kotka nie przeżyła sterylizacji-błąd w sztuce???

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 12, 2004 15:59 Re: ja nie krzyczę ...

jul-kot pisze: Znowu chciałem to podkreślić przez napisanie dużymi literami, ale już się boję.

W takich razach proponowałbym stosowanie wytłuszczenia albo nieco większej lub kolorowej czcionki.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lut 12, 2004 16:09 Re: ja nie krzyczę ...

jul-kot pisze: inni mówią, że bez wahania odbierają niewybudzone zwierzę

Czasem nie ma wyboru Juliuszu - nie wszędzie są idealne warunki, godne zaufania kliniki i tak dalej. Moje doświadczenia też nie skłaniają mnie jak dotąd, aby zostawiać kotucha w dużej klinice do wybudzenia, skoro nie mam pewności, że ktokolwiek przy nim będzie w tym czasie - a mam powody sądzić, że wbrew deklaracjom często (albo w ogóle) takich dyżurów tam nie ma.

Zaś błędy - chyba zgodzisz się, że czym innym jest orzekanie o winie lekarza w przypadku domniemanego błędu w sztuce medycznej, a czym innym stwierdzenie u niego złej woli - też zdarzyło mi się widzieć paru, którzy np. bali się kotów. Tyle, że dla mnie takie zdarzenie świadczy o braku profesjonalnego podejścia, a nie popełnieniu błędu w sztuce. Może drobna różnica, ale chyba zauważalna.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lut 12, 2004 16:24

Zawsze jest wybór. Gdybym nie miał innej możliwości, siedziałbym z kotem w poczekalni aż do skutku. To mój kot i mój wybór, nikogo do tego nie namawiam.
Tylko raz w życiu umierał mi w domu kot odebrany w stanie uśpienia od zdawałoby się zaufanego lekarza. Po czyszczeniu zębów, wychodził potem jeszcze z narkozy przez dwa dni. Nie umarł, wezwałem lekarza do domu. I po co to było? To ten kot był SZTYWNY.
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 12, 2004 16:26 Re: ja nie krzyczę ...

jul-kot pisze:Ja staram się coś robić, żeby tych błędów lekarskich, których nawet nie można głośno nazwać błędami, bo zaraz się ktoś oburzy, było mniej.


A w jaki sposob chcesz to osiagnac?
Myslisz ze jesli bedziesz tutaj stwierdzal autorytatywnie ze to wina weta ze kot sie nie wybudzil lub w wyniku powiklan umarl - cos osiagniesz?
Bo moim zdaniem - nie tedy droga. Czym innym jest ewidentna wina weta - a czym innym takie cos.

Prawde mowiac, moim zdaniem - kazdy wet ktory nie skonczyl specjalizacji chirurgicznej, nie ma dobrze wyposazonej sali operacyjnej i anestezjologa na etacie - popelnia pewien blad decydujac sie na operacje.
Z drogiej strony - taka mamy rzeczywistosc a opieka w klinikach wet tez wcale nie zawsze jest wspaniala.

Ale to nie powod zeby weta ktorego pacjent w wyniku niewiadomych powiklan umarl - od razu oczerniac.

Blue

 
Posty: 23909
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lut 12, 2004 16:32 Re: ja nie krzyczę ...

jul-kot pisze:Ja staram się coś robić, żeby tych błędów lekarskich, których nawet nie można głośno nazwać błędami, bo zaraz się ktoś oburzy, było mniej

Sądzę, okrzykiwanie błędem czegoś, o czym nie masz pelnych danych, nie służy zamiarowi, o którym piszesz.

Znam kilka sytuacji, które błędami były - i gotów jestem to potwierdzić w dowolnej sytuacji, biorąc odpowiedzialność za własne słowa - chodzi jednak o przypadki, które widziałem na własne oczy i o zakres spraw, o których mam wystarczające pojęcie, by się na ich temat wypowiadać.

