Włączam się do wątku, żeby także podzielić się doświadczeniem - bolesnym niestety. Moja Sani odeszła w maju na FIP - chorowała długo, dwa miesiące. Do prawie ostatnich chwil staraliśmy się (wraz z wetką) wierzyć, że to nie to, i działać tak, jakby to nie było to. Sani długo była na sterydach i lekach przeciwgorączkowych. Jednak kiedy pojawił się białkowy wysięk w otrzewnej, nie było już wątpliwości...
Koniecznie trzeba zbadać krew POD KĄTEM GLOBULIN DO ALBUMIN (czy na odwrót, wet Wam powie). Ten stosunek może dużo powiedzieć o prawdopodobieństwie FIPa. Ale tan na 100% za życia kociaka FIPu nie stwierdzimy.
Interferon może przedłużyć życie, ale nie wyleczy FIPu. Chciałam próbować kuracji podtrzymującej, ale Sani już nie doczekała... Niestety nie wyczułam, że to już "ten moment" i Sani umarła własnymi siłami, tzn. dusząc się płynem...

Na szczęście nie męczyła się długo. Może powinnam była pomóc jej odejść, ale ona do ostatniej chwili byłą samodzielna, załatwiała się etc. Jak tu uśpić takiego kociaka? To są strasznie trudne sprawy...
Jednego jestem pewna: nie należy przedłużać męki, jeśli kot cierpi.