Musia dziękuje wszystkim, którzy zaglądają na jej wątek i przykleili jej banerek
Jako się rzekło, musiałam popracować na weta i saszetki, więc kicię odebrał mój syn. Po wyjściu z transporterka zaczęła mruczeć jak szalona, następnie w 5 minut rozebrała się z kaftanika i poprosiła o coś do picia. Wody nie chce, więc daję jej rozcieńczone wodą zwykłe mleko. Na razie żadnych efektów nie widać, bo kuweta nadal pusta, choć dosypałam do niej osobiście nakopanej ziemi z "jej" terenów.
A wypiła od 15 już ponad szklankę płynu...
To jedno, co mnie niepokoi. Druga sprawa, to fakt, że jakoś zarzuca tylnymi łapkami przy chodzeniu i często się kładzie - przed sterylką tego nie było. Czy to możliwe, że jeszcze odczuwa skutki wczorajszej narkozy z południa?
Poza tym Musia barankuje wszystkich i wszystko, wita wchodzących do jej pokoju cichutkim miauczeniem i głośnym mruczeniem. Głaskana wije się z rokoszy. Bawi się jak kociak myszkami. Mimo braki kubraczka brzuszek jej nie interesuje - zresztą, jeśli chodzi o mycie się, inne części ciała też. Niemniej jest już znacznie czyściejsza i spod brudu wylazło więcej rudości - na łapkach i pyszczku. Pcha się na pokoje, ale niezbyt nachalnie, a kiedy zostaje sama - idzie spać.
Anioł nie kot.
Może upchnę komus Bunga, a ją zostawię
