przemrożony i wygłodzony kotek

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 30, 2011 1:00 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

znalazłam jeszcze coś...
tekst znalałam na Fundacjakot.pl
wklejam tutaj tekst:

"Inne problemy mające związek z układem pokarmowym
czwartek, 15 styczeń 2009

Poniżej wymienię kilka chorób które nie dotyczą jelit ani żołądka - ale np. gruczołów przyodbytowych, wątroby, trzustki. Mają one swój związek z przebiegiem trawienia - gruczoły mają problem z opróżnianiem się w przypadku rozwolnień, wątroba i trzustka produkują enzymy trawienne a ta druga dodatkowo - insulinę.



ZAPALENIE ZATOK OKOŁOODBYTOWYCH

Zatoki okołoodbytowe są to specjalne gruczoły umieszczone wokół odbytu. Znajduje się w nich substancja zapachowa która spełnia ważną rolę przy komunikowaniu się kotów. W normalnej sytuacji wydzielina ta sama wypływa podczas oddawania stolca przez zwierzę, lub przy silnym stresie. Czasem jednak zdarza się iż ujście gruczołu ulegnie zatkaniu, i jeśli wydzielina nie znajdzie ujścia może dojść do powstania stanu zapalnego.
Najczęstszą przyczyną jest długotrwała biegunka lub miękki kał który nie daje odpowiedniego nacisku na zatoki, co jest konieczne do ich opróżnienia. Chore zatoki powodują silny świąd, dlatego kot często liże i drapie okolice odbytu. Same zatoki są opuchnięte i nabrzmiałe, w późniejszym stadium może powstać bolesny ropień, z którego po pęknięciu wypływa cuchnąca ropna wydzielina. Leczenie polega na oczyszczeniu gruczołów przez lekarza weterynarii, przepłukaniu zatok środkiem antybakteryjnym i ewentualnym podaniu antybiotyków.


CUKRZYCA

Cukrzyca jest wynikiem niedostatecznej produkcji insuliny w trzustce lub niewłaściwym reagowaniem organizmu na nią.
Wydzielana bezpośrednio do krwi insulina działa w pewien sposób na wyspecjalizowane komórki w wątrobie, które przerabiają glukozę na glikagon - umożliwiając jej przyswojenie i wykorzystanie przez organizm.
Organizm pozbawiony insuliny nie potrafi spożytkować krążących we krwi cukrów i wydala je z moczem - a przynajmniej się stara - gdyż i tak poziom cukru w krwi rośnie. Komórki zaczynają głodować i choć w krwi jest coraz więcej glukozy to jest ona niedostępna.
Organizm ratuje się zużywając substancje zapasowe nie uzupełniając ich. Prowadzi to do silnego wychudzenia.
Powstające przy okazji duże ilości toksycznych produktów przemiany materii (spalanie tłuszczy bez udziału węglowodanów) zatruwają cały organizm co może doprowadzić do śpiączki ketonowej.
Jeśli badanie wykaże obecność cukru w moczu to istnieje poważne podejrzenie cukrzycy. Podwyższony jej poziom we krwi - daje pewność.

Inne objawy cukrzycy to: silne pragnienie i co za tym idzie - częste oddawanie moczu (w ten sposób organizm próbuje pozbyć się nadmiaru glukozy z krwi), wychudzenie przy jednoczesnym dobrym apetycie, brak energii i apatia. Dowodem ostatecznym jest proste badanie krwi.
Przy zaawansowanej cukrzycy występuje wiele groźnych dla życia powikłań: zmiany w naczyniach krwionośnych powodują zaburzenia w pracy wielu narządów. Grozi to np. uszkodzeniem wątroby, powstawaniem niegojących się ran, uszkodzenie naczyń w oku powoduje ślepotę. Istnieje ryzyko zawałów serca i mózgu. Nie jest to bynajmniej cała lista zagrożeń.
Do niedawna koty chore na cukrzycę były skazane na powolną, ale nieuchronną śmierć.
Dziś co prawda nie potrafimy jeszcze wyleczyć z tej choroby, ale możemy zapewnić kotu szansę przeżycia jeszcze wielu szczęśliwych lat. Wymaga to od nas jednak poświęcenia i odpowiedzialności do końca życia pacjenta.
Leczenie cukrzycy polega na stosowaniu odpowiedniej diety i podawaniu insuliny lub leków w przypadku oporności na nią. Dieta ma za zadanie maksymalne obniżenie poziomu cukru we krwi.
Musi ona zawierać dużo białka a bardzo mało tłuszczu i węglowodanów. Stosuje się chude mięso drobiowe i baraninę, twarożek ziarnisty i specjalne pokarmy gotowe dla kocich diabetyków. Jeśli chodzi o insulinę to dla każdego kota musi być ustalona indywidualna dawka. Podaje się ją w postaci codziennych zastrzyków. Jest to czynność bardzo prosta i niebolesna.

