Phantasmagori-Głupio to zabrzmi...Ale ja dopiero "raczkująca" w sprawach adopcji,fundacji i takich rzeczy...Stąd adoptowałam dwa kociaki na stałe do siebie ( to moje pierwsze koty w "swoim" domu...) i wczoraj pojechała moja tymczasowiczka do domu

.To jedyne moje kontakty/próby pomagania kociakom...
Delfin,nie szkodzi-ale zrozum też że ja zaczynam wogóle w jakikolwiek sposób pomagać kotom...
Ad1.Co do mojej piwnicy-tam jest tragedia,kociak bez najmniejszego problemu z niej ucieknie,to prawie tak samo jak na dworze,bez problemu wyjdzie z mojej,a potem na dwór...
Ad2.O jakiej klatce mówisz??
W tym sęk,że kociaki i pies są już po odrobaczaniu,żadne nie miało robali...
Co do nieogrzewanej łazienki-uwierz mi,jest ciężko,52m2 mieszkania grzejemy jednym grzejnikiem elektrycznym...Wynajmujemy mieszkanie za 800zł a nawet ogrzewania tu nie ma...Na ścianach robi się grzyb,są tak mokre ściany że po dotknięciu na dłoni zostają krople wody

sorki,rozpisałam sie

Nie chodzi mi konkretnie o tymczas,a o kilka dni żeby odrobaczyć.
Dużo łatwiej by mi było gdyby kot był na miejscu,ale Lucky tam mieszka,niestety nie ja...
Może i panikuję,nigdy nie zajmowałam się takimi rzeczami,może nie powinnam

nie wiem,jedyne o czym myślę,to to że ten kociak nie powinien tam marznąć...
Ps.Co do robali-nie boję się jako tako robali samych w sobie-Sara była okropnie zarobaczona,brzuszek miała jak w ciąży.Zdecydowałam że nie wezmę do domu żadnego zarobaczonego zwierzaka (bardziej mąż niż ja,ale ja też

) po tym,jak u siostrzyczki tamtej było"podejrzenie" bąblowca.Zwyczajnie dotarło do mnie,że to może być niebezpieczne dla dziecka.Wystarczy mi na dzień dzisiejszy zmartwień związanych z tym że przez te cholerną wilgoć moje dziecko ma zapalenie oskrzeli...Nie chcę dokładać sobie kolejnych rzeczy
