Fikus jest kotkiem absolutnie niesamowitym, słodkim i kochanym.
Długi weekend spędził oczywiście z nami na działce i wcale, a wcale się nie nudził bez siostrzyczki.
Przede wszystkim udało mi się zatkać otwarte drzwiczki od komina i mogłyśmy bezpiecznie wypuścić małego na pokoje. Szaleństwu końca nie było, zostały upolowane wszystkie kapcie stojące na podłodze, wielokrotnie moje nogi i inne części ciała schowane pod śpiworem, sprawdzono solidność zawieszenia firanki (firanka wytrzymała

), kurz za szafką został dokładnie wytarty. Po ok godzinnym wariactwie kocię zaczęło strasznie miauczeć, tak po prostu stał i się darł. O co chodzi

Co się stało
Aaaa, kuweta zamknięta w klatce w drugim pokoju, może to

Przyniosłam, postawiłam, palcem pokazałam. Fikus wpadł do niej natychmiast, pokopał solidnie i skorzystał. Szok po prostu – ten kot potrafi wołać o kuwetę.
W ramach zajęć popołudniowych kot wraz z klatką powędrował na świeże powietrze, no ale w klatce nudno... wygrzebałyśmy z Wiedźmą malutkie kocie szeleczki – założenie ich nie zrobiło na nim absolutnie żadnego wrażenia. Został więc „przypalowany” do nogi od namiotu – altanki i dopiero się zaczęło – polowanie na trawki, komary, mrówki, sznurek zawieszony specjalnie dla niego. Oczywiście momentami 5 sek. wystarczało by Fikus całkowicie zaplątywał się w smycz wraz z tym co najbliżej – nogą od namiotu czy kępką trawy, ale czuwaliśmy i cierpliwie wyplątywaliśmy kocie dziecko z tarapatów. Po jakimś czasie rozrób na uwięzi znowu wrzask – tym razem szybciutko skumałam, ze chodzi o kuwetę, no przecież porządne koteczki nie załatwiają się na trawie.
Ponieważ w sobotnie popołudnie dopadła nas solidna burza i ulewa musiały się skończyć harce na trawie. W ramach urozmaicania życia klatkowego Wiedźma przy pomocy ręcznika i agrafek zbudowała hamaczek – to był strzał w 10

. W hamaczku można się przewracać, wałkować, kulać, a wrzucona do hamaczka papierowa kulka, to już szczyt marzeń kotka o bardzo małym rozumku.
Wieczorem podjęłyśmy próbę zmęczenia Fikusa „na śmierć”, by spokojnie spędził noc. W repertuarze było: ganianie pluszowej myszki, mordowanie papierowej kulki i polowanie na tasiemkę napędzaną przez Wiedźmę. Doprowadziłyśmy go do takiego stanu, że już nawet na tę tasiemkę nie chciał patrzeć. No to go na hamaczek i lulu. Nooo pospał... jakieś 15 minut ?

I wstał gotowy na dalszą zabawę. W związku z tym dementuję wszystkie dobre rady by zmęczyć koteczka przed snem, to będzie spokój w nocy. Nie da się i kropka.
No i tak to się Fikusek nudzi bez siostrzyczki...
Od Jukki też mamy wiadomości – łapka już lepiej, może jeszcze nie jest rewelacyjnie, ale poprawę widać. Po trudnych pierwszych dniach gdy rezydentka Zuzia dostawał furii na jej widok już nastąpił przełom. Początkowo kotki były częściowo izolowane, dziś już biegają razem i próbują się bawić ze sobą.
Wiedziałam, że będzie dobrze, wiedziałam.

Wieczorne zabawy:

