Nie potrafię wyobrazić sobie sytuacji, kiedy oddaję kota z tak błahego powodu. Daje potomstwo z wadami? Trudno. "Ciachamy" kota i kochamy dalej.
Syberyjczyki są przecież tak delikatne, tak trudno zdobyć ich zaufanie i tak silnie wiążą się z jednym panem - to już prawie legendarne cechy tej rasy, wspominają o tym niektórzy hodowcy na swoich stronach, a znana mi syberyjska koteczka jest wg słów jej pani ucieleśnieniem tych cech.
Nie wiem, jak można, w imię pieniędzy, czy własnych ambicji hodowlanych tak krzywdzić własnego przyjaciela. Nie rozumiem i rozumieć nie chcę.
Rozumiem sytuację, o której wspominała Megi - kotek spada na sam dół hierarchii i nie potrafi się w tym odnaleźć. Ale nawet to byłoby dla mnie bolesne - może dałabym go komuś z rodziny, gdzie mogłabym go odwiedzać.
Ale tak jak niepotrzebny przedmiot? Żywą, mruczącą, ciepłą istotkę?
Smutne, naprawdę smutne...