Może się jednak zdarzyć że prawidłowo leczony kot nagle dostanie drgawek i kurczów mięśniowych w połączeniu z silnym osłabieniem. Oznacza to iż doszło do niedocukrzenia. W takiej sytuacji należy ostrożnie wlać mu do pyszczka trochę mocno posłodzonej, najlepiej glukozą wody. Powinno to doprowadzić kota do normalnego stanu.
Jeśli kot jest nieprzytomny - trzeba to robić po kropli, tak żeby woda wchłaniała się przez śluzówki a nie spływała do gardła. Jednak jest to ryzykowne i nie gwarantuje uratowania kotu życia - tak należy postępować w przypadku czystej improwizacji. Doskonałym wyjściem byłoby zaopatrzenie się w specjalny pen dla ludzkich cukrzyków - z glukozą. W sytuacji zagrożenia po prostu robi się kotu zastrzyk identyczny jak przy podawaniu insuliny. A pen jest tak skonstruowany iż jest to dziecinnie proste i nieskomplikowane.
Ponadto - jest to zabieg zupełnie bezpieczny dla kota. Jeśli nasze zwierzę ma cukrzycę - powinniśmy od razu zaopatrzyć się w pen z glukozą. U kotów trudno jest utrzymywać stały poziom cukru we krwi - często zdarzają się jego wahania. A taka błaha sprawa jak chwilowy spadek glukozy we krwi może się stać przyczyną śmierci kota - lepiej nie ryzykować. Tym bardziej że szybkość powrotu do przytomności ma bardzo duże znaczenie - każda chwila gdy kot jest nieprzytomny zwiększa ryzyko uszkodzeń organów wewnętrznych przez niedotlenienie - najbardziej zagrożony jest mózg.
Mając w domu kota z cukrzycą doskonałym nabytkiem jest glukometr - taki sam jak dla ludzi. Dzięki prostemu badaniu które może w kilka minut wykonać każdy właściciel kota - od razu i na bieżąco wiadomo jaki poziom glukozy ma akurat w tej chwili zwierzę - dzięki temu można znacznie łatwiej i bezpieczniej dobierać dawkę leków - oszczędzając dodatkowo stresów kotu który nie musi być już wożony do lekarza na każde pobranie krwi.


