No to za udane zżycie Maradony z rantem, kuwetą, żwirkiem i panią.
Pamiętam moje obawy o rudego. Który zasadniczo bardzo ładnie kuwetkuje - kiedy już załapie, że dane coś to kuweta.
Na szczęście po pierwszym załatwieniu się gdzie indziej (tak u mnie, jak i w nowym domu), do jego wielkiego łebka dotarło znaczenie pojemnika...
Kurczę, za każdym razem, kiedy czytam sobie, że jakiś kot poszedł do DS, oprócz radości, czuję zazdrość - a czemu nie mój - po czym akurat przypomniałam sobie, że póki co żadnego nie ogłaszam
Mój obecny pasiaty na razie bardzo lubi koty, ale ludzi to jeszcze jakby nie.
Taki przeskok ze skrajności w skrajność - po rudym namolnym do ludzi i zwalczajacym koty, zupełne przeciwieństwo.