Kot w każdej szafie (II)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 11, 2016 8:38 Re: Kot w każdej szafie (II) / Yulin - rozwaliło mi psychikę

Metro podaje dziś, że byk zabił torreadora. Jakoś mi nie żal faceta.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lip 11, 2016 9:23 Re: Kot w każdej szafie (II) / Yulin - rozwaliło mi psychikę

za sukces byka :piwa:

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon lip 11, 2016 9:27 Re: Kot w każdej szafie (II) / Yulin - rozwaliło mi psychikę

tabo10 pisze:za sukces byka :piwa:


Pewnie i tak go zabili.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lip 11, 2016 9:56 Re: Kot w każdej szafie (II) / Yulin - rozwaliło mi psychikę

No to za remis (Y)
Może,choć przez chwilę, będą się bardziej bać rozjuszonych byków.Może komuś da do myślenia ten fakt.Nawet,jeśli nielicznym.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon lip 11, 2016 10:31 Re: Kot w każdej szafie (II) / Yulin - rozwaliło mi psychikę

Prakseda pisze:
tabo10 pisze:za sukces byka :piwa:


Pewnie i tak go zabili.

Podobno tradycja każe zaprowadzić do rzeźni również matkę byka, który zabił matadora.
W ten sposób kończy się jego linię. :twisted:
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24748
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon lip 11, 2016 10:33 Re: Kot w każdej szafie (II) / Yulin - rozwaliło mi psychikę

ana pisze:
Prakseda pisze:
tabo10 pisze:za sukces byka :piwa:


Pewnie i tak go zabili.

Podobno tradycja każe zaprowadzić do rzeźni również matkę byka, który zabił matadora.
W ten sposób kończy się jego linię. :twisted:


Przestancie... Prosze...
Zglebianie detali corridy to specyficzna forma masochizmu...
Agata & Kreska & Jeż
Obrazek Obrazek

agacior_ek

 
Posty: 3023
Od: Pon wrz 05, 2005 9:23
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 11, 2016 12:55 Re: Kot w każdej szafie (II)

Żałuję bardzo,że tradycja nie karze zabić matki torreadora,by więcej takich głupków nie powoływała na świat.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon lip 11, 2016 13:46 Re: Kot w każdej szafie (II)

Tak zostawmy te makabry. Choć powtarzając za dr Schweitzerem warto mieć na uwadze to:
"Pomyśl czasami o cierpieniu, o którym wolisz nie wiedzieć"

A więc z codziennego życia:
Wczoraj Nero, ten bez łapy wzruszył mnie do łez. Ten początkowo zbolały i wycofany kocur wczoraj bawił się jak małe kocie. Podrzucał zabawki, skakał jak żaba, latał za swoim ogonem. Ileż radości i poczucia bezpieczeństwa, zaufania. I jaki gaduła się zrobił.

A Drapus inny nieszczęśnik. Miał złamaną łapę i pęknięte podniebienie (prawdopodobnie wyleciał z wysokości). Mam go od pól roku. Początkowo tłukł mnie i drapał jak bestia. Od pewnego czasu jednak zmienił stosunek do mnie. A przez dwa tygodnie gdy byłam więcej w domu z racji urlopu, Drapus przeistoczył się w upierdliwego pieszczocha. Nie schodziłby z kolan, gdy tylko przysiądę biegnie mi dać buzi. I tak patrzy prosto w oczy ......

Jakaż ogromna satysfakcja. To obala mity o nieoswajalności dzikich kotów. I pozwala olewać krytyczne oceny wobec wysokozakoconych tzw tutaj zbieraczy. Bo daje tę pewność, że jednak warto. Warto coś robić nawet jak jest to np. dwudziesty kot.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lip 11, 2016 14:09 Re: Kot w każdej szafie (II)

Prakseda pisze:[...]Jakaż ogromna satysfakcja. To obala mity o nieoswajalności dzikich kotów. I pozwala olewać krytyczne oceny wobec wysokozakoconych tzw tutaj zbieraczy. Bo daje tę pewność, że jednak warto. Warto coś robić nawet jak jest to np. dwudziesty kot.

---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 11, 2016 14:40 Re: Kot w każdej szafie (II)

W krytykowanym zbieractwie najgorsze wg mnie jest zapewne nie to ,że się zabierze z ulicy w krytycznym momencie i udzieli pomocy,której przeciętny dom z 1 czy 2 kotami rzadko kiedy udzieli,ale niechęć do wydawania kotów,do adopcji. Przekonanie ,że tylko zbieracz potrafi najlepiej zająć się danym kotem/psem,tylko w jego domu zwierzak będzie szczęśliwy.Często towarzyszy temu duży lęk,tak silny ,że wydanie zwierzęcia staje się bardzo trudne,czy wręcz niemożliwe. A osoby naciskające na to staja się mocno niepożądane. Uczestniczyłam niestety kiedyś w pomocy przy adopcjach osobie będącej na dobrej drodze do zbieractwa. Było bardzo ciężko. Jej i mnie. W końcu jakoś dałyśmy radę.Teraz obie się cieszymy z DS i przemian,jakie się dokonały w kotach w nich.