NIEWYDOLNOŚĆ TRZUSTKI

Trzustka jest organem bardzo ważnym dla życia kota. Produkuje przecież insulinę której brak powoduje cukrzycę. Bierze także bardzo ważny udział w procesie trawienia tłuszczów. Bez jej enzymów jest to wręcz niemożliwe.
W przypadku całkowitej niewydolności trzustki - tłuszcze przechodzą przez układ pokarmowy w formie niemalże niezmienionej. Ale nie to jest najbardziej groźne. Groźne jest to że powodują w ten sposób bardzo silną biegunkę doprowadzającą z czasem do całkowitego wycieńczenia organizmu i śmierci kota.
Pierwszym objawem kłopotów z trzustką jest właśnie taka biegunka, często bardzo charakterystyczna gdyż tłuszcz zanieczyszcza sierść w okolicach odbytu. Kot mimo dobrego apetytu ciągle chudnie, jego sierść staje się matowa, zwierzę jest coraz słabsze i ginie jeśli nie udzieli mu się pomocy. Rozpoznanie opiera się na badaniach krwi i kału. To właśnie powinien przede wszystkim zlecić lekarz w takiej sytuacji. Prosta analiza enzymów trzustkowych wyjaśnia sprawę.
Czasem udaje się opanować stan zapalny (najczęstszą przyczynę niewydolności trzustki) odpowiednio wcześnie i trzustka zachowuje część swoich zdolności. Niestety - czasem może być już za późno
Dlatego tak ważna jest wczesna diagnostyka. W przypadku kłopotów z trzustką współczesna weterynaria nie jest już bezradna.
Podawanie insuliny rozwiązuje problem cukrzycy - jeśli się pojawi. Przy kłopotach z trawieniem tłuszczy też można sobie radzić. Zwierzę przechodzi na dietę niskotłuszczowa a z każdą porcją karmy musi jeść specjalne, podawane doustnie enzymy które normalnie produkuje trzustka.
Niestety - nie jest to rozwiązanie idealne i rozwiązujące wszystkie problemy. Kot potrzebuje tłuszczy choćby dla witamin w nich rozpuszczalnych. Jednakże równie ważne jest opanowanie biegunki która wypłukuje wiele cennych składników uniemożliwiając ich przyswojenie przez kota. Choroby trzustki są bardzo poważne - nie wolno ich ignorować i lekceważyć. Im wcześniej podejmie się leczenie - tym większa szansa że organ ten zachowa część własnych właściwości.
Przy rozległym i ostrym stanie zapalnym trzustki (może się pojawić np. w wyniku zatrucia) istnieje dodatkowe ryzyko - z uszkodzonej trzustki do wnętrza jamy brzusznej zaczynają się dostawać enzymy trawienne które dosłownie trawią tkanki z którymi mają kontakt. Dlatego nigdy nie należy lekceważyć podejrzenia uszkodzenia trzustki.

CHOROBY WĄTROBY

Wątroba jest chyba najbardziej wszechstronnym organem - tak wiele funkcji pełni. Najważniejszymi (ale nie jedynymi) są:

* wątroba jest swoistym filtrem organizmu - ma za zadanie metabolizowanie różnych substancji z krwi i uczynienie ich nieszkodliwymi, przygotowanymi do wydalenia.
* udział w procesie krzepnięcia
* produkowanie soku żółciowego biorącego udział w emulgowaniu tłuszczy, rozbijaniu ich na drobniutkie cząsteczki dzięki czemu jest znacznie łatwiej rozkładany przez enzymy trzustkowe.
* pełni także rolę magazynu krwi - potrafi się w niej znajdować nawet ok. 20 % całej krwi obecnej w organizmie - jest przechowywana i uwalniana do krwioobiegu w razie potrzeby.

Biorąc pod uwagę jak ważnym organem jest wątroba - oczywistym się staje że w przypadku jej uszkodzenia organizm narażony jest na duże ryzyko i niebezpieczeństwo.
Najczęstszymi przyczynami uszkodzenia wątroby są zatrucia i infekcje.

Objawy mogą być najróżniejsze:
- problemy z krzepliwością krwi (długie krwawienie po skaleczeniach, krwawe wybroczyny na błonach śluzowych, gałkach ocznych, krew w kale)
- powiększenie obwodu brzucha
- jego tkliwość, bolesność przy uciskaniu - a co za tym idzie - np. niechęć do głaskania, podnoszenia
- biegunki i rozwolnienia (wynik złego trawienia tłuszczu)
- zażółcenie białek oczu i błon śluzowych
- ataki padaczkowe (objaw często bagatelizowany, traktowany jako padaczka - a w rzeczywistości wielokrotnie jest pierwszym objawem uszkodzenia wątroby)
- osłabienie, senność - często nawet otępienie (wynikające z samozatruwania się organizmu).
- wodobrzusze

