Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 10, 2009 20:01 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Podczytywałam wątek. Zwłaszcza ostatnio...ciężko mi to czytać, ciężko być na bieżąco...boli...

ale chciałam Wam wszystkim życzyć siły, energii, wiary, nadziei....teraz wiem ile to kosztuje...

Podziwiam Waszą wytrwałość, determinację i każdy wysiłek włożony w walkę z tą straszną chorobą.

My przegraliśmy.

Ale Wam z całego serca życzę - żeby się udało. Żeby Wasze koty choć na jakiś czas odzyskały dobre samopoczucie i komfort życia - bo to jest najważniejsze.

Mam nadzieję, że ten nowy lek...że się uda, jeśli nie teraz to nawet za 10 lat - ale żeby w końcu stworzono coś co pokona tego przeklętego wirusa...

Wszystkiego dobrego.
Kontakt ze mną - mail lub telefon. Na miau mnie już nie ma.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob paź 10, 2009 20:15 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Tak, to straszna choroba, bezwzględna i podstępna :(
Tu, w wątku, staram się być optymistką i naprawdę wierzę w to, że to cholerstwo można czasem pokonać.
Ale wiem też, że często się nie udaje, za często.
Sin, strasznie mi przykro, że Wam się nie udało. Czytałam Twój wątek, próbowałam może coś doradzić i miałam ogromną nadzieję, że coś się zmieni na dobre.
Ściskam Cię mocno, trzymaj się jakoś, choć wiem, że teraz to strasznie boli :(
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 10, 2009 20:18 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Sin, bardzo mi przykro, szczerze współczuje :(

Też bym bardzo chciała, żeby kiedyś przewaga była po naszej stronie.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*Obrazek

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!

milenap

 
Posty: 12493
Od: Czw mar 06, 2008 12:35
Lokalizacja: słupsk

Post » Nie paź 11, 2009 7:48 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Galla ja nie przeglądałam wszystkich załączników, ale kuzynka napisała mi dzisiaj drugiego meila, ze hurtownia tych leków była zamknięta. Wiec w przyszłym tygodniu sprawdzi wszystko i poda konkretna informację na temat ewentualnej wysyłki leku. :D
Mój ukochany Biesik 3.04. - 16.12.09 za TM
Obrazek[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110295&start=0]

IKA 6

 
Posty: 6469
Od: Pon mar 30, 2009 18:31
Lokalizacja: Ruda Sląska

Post » Nie paź 11, 2009 9:33 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

dziewczyny nie chcę nikomu odbierać nadziei, ten nowy lek jednym pomaga innym nie, tak jak Virbagen. Koresponduję z osobą, która podała serię LTCI swojej kotce, niestety teraz jest pogorszenie. Bezpośrednio po podaniu leku wyniki krwi się poprawiły. Warto jednak próbować i może akurat nasze koty byłyby tymi którym pomoże.
oto co pisze Lori:
I took Charley in for her shot and blood work today and she is taking a turn for the worse. Her reticulocytes are down to the level that she is categorized as non regenerative anemia. This means her body is not replacing her blood cells as fast as they are being destroyed. She has been a bit anemic for a little while and so far has not responded to additional LTCI shots. We are not sure of the cause at this point short of performing a bone marrow biopsy. I hesitate to put her through that since it would only confirm a diagnosis and wouldn't help in the treatment. It is possible that she has developed Myelodysplastic syndrome which is common in feline leukemia patients. We are not quite sure how to progress at this point as my vet has never had an FeLV positive cat survive and thrive as long as Charley. She looks and acts perfectly healthy, normal appetite, normal playing, excellent body tone etc...but as I said her blood work is off (reticulocytes are low and platelets are low...less than 50,000). We are going to take a wait and see approach at this time since she is not affected by the anemia yet. If she gets lethargic we will give her a transfusion and consider EPO which I am terribly afraid of. Her blood work has fluctuated before so I am hoping this is just a blip and she will return to normal.

Filomen

 
Posty: 3710
Od: Sob lut 10, 2007 17:20
Lokalizacja: katowice

Post » Nie paź 11, 2009 15:39 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Ja oczywiście nie traktuję tego leku jako cudownego lekarstwa, które cudownie leczy koty z białaczki. Traktuję je natomiast jako coś, co zwiększa szansę i jest lekiem, który zwiększa wachlarz leków, które można podać w czasie walki o kota.

