
Do tego kotka, ktora mialam w klatce (ta po wyrwaniu zebow), dostala swoja sznase i zajela sie nia pewna fundacja (kotka mieszka w domu), no i jej kolega, Arturito, ktory spedzil pod lozkiem dwa miesiace, rowniez pojechal do tej fundacji...
Poniewaz natura nie znosi pustki, wyciagnelam z ulicy kociatko, ma miesiac i troche...na razie odrobaczona, ma na imie Holly i jest przesmieszna


Jak juz pisalam: kociaki zaczynaja sie pojawiac jak grzyby po deszczu, strasznie to smutne....
Pytanie: czy ma sens testowac kociaka dwu miesiecznego? nawet po miesiecznym pobycie w domu?