Wątroba - o czym wie prawie każdy - ma wielkie zdolności samoregeneracji. Ale pod warunkiem że się jej pomoże - wspomagając dietą, lekami, wyeliminowaniem przyczyny - często na początku zwierzę wymaga również oczyczenia organizmu z toksyn które się już nagromadziły a wątroba jest zbyt mało wydolna żeby się ich pozbyć.
Przy każdym podejrzeniu niewydolności wątroby lub niebezpieczeństwie że jakiś objaw wynika z jej niedomagania - trzeba to sprawdzić. Każda chwila zwłoki w postawieniu prawidłowego rozpoznania to potencjalnie większe uszkodzenia.
Chorą wątrobę w sumie łatwo zdiagnozować. Pierwszym badaniem jakie należy wykonać jest zwykłe badanie krwi - morfologia (która pozwoli ocenić stan ogólny organizmu), oznaczenie poziomu kreatyniny i mocznika (choroby wątroby często idą w parze z chorymi nerkami) oraz przede wszystkim oznaczenie poziomu enzymów wątrobowych.
Kolejnym badaniem powinno być USG jamy brzusznej które dokładniej oceni stan wątroby - gdyż niektóre choroby nie powodują podwyższenia enzymów wątrobowych.

W przypadku gdy badania potwierdzą chorobę wątroby i ocenią przyczynę oraz rodzaj uszkodzeń - kot będzie musiał natychmiast przejść na dietę i zacząć stosować leki osłaniające ten organ - żeby zminimalizować ryzyko powstawania dalszych uszkodzeń. Jeśli istnieje ryzyko że przyczyną jest infekcja wirusowa - trzeba zastosować dodatkowe leczenie w tym kierunku oraz wykonać kotu testy na FeLV i FIV - gdyż często te dwie choroby otwierają drogę wirusom i innym czynnikom atakującym wątrobę.

W przypadku gdy przyczyną uszkodzenia wątroby jest zatrucie - to po szybkim zdiagnozowaniu oraz opanowaniu sytuacji i pewnym czasie rekonwalescencji można mieć nadzieję na powrót kota do pełnego zdrowia - właśnie dzięki zdolności tego organu do regeneracji.
Niestety - czasem nie można na to liczyć - np. w przypadku marskości wątroby - jednak dzięki odpowiedniej opiece i odrobinie szczęścia - można postęp choroby bardzo opóźnić zapewniając kotu jeszcze sporo lat całkiem fajnego życia .
Najważniejsze jest szybkie postawienie diagnozy i rozpoczęcie leczenia."

Agnieszka Z

 
Posty: 49
Od: Wto mar 22, 2011 19:04

Post » Śro mar 30, 2011 1:09 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

mój kocina na razie bez chlup... już kilka godzin od podania całej saszetki tego preparatu dla niemowląt i ... zmiany jedzonka na gotowane!!! odstawiłam nawet tą suchą karmę RC Sensible.
ugotowałam mu pierś z kurczaka i marchewkę, powinien być jeszcze ryż ale zapomniałam kupić, jutro dokupię. pierś rozdrobniłam a marchewkę podziabałam tłuczkiem do ziemniaków i zmieszałam to oraz polałam trochę wodą w której to gotowałam żeby suche nie było. myślałam że nie ruszy, ale wcina że hej!
na razie śpi i nawet nie liże tego swojego czerwonego tyłka... lecz to za krótko, zeby się cieszyć... zobaczymy jutro :!:
pozdrawiam was dziewczyny, super że jesteście :1luvu:

Marzenia1: dzięki za propozycję, na pewno skorzystam, jak tylko będę musiała :piwa:
chociaż nie wiem czy leki przejdą przez granicę, bo kiedyś moja mama wysłąła mi jakieś leki i cofnęli z powrotem do PL... próbowała drugi raz i znowu to samo. nie wiem dlaczego...

Agnieszka Z

 
Posty: 49
Od: Wto mar 22, 2011 19:04

Post » Śro mar 30, 2011 1:54 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

