dostawa przyszła, w samą porę...
tak sobie marzyłam, że może przypadkiem któryś kocio się wymsknie i okaże się, że nie ma już problemu. Jeszcze nie teraz, za tydzień, dwa... Dziś między nogami wymsknął się Bonifcio. Przeszedł pewnie, nie rozglądając się ruszył na Antka

. Znowu z tym swoim jazgotem

. Czyli tydzień zupełnej izolacji nic nic nie dał

. Nic. Dzwoniłam do pana doktora. Zwiększamy dawkę leku o 50%. W przyszłym tygodniu podjadę do niego i sobie pogadamy. Zapytam chyba przy okazji o jakiś pocieszać dla ludzia, bo i mnie przydałaby się terapia. Wiem, że minął dopiero tydzień, ale żeby nic nie podziałała izolacja, brak kontaktu wzrokowego, brak kociaków... Rozumiem gdyby se syknął ale skąd ta agresja? Miałam nadzieję, że już tęsknią za sobą. Widać, że są smutniejsze, że się nudzą. Obaj tak lubili biegać po mieszkaniu...
