i co ja mam zrobić...?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lut 08, 2004 13:53

LimLim pisze:Może na początek pomóż komuś znajomemu w opiece nad jego zwierzątkiem lub popilnuj zwierzaka podczas wyjazdu znajomych. Będziesz mogła wówczas sprawdzić swoje "siły" .

Ja decyzję o zakoceniu podjąłem właśnie po kilkukrotnym opiekowaniu się kotką znajomych. Gdy wyjeżdżali na wakacje zostawiali ją u mnie w domu.
I mimo, że Prysia nie była idealną współlokatorką (kupki obok kuwety, siuśki w wannie, nie wpuszczała mnie do mojego własnego łóżka), zdecydowałem się na własnego kota.

Wojtek

 
Posty: 27795
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Nie lut 08, 2004 13:59

carolyn pisze:Pomyslałam, że może miał ktoś podobne doświadczenia albo umie wczuć sie w sytuację

Coś tam na moim sumieniu z okresu dzieciństwa też by się znalazło. :oops:

Między innymi dlatego dłuuugo zastanawiałam się czy w ogóle nadaję się na odpowiedzialnego opiekuna zwierzaka. Zaopiekowałam się kotem dopiero w bardzo dorosłym wieku, kiedy zdecydowałam, że biorę kota naprawdę na dobre i na złe, i jeśli pojawią się problemy to będę sobie po prostu z nimi radzić.

Nie spiesz się. I życzę Ci jak najlepiej, żeby ta dawna historia z kotem przełożyła się w przyszłości na dobre.
Celinka >>>
Kitka [*]

Hana

 
Posty: 10890
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Nie lut 08, 2004 14:02

Widzisz Carolyn, u kazdego ta decyzja wypada inaczej... A poniewaz to decyzja na blisko 20 lat trzeba ja przemyslec :-) U mnie od pierwszego pomyslu wziecia kota - do adopcji minelo cos kolo 3 lat...
Nie musisz przeciez podejmowac jej teraz, zaraz.

A dokladnie czego sie boisz? Ze sobie nie poradzisz? Ja sie balam kocich pazurkow, wiec poprosilam o kota, ktory nie ma zwyczaju ich uzywac w stosunku do ludzi. Na wszystko jakis sposob jest.

Mysle, ze pomysl Limka - zaopiekowania sie czyims zwierzakiem jest bardzo dobry.

A kiedy potrzeba futrzastego przyjaciela przerosnie wszystko bedzie czas na decyzje na TAK :-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87941
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie lut 08, 2004 19:39

carolyn pisze:Masz rację zuza. Muszę to wszystko raz jeszcze dobrze przemyśleć.

Strasznie tęsknię do jakiegoś zwierzaka, ale po tej historii z Patem, jakoś zraziłam się... I właściwie to chyba nie wiem sama, czego naprawdę chcę. Z jednej strony chciałabym mieć podopieczengo i się nim zajmować, a z drugiej strasznie się boję :(


Posiadanie zwierzaka to bardzo powazna decyzja. Ja do tej decyzji dojrzewalem ladnych kilka lat. Miec zwierzaka to znaczy kochac go calkowicie altruistycznie, dawac nie oczekujac nic w zamian. Wiaze sie to z pewnymi poswieceniami jak podrapane rece czy meble, ale te wszystkie szkody mozna ograniczyc odpowiednio sie do tego przygotowujac. Ja tez zanim wzialem Plamke i Kubusia to najpierw przetestowalem siebie opiekujac sie kilkakrotnie kotami znajomych, w tym jeden raz majac kota przez miesiac u siebie. Ta wlasnie opieka byla w moim przypadku determinujaca. Ale wlasciwie to mam ochote opisac to w odzielnym temacie, ktory zatytuluje: jak zostalem kociarzem :)
Obrazek