Agnieszka Z
Napiszę jak było z moim kotkiem i biegunkami :oops: Pierwsza pojawiła się, bo przedobrzyłam :oops: Chciałam dobrze i 'pakowałam' w niego witaminy, probiotyki, immunostymulatory (w wersji substytutów diety) i inne cuda :roll: Za dużo. Wet kazał mi to odstawić i o ile pamiętam mój kocurek nie dostawał nic poza karmą lecznicą przez parę dni. Później dość rozsądnie zaczęłam wprowadzać wspomagacze, ale już w dawkach zaleconych przez Weta, lub rozsądnie przeliczanych. O biegunce mogłam zapomnieć do zmiany karmy, krótkotrwała i z wiadomych powodów. Ostatnio dostał po misce tuńczyka (za co sam kot do tej pory jest wdzięczny pewnej zaprzyjaźnionej duszy :wink: ) duża i jogurcie zaleconym przez weta, ale ta już była mała, a właściwie lekko "rozciapany" urobek. Z moich doświadczeń najpierw trzeba zweryfikować, co i w jakich dawkach kot dostawał, a później szukać poważniejszych przyczyn. Oczywiście jak każdy objaw trzeba to powiedzieć u weta, ale też o swoich podejrzeniach co do przyczyn jego wystąpienia o ile w wyniku 'rachunku sumienia' je się zna.
Pozdrawiam.
pwpw
 

Post » Śro mar 30, 2011 2:02 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

Agnieszka Z pisze:chociaż nie wiem czy leki przejdą przez granicę, bo kiedyś moja mama wysłąła mi jakieś leki i cofnęli z powrotem do PL... próbowała drugi raz i znowu to samo. nie wiem dlaczego...

To mnie zaskoczyłaś. Cały czas znajomi przysyłają mi leki z Polski i to czasami w ilościach niemalże hurtowych. Jak Kicuś [*] był chory to ściągałam leki z całego świata i nigdy nie było problemu - wszystko dochodziło na czas i w komplecie. Ostatnio z Ira wysyłałam bardzo drogi lek dla Mokkunia i też doszedł bez problemu.
Poza tym sporo polskich leków bez recepty można kupić w Ira.
Jeśli ktoś mówi, że nie lubi kotów to znaczy, że nie spotkał jeszcze tego właściwego.
Kicuś 04.1997 - 22.10.2010..........Troczuś 2004 - 14.02.2019...............Myszka.................... Mirmił.................GRysiu
Trzy zdjęcia kotów to za dużo.
Obrazek

Irlandzka Myszka

 
Posty: 1546
Od: Nie sie 15, 2010 16:49
Lokalizacja: Cork, Irlandia

Post » Śro mar 30, 2011 13:22 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

Irlandzka Myszka pisze:To mnie zaskoczyłaś. Cały czas znajomi przysyłają mi leki z Polski i to czasami w ilościach niemalże hurtowych. Jak Kicuś [*] był chory to ściągałam leki z całego świata i nigdy nie było problemu - wszystko dochodziło na czas i w komplecie. Ostatnio z Ira wysyłałam bardzo drogi lek dla Mokkunia i też doszedł bez problemu.
Poza tym sporo polskich leków bez recepty można kupić w Ira.


mój znojomy też ma przysyłane leki z PL w kopercie bąbelkowej i przechodzi...
ja mam chyba pecha... przechodzą mi tylko rzeczy zakupione w sklepach internetowych...
no ale zawsze można spróbować jeszcze raz...

pwpw pisze:Napiszę jak było z moim kotkiem i biegunkami :oops: Pierwsza pojawiła się, bo przedobrzyłam :oops: Chciałam dobrze i 'pakowałam' w niego witaminy, probiotyki, immunostymulatory (w wersji substytutów diety) i inne cuda :roll: Za dużo.
(..)
Z moich doświadczeń najpierw trzeba zweryfikować, co i w jakich dawkach kot dostawał, a później szukać poważniejszych przyczyn. Oczywiście jak każdy objaw trzeba to powiedzieć u weta, ale też o swoich podejrzeniach co do przyczyn jego wystąpienia o ile w wyniku 'rachunku sumienia' je się zna.
Pozdrawiam.


tak też chyba było i w tym przypadku, przedobrzyłam z probiotykami, żołteczkami, jogurtem, masełkiem, śmietanką itp.

