przeszkadzają przy suchej karmie? Ząbki wyłażą w końcu. Chociaż Brawurce idą stałe zęby i ona tylko chrupki chce jeść, więc może kwestia upodobań.
Scenki rodzajowe: Małż głaszcze w jednym pokoju Gajeczkę i przemawia do niej: "no, kto jest najpiękniejszą koteczką? kto?" - z drugiego pokoju głośne "miau" Brawurki wylegującej się na kanapie. A co, trzeba znać swoją wartość.
Głaszczę Zuzię rozczarowaną kolejną odmową panny Gajki. Koteczki leżą na stojących obok siebie fotelach. Ghana zagląda na fotel Brawurki i "sprzedaje" liza w ucho. Pytam Zuzi: no, to która kicia jest "twoja"? Zuzia podchodzi do fotela Gajki i wpatruje się w nią z nadzieją.
Ghana biegnie z myszką w pysku, mówię do niej: "no co ty, oddaj to kici". Zaniosła Brawurce na fotel. Tym sposobem powstają nam, w tym całym zoo dwa obozy. Gaja zauważyła też akwarium.

Dzika radość. I na ławę pcha się z uporem maniaka. Trzeba bardzo uważać. Brawurka stara się ściągać na siebie uwagę. Wychodzi z pokoju, gdzie jesteśmy z obiema dziewczynkami i woła, któreś z nas do drugiego.

Gdyby człowiek mógł nic nie robić, a tylko je obserwować to i tak w życiu by się nie znudził.
A jak się miewa Gapcio i Jagódka? nie tęsknią za Genią-Gają? Gaja wydaje się nie tęsknić. Ma swoje zajęcia, dość dużo śpi. Jak tylko czegoś jej brakuje, to bezgłośne miauki zmienia we wrzaski. Ale innych zwierzątek raczej nie potrzebuje, wydaje się, że jako jedynaczka też by była szczęśliwa. No, ale to jej już nie grozi. A jeszcze małż się po nie wczasie zorientował, że teraz (złaszcza po śmierci mojego promyczka) baby mają w domu tragiczną przewagę liczebną - 5:1.
