Bry
Net
teoretycznie wczoraj był, niestety tylko teoretycznie

Nic się nie dało odpalić
Przyniosłam młodą w zamkniętej torbie, tylko blokadki na zamek nie zakładałam, postawiłam w drugim pokoju i poszłam po miskę z wodą - 30 sekund? Młoda już zdążyła się wyzwolić i dać nura do garderoby, jeszcze lekko pijanym kroczkiem. Chciała wskoczyć na górne półki

Złapałam, wyniosłam, zamknęłam w drugim pokoju, ze jej ulubionym ostatnio pudłem z garderoby i kilkoma kartonami, żeby miała się gdzie rekonwalescencić. Zgodnie z zaleceniami, że ma być cicho i ciemno, nawet okno jej zasłoniłam

Tiaaa

Posiedziała w każdym z pudeł po parę minut, a potem się zameldowała na parapecie i podziwiała świat za oknem
W nocy zjadła trochę mokrego z wodą (w ramach mojego przejmowania się dostała taką wzmocnioną papkę, jak ostatnio Pola jada), pawia nie odnotowano, sioo w kuwecie. Czekamy na qpala.
Obudziła mnie przed chwilą darciem mordy, domagając się wypuszczenia. Moment jej zajęło wpakowanie się na te górne półki garderoby. No nic, niech tam siedzi, przynajmniej nie gania - ostatnio przesiaduje tam całymi dniami
Wg weta, świetnie zniosła narkozę i bardzo szybko zaczęła się wybudzać, no i w ogóle wszystko poszło jak z płatka. Narządy niezmienione, zdrowiutkie. Dziewczyna jest okazem zdrowia
Szew malutki, bardzo ładny. Za 10 dni zdejmujemy, bo nici nierozpuszczalne.
yavien pisze:nowe korki wywaliły?

Nie, nie - elektrycy jeszcze hulają po klatce. Mój licznik był przekładany jako pierwszy, bo ja już po remoncie kabli w mieszkaniu i wszystko miałam przygotowane, tak, że tylko ten licznik zabrali z mieszkania.
Korki wywali dopiero jak skończą i sobie pójdą. Na pewno
yavien pisze:Kciuki za Delindę

Jak dziś jest nienajgorzej, to ja współczuję szaleństw pojutrze

W połączeniu ze strachem, czy tak wcześnie po zabiegu wolno jej tak ganiać

Pojutrze, to już mały pikuś - byle dziś przynajmniej posiedziała na dupci
kalair pisze:Utrzymasz kota?

One mają w takiej fazie najgorsze pomysły. Safolek po kastracji doszedł do siebie szybko, na drugi dzień już ganiala, na trzeci tłukła się z drugim, i skończyło się rozsypaniem kota.. Ale to ewenement, generalnie kończyło się dobrze
Jedyne wyjście-kaftan bezpieczeństwa!

Kaftaników nie lubimy, ale mam pod ręką ten po Myszy i w razie czego nie zawaham się go użyć
yavien pisze:Ja zakładałam
kaftan właśnie.

Nie był potrzebny, aby nie lizała rany, tylko po to, żeby nie biegała za bardzo. Nie wiem, czy wszystkie koty tak mają, ale moje tak - po włożeniu kubraczka, ruchliwość się znacznie zmniejsza

Na razie się nie wylizuje - tzn. wylizuje, ale dookoła, rany nie rusza. Podejrzałam

Jak się da, to próbujemy bez kaftana. Jakoś nigdy nie używałam, tylko Mysz chodziła jedną dobę i po tej dobie rana wyglądała gorzej, niż przedtem. Jednak lepiej się chyba goi, jak się może brzuchol wietrzyć
Za to Poli zaczyna odwalać - wczoraj ją przyłapałam, chyba w ostatniej chwili, jak się przymierzała do wysikania na płytę gazową

No co za kot?! Mam nadzieję, że to jednorazowy wybryk był