ale :!: :!: :!: uwaga uwaga :!: :!: :!:
Rysio ma się lepiej :!: :!: :!:
jak ja się cieszę, biegunka na razie przeszła, mam nadzieję ze już nie wróci. doopka Rysia też wygląda duuużo lepiej, schowała się o połowę, czyli jeszcze troszeczkę zostało, ale wygląda to super :!: :P
wczoraj jeszcze wieczorem ugotowałam mu kompot z jagód bo przeczytałam że może pomóc też na biegunkę (http://forum.animalia.pl/read.php?17,10 ... #msg-11055), nie miałam suszonych ale kupiłam mrożone jagody w Tesco i ugotowałam kompot bardzo skoncentrowany (zalałam wodą tylko zakrywając owoce), dostał (po przestudzeniu oczywiście) 1 strzykawkę do buzi (jakieś 3ml). Dziś kotek cały pachnie jagodami 8O

no i nie wiem co do końca poskutkowało, może te jagody? może jedzonko gotowane? może ta zawiesina dla niemowląt? może zmiana wody na przegotowaną (wcześniej dawałam filtrowaną jedynie)? a może wszystko naraz?

najważniejsze że jest już OK.
więc na razie nie idziemy do Veta, poczekamy aż skończy antybiotyk i wtedy najpierw szczepienia, potem ubezpieczenie, a potem wszystkie badania :ok:
to jest najlepszy plan :ok:

Rysio biega sobie i bawi się swoją myszką i pozdrawia was wszystkich z uśmiechem na buźce :D

Agnieszka Z

 
Posty: 49
Od: Wto mar 22, 2011 19:04

Post » Śro mar 30, 2011 13:27 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

Super wieści :kotek:
Mizianki dla jagodowego kotka.
Jeśli ktoś mówi, że nie lubi kotów to znaczy, że nie spotkał jeszcze tego właściwego.
Kicuś 04.1997 - 22.10.2010..........Troczuś 2004 - 14.02.2019...............Myszka.................... Mirmił.................GRysiu
Trzy zdjęcia kotów to za dużo.
Obrazek

Irlandzka Myszka

 
Posty: 1546
Od: Nie sie 15, 2010 16:49
Lokalizacja: Cork, Irlandia

Post » Śro mar 30, 2011 14:01 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

Marzenia11 pisze: (...) cholewka, naprawde Irlandczycy nie mają biegunek?
(...) Czytałam na animalia.pl - jeśli dużo pije gdy ma biegunkę to jest to naturalna reakcja organizmu, ktory się odwadnia. (...)


Irlandczycy to są inne stworzenia... oni też nie chorują, dlatego cały rok chodzą na krótki rękawek z ewentualnie postawionym kołnierzykiem koszulki polo, który chroni ich przed wiatrem, deszczem i mrozem. czasami leci im z nosa, ale to nie choroba, oni to po prostu wciągają i jest OK. :mrgreen:

wczoraj wieczorem w desperacji w Tesco pytałam o coś na biegunkę bo było już za późno na aptekę i zapytałam kogoś z obsługi o taki preparat, Pani mi powiedziała ze trzeba ugotować mleko, najlepeij tak żeby zdjąć z ognia jak się ugotuje a potem znowu zagotować i dopiero pić i to podobno bardzo dobry domowy sposób nabiegunkę...
ponieważ tutaj nie można za bardzo liczyć na lekarzy, nie ma bezpłatnej opieki lekarskiej dla wszystkich (tylko dla najbiedniejszych), poza tym koszt samej wizyty jest bardzo duży a nie mówiąc już leków, w Aptece nie wiele kupisz bez recepty, więc widocznie tak sobie radzą, mleko!!! swoją drogą to była bardzo miła Irlandka... muszę kiedyś wypróbować sposób, ale niestety kotu nie podaję się w ogóle mleka...


uff z tym piciem to potwierdzam że jak ma kotek biegunkę do dużo pije, myślałam ze ma chore nerki, ale dziś prawie nie pije, tzn normalnie jak na kota przystało, a wczoraj jak miał biegunkę to wypił całą miskę wody (ok. 200 ml), tyle to nawet moje 5 kotów z Misiem który ważył ok 10 kg i był wysoki jak pies nie wypijały przez 1 dzień...