Kubusiowy

 
Posty: 1379
Od: Sob lut 07, 2004 13:09
Lokalizacja: Paryz

Post » Nie lut 08, 2004 20:24

U mnie gdzieś tam w podświadomości nastapiło zakocenie w zupełnie inny sposób a zakiełkowało kilka dobrych lat dopiero po tym, jak się tam zalęgło. Byłam "psiarą" i to było moim marzeniem. Kot, kocia sierotka malusieńka, pojawiła się u nas w ten sposób, że mąż wracając poźnym wieczorem do domu usłyszał gdzieś w trawie delikatne popiskiwanie. To był listopad, zimno było, nie wiem czy kociątko przeżyłoby do następnego dnia. Było malusieńkie, teraz, umiąc ocenić trochę wiek kota uważam, że nie miała więcej niż 6 tygodni.
Nie było u nas nawet słowa zastanawiania się czy my kota chcemy. Nie myśleliśmy o tym :D Po prostu ją przyniósł i tak jakoś oczywiste było, że trzeba zrobić wszystko aby kota uratować. Wspominając dziś, w jaki sposób ją chowaliśmy dziwię się, że ta kotka :D przeżyła. Widać bardzo chciała. Nie miałam żadnych książkowych wiadomości na temat kotów bo temat jakby był mi obojętny. Tyle po prostu wiedzieliśmy, co przeciętny człowiek o kotach wie. Odchowalismy ją na krowim mleku. Ale biegunek nie miała. Teraz wiem, że po prostu ona akurat mogła pić mleko.
Karmiliśmy ją tym co sami jedliśmy. Bardzo lubiła sałtkę jarzynową :D ale nie lubiła groszku. Zjadła zawsze cała sałatkę zostawiając w miseczce tylko dokładnie wylizany groszek.
Do weterynarza trafiła dopiero jak zachorowała. Tzn. spadła z pralki i coś jej się stało. Weterynarz do którego poszliśmy nawet nie powiedział nam, żeby kota odrobaczyć - nie była więc odrobaczana. Ale robali nie widziałam u niej - bo trafiłaby do weta na pewno. Tak sobie żyła z nami dwa lata. Zostawilismy ją tam wyprowadzając się do "budynków". Bo kot w mieszkaniu? :smiech3: To było wynajmowane piętro takiego domku, na parterze mieszkała babcia włascicieli i kotka została z nią. Był tam ogródek do którego kotka lubiła chodzić. Mysleliśmy poza tym, że jest przywiązana do miejsca. No, tak, tak to było.

Chęc posiadania kota jednak w mieszkaniu, pojawiła się duuuuużo poźniej, ale to już inna historia. No i dodam, że wówczas do kartona to sypało się dla kota piasek który trzeba było organizować - a nie jakieś zagraniczne wymysły - żwirek - nie było czegoś takiego (chyba? bo nawet nie wiem).

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lut 08, 2004 20:37

Bosh, ja sobie ciut poczytalam na zapas, ale i tak za malo, bo potem beczalam na Forum, jak mi Sisiula zachorowala, i bylam bezradna jak dziecko we mgle.
Pierwszego kota przygarnelam z zadnej wewnetrznej potrzeby, tylko dlatego, ze Junior chcial :oops: Taka jest prawda.
I obawialam sie powaznie, czy polubie te stworzenia...
A dzisiaj robie "stworzeniom" za kucharke, praczke, sprzataczke i tragarza :twisted: , i jeszcze, jak jakas nawiedzona, ksiazki o nich przed snem czytam :roll: :lol: :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Nie lut 08, 2004 20:42

Zawsze kochałam zwierzaki, ale w domu nie mogłam ich mieć. Najwyżej chomiki. Pierwszego i jedynego kota, jakiego do domu sprowadziłam, Tato wywiózł daleko i skutecznie :twisted: Długo go szukałam.

Dopiero, kiedy założyłąm własną rodzinę, zdecydowałam się na kota. Poczekałam, aż dziecko podrośnie, żeby go nie męczyło. Podrosło. Nie męczy. A Mara jest królową (już nie panią) domu. I podbiera mi TŻ-ta.
...

Padme

 
Posty: 28589
Od: Pon lut 04, 2002 15:32

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 31 gości