Poza tym staram się nie nadużywać tego określenia - niezręcznie bym się czuł, gdybym po usłyszeniu o jakimś przykrym zdarzeniu zaczął rozgłaszać, że to wina veta, a po dokładniejszyn zbadaniu okazałoby się, iż przypadek był o wiele bardziej złożony, niż mi się wydawało i tragedia nie wynikła z błędu czy zaniedbania.
Ostatnio edytowano Czw lut 12, 2004 16:35 przez Estraven, łącznie edytowano 1 raz

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lut 12, 2004 16:35

Pisałeś Capsem, a to w sieci oznacza krzyk.

Wybacz, ale ja nie czuję się na siłach, by oceniać, czy coś jest błędem lekarskim czy nie. Już prędzej mogłaby to zrobić moja koleżanka - lekarz - która była przy sterylce swojej kotki i również odebrała ja niewybudzoną.
Widzisz, ja nikogo nie oceniam. Nie twierdze autorytatywnie, ze koty tzreba zabierać koniecznie do domu, a nie zostawiać w lecznicy. natomiast, gdy mam dokonac wyboru: zdrowy kot wybudzający się pod moim okiem lub nie pilnowany (owszem pod kontrolą, ale przecież nie non stop), to wyboeram to pierwsze. Mam przy tym świadomośc ryzyka.
I nikogo nie bedę nawracac, ale również jako laik nie będę trąbić na prawo i lewo o błędach lekarskich. To mi przypomina dziennikarzy, którzy zawsze wiedzą lepiej, jaki powinien być wyrok sądu.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 12, 2004 16:42

Wracajac do glownego tematu tego watku. Moja wetka oddawala nam zawsze wybudzone koty po zabiegach, ma wlasnie taka zasade. Moim zdaniem sluszna, dlatego bo gdyby cos zlego zaczelo sie dziac nie wiem czy zdarzylibysmy wrocic na czas :( . Nie oceniam innych metod, pisze to dla mnie wydaje sie lepsze.
Lecznica jest mala i p. Ula jest jedynym przyjmujacycm lekarzem w tej chwili. Tak ustawia czas zabiegow, aby na zapleczu wybudzal sie tylko jeden zwierzak (kot lub pies), do ktorego co chwili zaglada ona badz praktykujaca studentka. Czeka nawet do 30-40 minut od wybudzenia, bada przed oddaniem po czym przekazuje pacjenta. Nastepnego dnia jest obowiazkowa wizyta kontrolna.
Przykladowo HrupTak, ktora ma niska odpornosc i byla przygotowana do zabiegu seria zastrzykow na wzmocnienie odpornosci, po sterylizacji musiala sie calkowicie wybudzic zanim ja zabralismy do domu. Przez pierwsze 3 dni chodzila na codzienne kontrole, a potem co drugi dzien, az do zarosniecia ciecia. Stryclka ktora mogla byc dla niej zagrozniem zycia okazala sie pokazowym zabiegiem, po ktorym mala czula sie swietnie dzieki takiej opiece.
Juliuszu, masz racje, zdarzaja sie bledy lekarskie i czesto o nich piszemyna Forum. Nie nalezy tego ukrywac, jednakmusimy miec swidomosc ze rozni lekarze maja rozne metody postepowania. Mozemy sie z nimi zgadzac badz nie, ale nie nalezy rozwaznie dobierac slowa, bo moga niechcacy zostac zle odebrane.
Ja tez mam wiele gorzkich slow pod adresem poprzedniego weta, ktory "leczyl" moje koty, wiec naprawde rozumiem co masz na mysli.
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Czw lut 12, 2004 16:44 Re: ja nie krzyczę ...

jul-kot pisze:Ja staram się coś robić, żeby tych błędów lekarskich, których nawet nie można głośno nazwać błędami, bo zaraz się ktoś oburzy, było mniej. Nie w moim własnym interesie, bo ja sobie dam radę. I ze zwierzęciem i z lekarzem. Wiem już dostatecznie dużo.


Juliuszu,
Nagminnie mieszasz opinie natury ogólnej z konkretnymi przypadkami.
Z jednej strony wypowiadasz się ogólnie na temat oddawania niewybudzonych kotów właścicielom, z drugiej strony podajesz konkretny przykład nieprofesjonalnego zachowania lekarza. W wątku dotyczącym wczesnej kastracji/sterylizacji było podobnie.

