Rozmawiałam na ten temat z Anią Zaborowską z Vivy, powiedziała, że sprawą trzeba zainteresować Urząd Miasta. Same zdziałamy tyle co nic. Koty muszą zostać wyłapane, wszystkie wysterylizowane i przeniesione na bezpieczny teren. UM powinien takie miejsce wskazać, musimy wiedzieć jaki jest plan zagospodarowania. Jak nie ma służb do tego u nas, my wspólnymi siłami to zrobimy, ale oni muszą zapewnić fundusze, to oni mają problem. Im więcej telefonów do UM tym sprawa wyda im się bardziej paląca.
Przecież jak tam wkroczą buldożery to koty nie uciekną z piwnicy tylko będą się chować w niej w najdalszy zakamarek, zostaną przesypane tonami gruzu i zginą powoli z wycieńczenia, wychłodzenia i z głodu
