Odebrałam z lecznicy wystraszonego czarnego kocurka z ul. Pustola po kastracji. Kocurek u mnie, ale z uwagi na Grabarzy nie wnosiłam go do domu, czeka w piwnicy w dużym transporterku.
Koteczka bura już po zabiegu - wg weta ostatnio nie rodziła. Ale mimo wszystko wyglądała na karmiącą. Miała mocno zagazowane jelito grube.
Dziś późnym wieczorem lub jutro rano będę mogła go zawieźć na Pustola. Niestety wcześniej nie dam rady - kocioł w pracy, a wieczorem łapanka w Centrum.
Ech, dużo roboty.
Nadal nie mam pojęcia, jak kociaki namierzyć.
Trzeba tam koczować z transporterkiem, czekać aż wyjdą, a niestety, mój czas jest mocno ograniczony (praca

)
Obawiam się, że nie dam rady dalej działać w pojedynkę
