Wicuś nie żyje....:(((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 28, 2004 13:03

Ewik, Blue juz napisała to co i ja chciałam...
Jak mu smakuje to niech je, Słoneczko. Musi coś zjeść :!:
Trzymam kciuki za Koteczka, E.
Obrazek

Ella

 
Posty: 8227
Od: Czw mar 07, 2002 13:22

Post » Sob lut 28, 2004 13:09

Blue pisze:Jesli kot wogole nie chce jesc - to trzeba probowac z czymkolwiek - co zechce wziac do pyska. Moze to byc nawet mieso. W innym wypadku kot po prostu sie zaglodzi :( Liczy sie ogolna ilosc dostarczonego bialka. Ciala ketonowe powstajace w duzej ilosci gdy kot sie glodzi sa znacznie szkodliwsze niz troszke i chwilowo wiecej bialka niz w karmie dietetycznej.

Dzięki Blue za wyjasnienie, w końcu wiem dlaczego tak sie dzieje...:)
To fajnie, nie bede miała wyrzutów sumienia, że podaje kociowi surowiznę...spróbuje dzis jeszcze z gotowaną...
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Sob lut 28, 2004 13:12

Ewik, dopiero teraz przeczytałam. Oczywiście z calych sił trzymam kciuki! Wkłucia się nie bój, poitrenuj jeszcze na spodniach:), a jeszcze lepiej na jakimś skaju, albo czymś innum w miarę twardym (tak jak Kocia skóra). Martwisz się, że nie będziesz wiedziała, czy dobrze się wkłułaś; jak już wpakujesz igłę w "namiocik", spróbuj nią poruszać w różne strony (oczywiście delikatnie), jeśli będzie się dawała przesówać, to znaczy, że jesteś w domu. Jeśli jednak nadal sama nie masz odwagi, skorzystaj z propozycji Moniś - ciągłe wizyty w lecznicy napewno nie wpływają na Twojego Kotka kojąco.
I przede wszystkim bądź dobrej myśli! Pozdrawiam Was gorąco.
Tatra
Obrazek ObrazekObrazek

Tatra

 
Posty: 1011
Od: Wto lut 05, 2002 9:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 28, 2004 15:42

Ewik, trzymam mocno caly czas!!!! Jest juz lepiej, bedzie dobrze :D

Co do jedzenia - wazne, zeby cokolwiek jadl, potem powoli mozna probowac podstawiac cos innego. Daisy w czasie kroplowek tez miala bardzo slaby apetyt, zjadala kilka chrupek dziennie. Karmilam ja strzykawka - suche (dla nerkowcow) moczylam w wodzie a potem miksowalam mikserem (taka przystawka do robienia miazgi :wink: ), potem w strzykawki i do pysia. Staralam sie zmieszac na raz 30g karmy i starczalo mi to na 3 karmienia w ciagu dnia, po 5 strzykawek. Daisy nie cierpiala byc karmiona wiec najwiekszy problem byl ze zlapaniem kota, zwykle wiec wszystko przygotowywalam sobie wczesniej ciut.

Doczytalam gdzies na amerykanskich stronach poswieconym kotom chorym na nerki, ze czesto zdarza sie tak, ze nie tylko malo jedza ale i ciagle zmieniaja gusty kulinarne :roll: . I tak wlasnie jest z Daisy. Zakupilam 3 rodzaje karm dla nerkowcow (nie od razu, ale szybko sie uzbieralo) i jak kreci nosem na jedno, to podstawiam drugie. Generalnie je albo Hill'sa k/d albo Renal Eukanuby, Troveta RID dostaje troche tylko czasami (Troveta kupuje na wage w 4 Lapach). Jak chcesz, to moge Ci odsypac po trochu z kazdego, moze cos mu przypasuje...