Agnieszka Z

 
Posty: 49
Od: Wto mar 22, 2011 19:04

Post » Śro mar 30, 2011 15:09 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

czytam wątki które załaczacie w reklamach...

mój Rysio wygląda identyko jak ten Miś pieluszkowy...

jakie to smutne, ze jest tak wielu ludzi tak okrutnych dla zwierząt (i dla inyych ludzi)...

mój Rysio też prawdopodobnie został wyrzucony, i gdyby nie fakt, że mam koty wychodzące, które mają zainstalowaną w kuchni klapkę i chodzą kiedy i gdzie chcą, to Rysio nigdy by do nas nie zawitał... Rysio nie umiał sobie znależć pożywienia, bo nie umie polować, prawdopodobnie był zabrany od matki jako malutki kotek i mama jeszcze nie nauczyła polować a potem trzymany w domu... teraz ktoś go wyrzucił bo ludzie często myślą ze kot to sobie poradzi... ale to nie jest prawda, taki kotek nie wie jak ma sobie poradzić, umiera z głodu i mrozu, chyba że ma szczęście i ktoś go przygarnie...
jest możliwość że uciekł komuś, ale dziwne jest to że widziałam go wcześniej jak siedział często na parapecie domu niedaleko nas. było to ze dwa miesiące przed dniem jak do nas przyczołgał bidulek po śniegu resztkami sił... widzieliśmy truż przed tym jak on siedział często na tym parapecie że się jacyś ludzie wyprowadzali, myślimy że to byli Polacy... bardzo możliwe że wracali do Polski, bardzo często tak Polacy robią, wyrzucają wtedy zwierzęta na osiedle...

moje koty sprowadzają wszystkie bezdomne koty do nas... zwłaszcza Sosik (kotka) i Czarny (kotek) - one są bardzo komunikatywne... zimą wystawiamy miskę z suchą karmą na noc dla tych kotków, które żyją na wolności...

raz przyprowadziły kicię którą nakarmiłam i dziwiłam się jak ona się mnie nie boi. wyglądała całkiem ładnie, zadbana, czysta, grubiutka, tylko głodna... myślałam że taki łasuch - u kogoś zawsze lepiej smakuje...
na drugi dzień wracamy skadś do domu, już miałam zamknąć drzwi, ale coś usłyszałam, miauczenie kota, ale nie takie zwykłe, jakby coś się stało złego... zaczęłam szukać, poznałam ze to zaden z moich... znalazłam pod krzakiem na ogródku u sąsiada... (zajrzałam przez płot) leżała ta kicia co ją dzień wcześniej karmiłam, obie przednie łapki połamane i powyginane, z pyska lała się krew. Zapukałam do tych ludzi i pytam co ten kotek u nich robi połamany a on mi na to "jaki kotek?" to ja mówię, że "ma połamane przednie łapki, nie mógł sam tam wejść", a on że dzieci przyniosły, potem, że nie wie skąd się wziął, potem że chyba go "ktoś" potrącił samochodem... mówię że zabieramy do veta, oddał bez oporu, ale poprosił żeby powiedzieć co i jak z tym kotkiem, bo on często przychodził do jego dzieci i on go karmił i bardzo go lubi...
u Veta dziwnym zbiegiem okliczności była jakaś dziewczyna w poczekalni która stwierdziłą że to kot jej koleżanki i że uciekł jej 2 dni wcześniej...
kotek nie przeżył nocy... zbyt cięzkie miał obrażenia wewnętrzne...
do dziś jak widzę tego sąsiada to mam ochotę mu połamać ręce i nogi i rzucić go gdzieć pod krzak, w lesie, żeby go nikt nie znalazł...
ale co niedziela bawi się z dziećmi na ogródku, jaki kochany tatuś, o rany! tylko w głosie czuć jakiś taki fałsz.. niby "puci puci bobasku" a czuje się jakby chciał powiedzieć "mam cię dość dziecko, odczep się"... takie to nerwowe coś w jego głosie, fałsz...

były też 2 historie z psami, jednego uratowaliśmy, jest u naszych znajomych i ma się OK. Border Coli, piękna sunia...
no ale nie będę opisywać, wszystkie historie są podobne, a wynikają z okrucieństwa człowieka!!! serce się kroi ale trzeba walczyć a nie płakać, chociaż cięzko czasem nie zapłakać i nie ma sił na tą walkę... ale jak to śpiewł Niemen "lecz ludzi dobrej woli jest więcej i dlatego wierzę w to że ten swiat nie zginie nigdy, nie".
i wierzę w to że że jest dużo też takich ludiz którzy pomagają zwirzętom i oby było ich jeszcze więcej!!!!

