Fercie. Fercie są absolutnie cudowne i wyjątkowe - i charakterem i wyglądem. Fercia Jasna, jak samo imię wskazuje jest jaśniejsza, króluje u niej biel. Biel narazie szarawa, a w domku w ekspresowym tempie powinna przeobrazić się w niemalże śnieżnobiałą i olśniewającą, czystą i pachnącą domem. Fercia Ciemna to pingwinek, piękność i elegancja okryta czarnym płaszczem, również chwilowo niespecjalnie królewska. Bo futro to nie przetarło jeszcze domowych zakamarków, niespało jeszcze na fotelu i zapewne jeszcze nie wyfroterowało salonowych kątów. Bo obie Fercie nie miały i nie mają domku, nie znalazły swojego miejsca na ziemi, nie mają oficjanie statusu w schroniskowym rejestrze: w kochającym i odpowiedzialnym, wspólnym domku...Fercie... Zdjęcia Ferci, Jasnej i Ciemnej. Niestety Fercie niezbyt chciały pozować. Fercia Jasna pchała się na kolana, tuliła się i wierciła jak szalona (kochana z niej koteczka!), a Fercia Ciemna cały czas chciała być na rękach, ugniatała kurtkę, bawiła się guzikami. Fercia Ciemna biedne ma to oczko, a przez to właśnie oczko jest bardzo urzekająca. O Ferci Jasnej nie wspominamy, bo to kot istne chodzące cudo!

Widząc zdjęcia, na których Fercie się liże i tulą do siebie, wnioskujemy że kicie były 'nie w sosie', bo chodziły osobno i o żadnym lizanku nie było mowy. Zakochane w tych Ferciach jesteśmy, no przekochane kotki z nich. Wlejamy fotki. Na jednej chyba Pablo się wtrącił. A niech się pokaże i tu, wkońcu domku szuka tak jak Ferrumowo-hutowe koteczki.




















Na przedostatnim zdjęciu widać ugniatające łapki Jasnej Panny Ferci.
One są aboslutnie fantastyczne... i zasługują na najlepszy domek.
Ufff. Jeszcze koty z ,,przedsionka" czyli Lukrecja i inne. Ale to już w wątku ogólnym.