A propos,czy Nero jest szykowany do adopcji? Po tym co przeszedł i Ty razem z nim (nie zapomnę Twej podróży tramwajem z rannym kotem :strach: ,boje się na sama myśl i podziwiam,że oboje daliście radę),należy mu się najlepszy domek :ok:

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon lip 11, 2016 15:15 Re: Kot w każdej szafie (II)

tabo10 pisze:W krytykowanym zbieractwie najgorsze wg mnie jest zapewne nie to ,że się zabierze z ulicy w krytycznym momencie i udzieli pomocy,której przeciętny dom z 1 czy 2 kotami rzadko kiedy udzieli,ale niechęć do wydawania kotów,do adopcji. Przekonanie ,że tylko zbieracz potrafi najlepiej zająć się danym kotem/psem,tylko w jego domu zwierzak będzie szczęśliwy.Często towarzyszy temu duży lęk,tak silny ,że wydanie zwierzęcia staje się bardzo trudne,czy wręcz niemożliwe. A osoby naciskające na to staja się mocno niepożądane. Uczestniczyłam niestety kiedyś w pomocy przy adopcjach osobie będącej na dobrej drodze do zbieractwa. Było bardzo ciężko. Jej i mnie. W końcu jakoś dałyśmy radę.Teraz obie się cieszymy z DS i przemian,jakie się dokonały w kotach w nich.

A propos,czy Nero jest szykowany do adopcji? Po tym co przeszedł i Ty razem z nim (nie zapomnę Twej podróży tramwajem z rannym kotem :strach: ,boje się na sama myśl i podziwiam,że oboje daliście radę),należy mu się najlepszy domek :ok:


Jeżeli ktoś zechce dać mu dom to, tak. Aczkolwiek musi to być dom absolutnie odpowiedzialny i zaufany, najlepiej polecony przez kogoś znajomego czy moich wetów. Masz kogoś takiego?
Sama wiesz, że inaczej oddaje się ufnego i jeszcze głuptaskowatego małego kociaka. Inaczej kota traumatycznego.
Wcale nie będę ściemniać, że zostawały u mnie koty już po ciężkich przejściach bo byłam tą pierwszą osobą, której wreszcie zaufały. A to zaufanie budowałam miesiącami. I oddanie takiego kota do nowego domu, to były od nowa traumatyczne przeżycia dla biedaka. Niejednokrotnie taki musiał do do mnie wrócić. I wcale nie dlatego, że u mnie "najlepiej" .

Teraz mam sytuacje odwrotną. To ja jestem tym nowym domem. Chodzi o Julke, o której pisałam. Wzięłam ją z powrotem od p. Wiesławy z sąsiedztwa. Pani tej kiedyś oddałam Julkę z obietnicą, że zajmę się nią jak p. Wiesi coś się stanie (jest wiekowa). P. Wiesia była dla Julki całym światem. U mnie kotka z tęsknoty chce umrzeć. Karmię ją na siłę, codziennie kroplówy. I co zrobić, wrócić do swojego domu nie może, w każdym innym domu będzie przeżywała to samo. Bo całe swoje nastoletnie życie ufała tylko jednej osobie. Sądzę, że wiele zależy od charakteru kota. Są koty towarzysko bezstresowe a są też koty wyłącznie jednego człowieka.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lip 11, 2016 15:39 Re: Kot w każdej szafie (II)

Prakseda pisze:[ Aczkolwiek musi to być dom absolutnie odpowiedzialny i zaufany, najlepiej polecony przez kogoś znajomego czy moich wetów. Masz kogoś takiego?
Sama wiesz, że inaczej oddaje się ufnego i jeszcze głuptaskowatego małego kociaka. Inaczej kota traumatycznego.
Wcale nie będę ściemniać, że zostawały u mnie koty już po ciężkich przejściach bo byłam tą pierwszą osobą, której wreszcie zaufały. A to zaufanie budowałam miesiącami. I oddanie takiego kota do nowego domu, to były od nowa traumatyczne przeżycia dla biedaka. Niejednokrotnie taki musiał do do mnie wrócić. I wcale nie dlatego, że u mnie "najlepiej" .



Nie,nie mam.Takich domów nie wytrzepuję sobie z rękawa. To żmudny proces poszukiwania.
A nie oddaję tylko głuptaskowatych kociąt. Oddawałam także koty po traumatycznych przejściach,także takie,których zaufanie budowałam miesiącami i dla których nowy dom był kolejnym traumatycznym przeżyciem.Ale zostanie w moim domu,pełnym tymczasów wcale nie uważam za lepsze dla takiego kota. Nie tylko psychicznie,ale i zdrowotnie.Wiadomo jak wpada wirus,kosi cale towarzystwo,albo zdecydowaną większość.
Podstawą każdej takiej adopcji zawsze były ogłoszenia.Czasem oddzielny wątek na miau. Plus dobre zdjęcia.Bez tego trudno o cud.