Natomiast nie do końca rozumiem sprawę Charley, bo z jednej strony dziewczyna pisze, że kotka ma anemię klasyfikowaną jako nieregeneratywną (poziom retikulocytów), a pod koniec, że kotka anemii jeszcze nie ma. Może niski poziom retikulocytów jest po prostu wystarczający przy morfologii utrzymującej się w normie? (tak się tylko zastanawiam).
W razie potrzeby niech podają EPO w małych dawkach, ale wet pewnie to wie. Kot mojej mamy dostawał EPO i nic się nie działo. Co prawda reakcji szpiku nie było, ale najprawdopodobniej dlatego, że był po prostu zniszczony i nie było za bardzo czego aktywować. Ale innych złych reakcji nie było, a dostawał EPO w małych dawkach dość długo.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 11, 2009 15:47 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Sin, bardzo mi przykro z powodu odejścia Hermanka [*] :cry:
Wiem, jak to boli, bo moja Kasieńka odeszła na białaczkę 19 listopada zeszłego roku. :cry: Kolejne moje dwie kicie są po Virbagenie i mają się dobrze, ale i tak trzęsę się o nie. :(
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40409
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Czw paź 15, 2009 14:01 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Ktokolwiek wie :idea: - co byście zrobili na moim miejscu w następującej sytuacji: zmarnowałam jeden zastrzyk (0,4ml) virbagenu. Po prostu poszedł w futro, nie mam najmarniejszego pojęcia jak to się stało, niewątpliwie popełniłam błąd. Zaraz nabrałam następną strzykawkę i już dobrze wkłułam. Tym samym, zamiast pięciu mam cztery zastrzyki ostatniej, trzeciej kuracji.
Sroka jest i od początku była bezobjawowa.
Reasumując wreszcie :oops: :
-czy dokupić jeszcze jedną ampułkę żeby to uzupełnić, czy zostawić na czterech zastrzykach i koniec?
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Czw paź 15, 2009 14:50 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Oj, tu to Ci nie doradzę tak na 100% :(
Myślę, że w przypadku bezobjawowego nosiciela rozważałabym pozostanie przy czterech dawkach i niedokupowanie dodatkowej. Podejrzewam, że niepodanie jednej dawki nie ma istotnego negatywnego efektu, jak np. niepodanie dawki leku nasercowego czy antybiotyku, bo tu jednak o coś innego chodzi. Ale dopytałabym jeszcze weta.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 15, 2009 17:02 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Gallu dziękuję.
Spróbuję się skontaktować z panią wet, tylko telefonicznie, bo siedzę w domu z paskudnym zapaleniem oskrzeli.
Ale myślę jak Ty, że nie będzie istotnej różnicy w działaniu virbagenu przy brakującym zastrzyku.
Zwłaszcza biorąc pod uwagę dużo skromniejsze dawkowanie dla nosicieli bezobjawowych, chyba że głupio rozumuję :oops:
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Czw paź 15, 2009 23:45 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Przy bezobjawowych dawkowanie jest skromniejsze? Dajecie mniej niż 1 MU/kg m.c.?
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 16, 2009 11:03 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

galla pisze:Przy bezobjawowych dawkowanie jest skromniejsze? Dajecie mniej niż 1 MU/kg m.c.?

Oj, może ja się niefortunnie wyraziłam, ale chodziło mi o to, że (czy się mylę?) bezobjawowcom daje sie tylko trzy zastrzyki. No to w sumie mniejsza dawka. Jeśli gadam głupoty to od razu wyprostuj, żebym nie namieszała w informacjach :oops:
Dzwoniłam dziś do naszej pani doktor - mogę zakończyć kurację na czwartym zastrzyku - jakby kiedyś ktoś miał podobny ambaras :lol:
Ostatnio edytowano Pt paź 16, 2009 11:05 przez malwina, łącznie edytowano 1 raz
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Pt paź 16, 2009 11:04 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

aaaa, chodzi po prostu o inny schemat, a nie wielkość dawki :D
Teraz rozumiem 8)
Tak, bezobjawowi mają 3 zastrzyki w sumie.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 19, 2009 9:30 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

U naszego białaczkowego Marcysia jest załamanie :( Jedno przetrwaliśmy ledwo ledwo (zebrała się woda w płucach, ale po dwóch dniach walki wyszedł z tego, potem było już tylko doprowadzanie kiciusia do stabilnej normy).

3.10 kocurek miał badania krwi - wszystko w normie. Po wizycie kiciuś miał zapisany antybiotyk na dziąsła i drugą serię leku na robaki (miesiąc walczyliśmy z nimi i w końcu się udało). Ale teraz wpadł w przerażającą apatię :(
Był dziś rano u pani doktor. Ma węzeł w brzusiu wielkości śliwki :cry: Ma też jedną źrenicę większą od drugiej (reaguje cały czas na światło i np. przez jeden dzień wszystko wróciło do normy, ale teraz powróciło). Miał wymioty i biegunkę (dostał lakcid i taki wielki proszek o nazwie Supplexan jakiś /nie pamiętam niestety całości nazwy/ ), ale w ciągu jednego dnia wszystko minęło - za to skoczyła temperatura do 40 st.

Cały czas się łudziłyśmy, że białaczka śpi. Że pomimo tego, że jest we krwi - nie robi spustoszenia - tym bardziej, że np. czerwone krwinki rosły a nie spadały i że wszystkie parametry były w normie. Jedynie dwa parametry miał odchylone: MCV - miał 35 a norma jest między 39 a 55. No i ALP - Marcyś miał 17 a norma między 23 a 107. Wetka nie zwróciła uwagi na to pewnie dlatego, że reszta wyników była ok. Ale może to świadczyło o jakimś problemie???

Kiciuś obecnie przyjmuje ludzki interferon (bo nie miał żadnych objawów), ale to chyba wymaga już podania kociego interferonu? Czy teraz zacząć czy poczekać aż stan będzie stabilny (czyli aż zbijemy gorączkę?)

Co robić :cry:
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 19, 2009 9:46 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Poddasze, trudno coś pewnego doradzić :(

A jak morfologia teraz wygląda?
MCV poniżej normy może oznaczać niedobór żelaza. Nie wiem niestety, co oznacza ALP poniżej normy.

Jeśli chodzi o podawanie interferonu kociego, to nie czytałam o żadnych przeciwwskazaniach dotyczących stosowania przy gorączce, więc myślę że podniesiona temperatura nie powinna być przeszkodą, żeby podać Virbagen.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 105 gości