Czas na podsumowanie ostatniego smutnego wydarzenia. Najprawdopodobniej Julcia miała problemy z jelitami. Coś jakby leniwe jelita a RC Babycat spowodowało zapchanie. Codziennie wydalała, ale zbyt mało w porównaniu ze spożywanym pokarmem. Jelito grube zostało doszczętnie zatkane, do organizmu przenikały toksyny z zalegającego kału. Lewatywy wchłonęły się w kał zwiększając jego objętość. Doszło do wstrząsu i Julcia zmarła. Zaraz po śmierci Julci wymacałam dobrze Pedro. Też miał wypełnione jelito grube. Mleko krowie i płynny pokarm spowodowały wypróżnienie się z zalegającego kału. Pedro wczoraj 4 razy zrobił solidną kupę. Ostatnia zawierała bardzo gęsty śluz a dzisiaj rano wydalił tylko śluz z krwią. Przez ostatnie 3 dni Pedro dostawał doustnie antybiotyk i osłonowo Enteroferment. Dzisiaj miał wysoką gorączkę, bo dochodziła do 41 stopni, więc zabrałam go do weta, aby następną dawkę antybiotyku i środek przeciwgorączkowy dostał w iniekcji. Leki zadziałały i Perdo poczuł się lepiej. Wraz z Zuzią zjedli już całą saszetkę RC Convalescence mięsnego i popili mlekiem Klara. Na Zuzię RC Babycat nie ma tak fatalnego wpływu. U niej jak i Pedro caliciwiroza jest w odwrocie.
Julcia też ładnie wychodziła z infekcji wirusowej. Może gdybym wcześniej zainteresowała się jej jelitami to by żyła. Dlaczego człowiek nie może przewidzieć wszystkiego?
Nadal będę bała się o zdrowie Pedro i Zuzi. Na pewno bardziej niż o zdrowie nowej kotki, której nadałam imię Figa. Figa na razie będzie jadła Whiskas Junior i zapewne nie będzie miała takich problemów z jelitami. Oczy jeszcze jej łzawią zwłaszcza podczas posiłków. Spojówki są jednak coraz mniej opuchnięte a drugi zastrzyk z Lydium, który dzisiaj dostała powinien pomóc w walce zapaleniem spojówek. Poza tym wszystko wydaje się u Figi w normie nie licząc warczenia na koty. Figa bawi się piłką lub myszką i warczy na obserwujące ją koty. Do pasji doprowadza Figę Maja, która łazi za nią ględząc i próbuje małą wylizać.
Maja chyba jednak nie będzie miała rujki, nie powinna jej mieć, jeśli dostała w maju blokadę. Jeszcze 3 dni temu mieszkała na parapecie. Tam miała miski z wodą i jedzeniem a pod parapetem kuwetę. Warczała na koty a przez wiele pierwszych dni i na mnie. Czasem tylko schodziła na mały rekonesans. Tak było do momentu, gdy zaczęłam stopniowo ją wyczesywać i brać na chwilę na kolana. Właśnie 3 dni temu się przełamała i nastąpiła zmiana w jej zachowaniu. Przez cały dzień pchała mi się na kolana. Chodziła za mną krok w krok zagadując. Gruchała do kociąt i starała się do siebie zapędzić. Dzisiaj w nocy przyszła spać do łóżka i położyła się po prawej stronie poduszki. Lewa strona poduszki jak zawsze byłą zajęta przez Marcysia. Rano gdy wypuściłam maluchy z klatki i Pedro przyszedł do łóżka Maja miała przyjemność go dokładnie wymyć. Chyba Pedro jest zbyt małym obiektem, bo Maja przysiadła się do Nikusia i wymyła mu łepek. Nikuś odwdzięczył się jej tym samym. Nie ukrywam, że byłam bardzo zdziwiona. Teraz Maja leżakuje tak jak i inne koty na tapczanie.