Czy Nero ma ogłoszenia?

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon lip 11, 2016 15:44 Re: Kot w każdej szafie (II)

O rany, biedna Julka i biedna Ty :(

NIe ma nic bardziej wzruszajacego i piekniejszego od zaufania, jakim obdarza kot (czy inna istota) po przejsciach...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87956
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pon lip 11, 2016 18:33 Re: Kot w każdej szafie (II)

Prakseda pisze:Tak zostawmy te makabry. Choć powtarzając za dr Schweitzerem warto mieć na uwadze to:
"Pomyśl czasami o cierpieniu, o którym wolisz nie wiedzieć"

A więc z codziennego życia:
Wczoraj Nero, ten bez łapy wzruszył mnie do łez. Ten początkowo zbolały i wycofany kocur wczoraj bawił się jak małe kocie. Podrzucał zabawki, skakał jak żaba, latał za swoim ogonem. Ileż radości i poczucia bezpieczeństwa, zaufania. I jaki gaduła się zrobił.

A Drapus inny nieszczęśnik. Miał złamaną łapę i pęknięte podniebienie (prawdopodobnie wyleciał z wysokości). Mam go od pól roku. Początkowo tłukł mnie i drapał jak bestia. Od pewnego czasu jednak zmienił stosunek do mnie. A przez dwa tygodnie gdy byłam więcej w domu z racji urlopu, Drapus przeistoczył się w upierdliwego pieszczocha. Nie schodziłby z kolan, gdy tylko przysiądę biegnie mi dać buzi. I tak patrzy prosto w oczy ......

Jakaż ogromna satysfakcja. To obala mity o nieoswajalności dzikich kotów. I pozwala olewać krytyczne oceny wobec wysokozakoconych tzw tutaj zbieraczy. Bo daje tę pewność, że jednak warto. Warto coś robić nawet jak jest to np. dwudziesty kot.


Cudowne wiesci... jak bardzo sie ciesze, ze Nerus sie oswoil.. wiesz dlaczego los jego tak lezy mi na sercu. Zastapil Nerusia maly szatan.. los byl dla niej laskawy.

Ach.. Agnieszko, a co by te koty zrobily bez tych "zakoconych po uszy zbieraczek" ... Masz powody do satysfakcji.. z cala pewnoscia i prosze Cie, bys sie nie przejmowala glupimi gadkami... Wiesz.. jednym uchem wpuszczac, drugim... baj , baj... :-)

Wiecej takich wiesci od Ciebie i dbaj o siebie tez troszke.. :-)

alysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 2249
Od: Pt sie 17, 2007 21:56
Lokalizacja: W-wa/Holandia

Post » Wto lip 12, 2016 9:00 Re: Kot w każdej szafie (II)

tabo10 pisze:
Prakseda pisze:[ Aczkolwiek musi to być dom absolutnie odpowiedzialny i zaufany, najlepiej polecony przez kogoś znajomego czy moich wetów. Masz kogoś takiego?
Sama wiesz, że inaczej oddaje się ufnego i jeszcze głuptaskowatego małego kociaka. Inaczej kota traumatycznego.
Wcale nie będę ściemniać, że zostawały u mnie koty już po ciężkich przejściach bo byłam tą pierwszą osobą, której wreszcie zaufały. A to zaufanie budowałam miesiącami. I oddanie takiego kota do nowego domu, to były od nowa traumatyczne przeżycia dla biedaka. Niejednokrotnie taki musiał do do mnie wrócić. I wcale nie dlatego, że u mnie "najlepiej" .



Nie,nie mam.Takich domów nie wytrzepuję sobie z rękawa. To żmudny proces poszukiwania.
A nie oddaję tylko głuptaskowatych kociąt. Oddawałam także koty po traumatycznych przejściach,także takie,których zaufanie budowałam miesiącami i dla których nowy dom był kolejnym traumatycznym przeżyciem.Ale zostanie w moim domu,pełnym tymczasów wcale nie uważam za lepsze dla takiego kota. Nie tylko psychicznie,ale i zdrowotnie.Wiadomo jak wpada wirus,kosi cale towarzystwo,albo zdecydowaną większość.
Podstawą każdej takiej adopcji zawsze były ogłoszenia.Czasem oddzielny wątek na miau. Plus dobre zdjęcia.Bez tego trudno o cud.

Czy Nero ma ogłoszenia?


Piszę Ci pw.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, Google [Bot], kasiek1510, Majestic-12 [Bot], puszatek i 74 gości