I trzymam mocno kciuki

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Nie lut 29, 2004 12:31

Wicunio ma zdjęty wenflon, jutro robimy kroplówę podskórną i badanka na mocznik i kreatyninę. Mój ojciec podrzucil mnie zebym nie musiała kota nosić, czekamy na odbiór i słysze "trzeba go uspic, bo sie męczy...a ja nie mam pieniedzy", kurde, ja tez nie mam, 1600 zł a z tego 1500 na ubezpieczenie auta i rate ponad 500 zł, a jeszcze miesiąc do wypłaty, i co? Jakos dam rade, zrobie kosmiczny debet, a co tam, nie poddam kocia który jest ze mna połowe mojego zycia! No po prostu weszlam na orbitę! :x Wkurzaja mnie te sugestie i współczujace spojrzenia na kota, bo tak naprawdę nie zrobilismy jeszcze dla niego wszystkiego! Ja wiem, że on cierpi, ze kroplowki to dla niego ogromny stres, że trzeba mu bedzie do pysia ładowac jakies wstrętne leki...ale jak mam poddac kota który chodzi, ma apetyt, siusia i kupka prawidłowo, ma zdrowe serce i watrobe,mruczy jak mu dobrze, no jak??? Teraz jego stan to kwestia zatrucia mocznikiem,trzeba go odtruć a kto wie ile czasu jest mu wtedy przeznaczone? Póki nie bede miała swiadomości ze zrobiłam wszystko co w mojej mocy nie chce o tym słyszeć, kurczę, codziennie sa na ten temat jakies scysje! Co z tego ze ma 17 lat, a dlaczego nie moze dożyc 20? Jak nasza Kireczka zatruła sie i miała zniszczona wątrobe i nerki, do tego stopnia ze dostała wodobrzusza i wymiotowała krwia to rozumiałam ze nie ma wyjścia, to jest dla mnie stan kwalifikujacy do eutanazji, choć wtedy nawet nie zdazylismy takiej decyzji podjać...:( Podobało mi sie podejscie wetki, na pytanie ojca "a czy pani wierzy że to ma sens?" odpowiedziała ze jak najbardziej, że stan kota mozna ustabilizowac i doprowadzic do w miare normalnego funkcjonowania, ze jak na taką długotrwałą mocznicę kocio jest w całkiem dobrym stanie i sa szanse, zasugerowała tez oczywiście samodzielne podawanie kroplówek zeby oszczedzic kociowi stresów :ok: , ech, ale sie zdenerwowałam! :evil:
A Winio cały szczęśliwy ze odzyskał swoja łapke, siedzi pod moim krzesłem i mruli sobie :) O, a teraz poszedł do kuchni, walnał sie brzuchem do góry i włączył motorek :D
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Nie lut 29, 2004 12:36

biedny kocius, trzmam kciuki za zdrowko ... i w ogole ... :ok:

justy

 
Posty: 637
Od: Śro kwi 16, 2003 15:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 29, 2004 15:03

Ewik, jesteś dzielna jednostka. Pewnie, że brak kasy i wątpliwości (delikatnie ujmując) rodziny to dołująca sprawa. Ale wiesz, że masz rację, i to musi Cię pchać do przodu. Wiadomo, że jeśli kicio ma szansę na w miarę zdrowe życie, nie możesz tak łatwo dać za wygraną. Co innego gdyby było wiadomo, że będzie cierpiał... Ci z nas, którzy mają koty chore na nerki, mogą posłużyć Ci przynajmniej radą. Reszta może Ci dodawać ducha... ale chyba i to się liczy. Tu zawsze możesz wylać swoje zmartwienia i zawsze ktoś Ci odpowie. A jeszcze jak masz przytomną i rozsądną wetkę, to z całą pewnością Ci się uda. Siedemnastoletni kot to tak pi razy drzwi jak ludzki sześćdziesięciolatek, w tym wieku miewa się rozmaite męczące przypadłości, ale to jeszcze nie pora do trumny!
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 29, 2004 20:55

Ja sie pochlastam! I jeszcze mój facet przeciwko mnie! :placz:
Dzis usłyszałam pytanie jaki sens leczyć i męczyc starego kota, który najwyraźniej cierpi...A Wicuś nic mi nie ułatwia, mam wrażenie ze po tych kroplówkach wcale nie jest lepiej...z pysia sączy mu sie jakaś różowawa ślina, nie chce jeść za bardzo, jest rozdrażniony, dziwnie sie układa i ja już z tego wszystkiego nie wiem co jest oznaką choroby, co starości, co bólu a jeszcze co braku w elektrolitach ( dziwne układanie ciała). Czy to normalne ze kot na kroplówkch może mieć lekki kryzyś?
Jutro badania i podskórna kroplówka...po tym praniu mózgu czuje sie jak ostatni okrutnik :crying:
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Nie lut 29, 2004 21:02

Dziwne ukladanie ciala moze swiadczyc o bolu... Rozowe zabarwienie sliny - o krwawieniu z pyszczka, moze skazie krwotocznej lub pogorszeniu stanu dziasel z powodu silnej mocznicy...
Poczekaj na jutrzejesze wyniki badania krwi - zrob tez enzymy watrobowe - i jesli beda bardzo zle - mimo leczenia, a sama bedziesz widziala ze kot cierpi...

