Kasiu, nie wiem, co Ci powiedzieć mądrego ...pewnie czułabym się tam samo jak Ty - wyrzuty sumienia, żal, nadzieja, bezsilność

.
Ja taki zestaw dręczących emocji noszę w sobie z powodu mojego pierwszego, najukochańszego kota Piśka. Kochałam go najbardziej na świecie, tak jak Ty Stasia, a jednak popełniłam mnóstwo błędów w opiece nad nim, które zaskutkowały jego przedwczesnym odejściem. Teraz mam nieporównywalnie większą wiedzę i doświadczenie jeśli chodzi o koty, no i niestety z tej perspektywy widzę wszystko, co zrobiłam źle, głupio i bezmyślnie. Mimo, że oczywiście chciałam dobrze ... No i katuję się myśleniem: "gdybym wcześniej zauważyła objawy choroby ...", " "gdybyśmy trafili na weta z prawdziwego zdarzenia, a nie tych byle jakich", "gdybym sprawiła mu towarzystwo innego kota, a nie skazywała go na samotne spędzenie życia w czterech ścianach małego mieszkania pod moją ciągłą nieobecność", "gdybym wtedy znała miau.pl" itd., itp. ... Nie pozbędę się wyrzutów sumienia już nigdy

. Mimo, że w międzyczasie daliśmy dom kolejnym kotom i mimo, że teraz jest to już nieporównanie mądrzejszy, lepszy dom.
Jedyne, co można zrobić (oprócz szukania Stasia dopóki starczy Ci sił), to starać się, by zminimalizować ryzyko takiej sytuacji w przypadku pozostałych kotów. Może zrobic wolierę, tak jak to ktoś tu radził. Lub chociaż pozakładać im obróżki z adresówkami. Wtedy ktoś, kto takiego kota znajdzie, będzie wiedział, gdzie szukać opiekuna.
Trzymam kciuki cały czas.