Do rzeczy. Jak już raz pisałem - nie nam oceniać, czy coś jest błędem, czy nie. I nie chodzi tutaj o kwestię mówienia, czy też milczenia. Zapewniam Cię, że na temat błędów lekarskich w konkretnych przypadkach ani ja, ani zapewne większość osób na forum nie będzie milczeć (patrz wątek o polecanych i odradzanych weterynarzach). Jednak nie wrzucajmy do jednego worka wszystkich weterynarzy, którzy oddają niewybudzone koty. Nie tędy droga.
Our survey of households in seven U. S. regions demonstrated that few citizens have bothered to equip themselves with fireproof suits and extinguishers to deal with volcanic upheaval, solar flares, or the Lord's purifying flame.

TŻ Oberhexe

 
Posty: 4107
Od: Nie kwi 13, 2003 0:05
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 12, 2004 16:53

No tak , Blue, a już miałem iść do domu. Nie pamiętasz co pisałem dwie godziny temu.
Po pierwsze, komentowałem tylko ten z dwóch przypadków, w którym wet sam się przyznał do błędu. Nikogo nie oczerniam, zakładam że wet powiedział prawdę. Tymczasem obrywam tu tak, jakbym pisał wyłącznie o tym drugim. O drugim nie pisałem nic, bo rzeczywiście mogło tu nie być winy lekarza. Oczerniam?
Po drugie, ja piszę, co robić, też jakby tego nie zauważyłaś. Piszę: kot musi się wybudzać pod opieką, i to nie w domu, daleko od lecznicy, kroplówki i środków farmakologicznych ( i lekarza ), bo wszystko może się zdarzyć. Ja nie teoretyzuję, to wszystko już przerabiałem. Tu też nikogo nie oskarżam. Czy to coś złego?
O co więc chodzi? Każdy kto ma zwierzęta musi czasem korzystać z pomocy lekarza weterynarii. Lekarz to taki sam człowiek jak my. Może się pomylić, może popełnić błąd, nawet może starać się to ukryć. Nie wyręczymy go, ale uważam, że powinniśmy kontrolować.
Ja dyskutuję z moimi lekarzami. Nigdy się na mnie za to nie obrazili.

Tak jak napisałem, nikogo nie zmuszam, mogę tylko doradzać. Doradzać też nie muszę, i tak jak pisałem, ja dam sobie radę sam. Każdy ma wolny wybór i swój rozum.
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 12, 2004 17:49

Chyba co niektórzy zboczyli z tematu i zajeli się słownymi przepychankami.

Bardzo wspólczuję z powodu smierci kotki.
Ja na szczęscie znalazłam zaufanego lekarza i moje oba koty są już po zabiegach, po których doszły bardzo szybko do zdrowia. Oba też koty dostałam wybudzone, bo moja wetka nie pozwoliła by mi zabrać je "śpiące", szczególnie, że to są wrażliwe persy.
ObrazekObrazekObrazek

Agness

 
Posty: 1041
Od: Czw lip 17, 2003 13:55
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Czw lut 12, 2004 22:05

Zdenerwowałam się strasznie! Planuję sterylkę Inki za jakiś miesiąc, zbieram informacje o lekarzach, klinikach, sterylkach, a tu taki kwiatek. To może lepiej nie sterylizować? Nie, bredzę. Tylko tak się boję....
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Czw lut 12, 2004 23:02 moj przypadek

witam nie chciałam pisać żle na nikogo ale nie całe pół roku temu w tej lecznicy z początku wątku zabili mi kota błędy lekarzy.mimo że chodziłam tam przez 10 lat i też w niej sterylizowałam kota jak zachorował naropomaciczne jak obok niej przechodzę mam dreszcze .Nie znoszę tego miejsca i już raz się popłakałam wychodząc z tamtąd po mojej tragedi jak kupowałam jedzonko dla mojego nowego kotka -bo tam jest dobre zaopatrzenie sklepu również.
chyba coś w tym jest że nie tylko mi uśmiercili kota.ale nie chce juz tego dalej wspominać bo bardzo to przeżyłam
wiem że na granadierów 13 jest odbry wet Artur Dobrzyński :D ale co weterynarz to opinia już się z tym poraz kolejny spotkałam więc sama już nie wiem co o tym wszytstkim myśleć powinnam iść na weterynarie teraz tak sobie myśle a nie na studia ekonomiczne