Agnieszka Z

 
Posty: 49
Od: Wto mar 22, 2011 19:04

Post » Pt kwi 01, 2011 13:03 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

niestety Rysio ma jeszcze biegunkę, za szybko się ucieszyłam, ale nie taką jak wtedy, teraz raz dziennie taką małą, to dziwne, bo wczoraj rano zrobił normalną kupkę, a wieczorem znowu biegunka... jedyne czego nie podałam mu znowu to kompot z jagód, bo ten lek elektrolitowy Dioralyte dostał całą saszetkę... dziś znów podałam mu kompot z jagód...

pwpw: czy ty jak odstawiłaś te wszystkie probiotyki, to kotek od razu wrócił do siebie, tzn przestał mieć biegunkę czy trwało to kilka dni???

Agnieszka Z

 
Posty: 49
Od: Wto mar 22, 2011 19:04

Post » Pt kwi 01, 2011 13:47 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

Agnieszko, nie wiem gdzie mieszkasz, ale jak mieszkalam w Naas, przy Newbridge Road byla Irlandzka klinika, tania, placilam po 10-20 euro za wizyte, razem z lekami itp, inne byly faktycznie duzo duzo drozsze, np za sterylizacje w tej placilam ok 55-60 euro, w innej za kolejna kotke zaplacilam prawie 100 :roll:
Obrazek

Marea

 
Posty: 4721
Od: Pon lut 23, 2009 22:05
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt kwi 01, 2011 23:09 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

Marea pisze:Agnieszko, nie wiem gdzie mieszkasz, ale jak mieszkalam w Naas, przy Newbridge Road byla Irlandzka klinika, tania, placilam po 10-20 euro za wizyte, razem z lekami itp, inne byly faktycznie duzo duzo drozsze, np za sterylizacje w tej placilam ok 55-60 euro, w innej za kolejna kotke zaplacilam prawie 100 :roll:


szkoda że piątek... w poniedziałek pojadę tam i sprawdzę, a może jutro spróbuję...
to by było super!!! dzięki!!! wielkie!!!

Agnieszka Z

 
Posty: 49
Od: Wto mar 22, 2011 19:04

Post » Pt kwi 01, 2011 23:11 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
obys w końcu trafiła do dobrego weta który nie zrujnuje Ci kieszeni -

:wink:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35650
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pt kwi 01, 2011 23:14 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

znalazłam:
Barrack Gate Veterinary Clinic
Newbridge rd Naas Co. Kildare
(045)876041(045)880750

czy to ta???

Agnieszka Z

 
Posty: 49
Od: Wto mar 22, 2011 19:04

Post » Sob kwi 02, 2011 7:16 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

Tak, ta. Zadzwon i zapytaj o ceny, ale generalnie mili lekarze, widac ze z sercem i zjezdzaja z kosztow dla "biednych Polakow" :ryk: bywalam tam w 2006-2008 pozniej zmienilam klinike na inna, bo sie przeprowadzilam w inna czesc miasta...no ale w koncu kryzys, to moze i z kosztow tez schodza :roll:
Obrazek

Marea

 
Posty: 4721
Od: Pon lut 23, 2009 22:05
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob kwi 02, 2011 10:33 Re: przemrożony i wygłodzony kotek

zadzwoniłam, wizyta 35 Euro, badanie podstawowe krwi 30, badanie moczu 30...

znalazłam cennik na stronie kliniki w Portalington, badanie FELV i FIV każde po 40 Euro.
szczepienia 5 w 1 = 60 E.

w Portlaoise wizyta 30 E a badania podobnie jak w innych.

wszystkie kliniki w okolicy mają podobne ceny.
no nic. muszę to przemyśleć, jak tu wykombinować... chyba poproszę o rozłożenie na raty płatności...

Agnieszka Z

 
Posty: 49
Od: Wto mar 22, 2011 19:04

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 108 gości