Ostatnio -jeśli w ogóle- to śpię ok.2 godzinpuszatek pisze:całe noce poświęcasz biedom, czy dziś wyjątkowo dla Rysia![]()

Taki wyścig z czasem-zostało mi tylko kilkanaście dni (minus weekendy), a właściwie nocy, które mogę kotom poświęcić- czytaj: wyłapać do sterylizacji/kastracji, bo potem na długo wyjeżdżam, a nikt poza mną nigdy tego na osiedlu nie robił, i pewnie dalej palcem nie kiwnie. A nie chcę po powrocie z wakacji potykać się o kocięta. Mam duże szanse, że na moim osiedlu po raz pierwszy od ponad 40 lat nie urodzi się w tym roku żaden kociak.
Mam dwie super karmicielki i barany, z którymi prowadzę wojnę podjazdową.
Dawno już bym wszystkie koty połapała, gdyby nie fakt, że pańcie uskuteczniają dywersję i pokarmiają koty kiedy jestem w pracy, bo ja podobno cyt.: "maltretuję koty!" Zupełnie jakbym do nich strzelała z łuku albo na lasso łapała

Szlag mnie trafia!
Ostatnio trochę wyprostował im się światopogląd jak wezwały mnie do kota umierającego na ciężką postać kaliciwirozy. Odłowiłam go, ale już nie udało się uratować.
Ale walnęłam pogadankę, że gdyby były odłowione/ wykastrowane/ zaszczepione, to lżej by chorowały, albo wcale. Tego nie wzięły pod uwagę, że przyjdzie im głowy popiołem posypać...