Zawiozłam Piankę... i smutno jakoś w domu

.
Smucić się w sumie nie powinnam, bo domek bardzo fajny. Wszystko czekało przygotowane na koteczkę, pani adoptująca pracuje zawodowo, ale w domu jest także jej mama, na emeryturze. Więc super - kocia takiego właśnie domku potrzebowała, bo bardzo potrzebuje kontaktu z człowiekiem. A przy tym jest zupełnie niekłopotliwa - normalnie kot idealny

, więc i nowy domek powinien być zadowolony. Pianka zwiedziła przy mnie całe mieszkanie, a jak wychodziłam - to już średnio chciała się ze mną pożegnać. Wolała łasić się do nowej pani

.
Jak tylko będę wiedziała coś o dalszych losach kici - dam znać.