karola

 
Posty: 113
Od: Pt gru 19, 2003 23:31
Lokalizacja: warszawa

Post » Pt lut 13, 2004 1:33

Kid pisze:Zdenerwowałam się strasznie! Planuję sterylkę Inki za jakiś miesiąc, zbieram informacje o lekarzach, klinikach, sterylkach, a tu taki kwiatek. To może lepiej nie sterylizować? Nie, bredzę. Tylko tak się boję....


A myslalas aby byl zabieg robiony pod narkoza wziewna-zawsze to jednak bezpieczniej i zrobienie tez podstawych badan kotce. Smiertelnosc zwierzat, po czy w trakcie zabiegu, jest naprawe bardzo minimalna. Oczywiscie, ze jesli przeczyta sie raz drugi to wydaje sie, ze co drugi moze wypadek smiertelny. Moja wetka na iles tam lat robienia zabiegow a robi ich bardzo duzo, mowila mi ze miala dwa wypadki smiertelne i jedna swoja 'wpadke'(niesmiertelna na szczecie) przy kastracji psa-zle zalozyla podwiazki.
Kazdy zabieg-czy sterylizacja czy cokolwiek-gdzie uzywa sie narkozy niesie za soba ryzyko, tak jak i u ludzi.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Pt lut 13, 2004 1:39

Aby Ciebie uspokoic, to wszystkie te ponizej, na zdjeciach, plus jeszcze jedna, ktora nie ma zdjecia-sunia, sa wykastrowane. Dwie suki, dwa kocury i jeden pies. Czyli masz juz 5, ktore przezyly zabieg :lol: :lol: Podobno zabieg kastracji suki jest trudniejszy niz kotki. Zadne z nich nie mialo zadnych powiklan itp. po zabiegu-wygoilo sie jak 'na przyslowiowym psie' :lol:
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Pt lut 13, 2004 3:18

Obydwa moje koty po kastracji odebralam wybudzone.
I teraz moja refleksja...
Shaele na zabieg zawiozlam o 8.00 rano. Po moich kilku telefonicznych awanturach (ze jeszcze nie moge jej odebrac) kotka zostala wreszcie zoperowana okolo 16.00!!!! 8 godzin, w obcym miejscu, zestresowana, czekala na zabieg. :strach: (duza klinika, sporo naglych wypadków- ponoc sie zdarza :? )
Wybudzono ja pieknie, operacja przeprowadzona bez zarzutu, po 14 godzinach kotka nie pamietala juz zajscia: byla sprawna, zarloczna, ruchliwa i wesola.

Borysa przywiozlam juz do mojego zaufanego, poznej odkrytego weta. Usypial (Ikot- nie wet ;) ) przy mnie, za dwie godziny juz odbieralam wybudzonego zwierzaka. Mala lecznica, doskonaly wet.
Kocur dochodzil do formy 2 doby, choc u kocurow ta operacja jest mniej inwazyjna niz u kotek...

Mimo tego dzis wiem, ze z zaufaniem pozostawilabym zwierzaka do wybudzenia u tego drugiego weta... Bo to profesjonalista, wie co robi, czuwa nad wybudzanym zwierzeciem... Lecznica jest niewielka, w klatkach nie czeka kilkanascie nastepnych zwierzat...
A to, ze Borys gorzej zniosl zabieg niz Shaela- to raczej kwestia osobnicza.
Bo jestem prawie pewna, ze Shaela wybudzala sie pozostawiona sama sobie, gdzies na zapleczu duzej kliniki...
Jej (i moje) szczescie, ze organizm tak swietnie zniosl zabieg...

I juz nie uogolniam...

Doswiadczony opiekun wie, czego oczekiwac i czego wymagac...
Niedoswiadczony- znacznie lepiej zrobi, jesli zaufa wetom... Oby- sprawdzonym!

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39511
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bestol, elmas, Google Adsense [Bot], Silverblue i 387 gości