Bo wyglada ze Twoj kocurek jest juz bardzo powaznie chory a jego wiek wcale nie stoi po jego stronie...
Moze warto by bylo zrobic USG? Zeby ocenic faktyczny stan nerek?

Blue

 
Posty: 23913
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lut 29, 2004 21:11

Dopoki jest w nim wola zycia dopoty warto walczyc. Na poddanie sie przyjdzie czas jak leki mu juz nie beda pomagac a bedzie cierpial. Mam nadzieje, ze jeszcze nie teraz. Kciuki trzymam!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88018
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie lut 29, 2004 21:23

Bardzo Ci współczuję, byłam kiedyś w takiej sytuacji, wiem, że nie jest łatwo.

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie lut 29, 2004 21:36

Najgorsze jest to ze widze jakis niefajny związek między jego samopoczuciem a kroplówkami...po 2 pierwszych było lepiej, dwie ostatnie jakby mu szkodziły....nie wiem, jutro chyba tylko pobiorę krew i na podstawie wyników zastanowie sie co dalej...bo jak jutro go zamęcze a potem okaże się ze jest beznadziejnie....i tak już go wystarczająco namęczyłam...już nic nie wiem...
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Nie lut 29, 2004 21:49

Ewik, Ty go kochasz i Ty bedziesz wiedziala najlepiej, jak mu pomoc. Tez bym chyba poczekala z kroplowka na wyniki analiz. Mozesz ten pomysl skonsultowac z twoja wetka? :1luvu:
Malgorzata,
Wieslaw, Matylda, Bazyli za TM, Rozalia, Kazio,Iwan i mala Klara
Obrazek

Malgorzata

 
Posty: 3775
Od: Sob lip 12, 2003 20:09
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pon mar 01, 2004 16:34

Po 4 dniach kroplówek dożylnych zrobiłam Winiowi badania krwi-sa fatalne, mocznik 212, kreatynina 5,8. Dzis juz nic mu nie robię, rano był na pobraniu a potem u pani Lidii Lewandowskiej w towarzystwie Maksi-króliczki mojej siostry-królisia ma padaczkę, siostra nauczyła sie robić zastrzyk podskórny na wypadek długotrwałego ataku ( juz wiem kogo zatrudnie do kroplówek :D), obie jestesmy na maksa zestresowane, nie mówiac o zwierzakach+ kłopoty w domu, ech...
Winio jakby dzis lepiej ( oj, ale wczoraj miał kryzys...), wiecej sie rusza, modli sie o żarełko. Juz dzis tłuklam sie z myślami czy nie skrócic mu cierpienia, czy nie wróce bez kocia, ale jak widze ze patrzy mi w oczy proszac o jeść i wykręca sie brzusiem na pieszczotki-nie mogę....jest źle ale jeszcze za dobrze na uśpienie, tym bardziej ze weci nie proponuja tego jeszcze... Mamy kocia nawodnic podskórnie, obserwowac czestotliwość picia, siusiania itp. Usłyszalam że w stanie Winia najgorszy jest stres wynikajacy z wizyt w lecznicy, ze po przejściu na kroplówki domowe kot zupełnie inaczej może sie zachowywac...Musimy go płukać, płukac, płukac... Kiedy przestanie jeść, siusiać, kontaktowac, to bedzie ten czas...a narazie kocio jest kontaktowy, je, co prawda niedużo ale często, spi duzo ale to w jego wieku normalne, mruczy, chodzi, wskakuje i zeskakuje juz bez płakania...prosze o kciuki!!!
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Pon mar 01, 2004 16:39

Ewik,
bardzo, bardzo serdecznie pozdrawiam,
Kochana jesteś. Mocno kciuki trzymam za Was :!: :!: :!: E.
Obrazek

Ella

 
Posty: 8227
Od: Czw mar 07, 2002 13:22

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: haneul7 i 1835 gości