Normalnie jakbym o sobie czytała. Najpierw, gdy byłam sama, miałam dwa koty. Męża to nie zraziło. Teraz, kilka lat po ślubie, bez dzieci, czwórka kotów. I nadal słyszę komentarze, że zostanę drugą Villas

A na punkcie kotów bardziej zwariowany jest mąż, który zapierał się, że kotów nie lubi. A teraz sam robi im drapak, szuka lepszych karm, pilnuje wizyt u weta.
Wiem jak potrafią boleć komentarze innych, szczególnie bliskich. Tym bardziej, ze rodzina najlepiej wie gdzie uderzyć, by zabolało. Potrzeba sporej siły i asertywności by przerwać takie ataki. My już dawno przestaliśmy mówić ile wydajemy na koty. Nikt nam do tego nie dokłada więc nikogo nie powinno to obchodzić.
Z całego serca życzę wytrwałości i dużo zdrówka dla całej kociej czwórki
