Melduję się po kryzysie
Nie wiem kiedy, chwila nieuwagi, a Zorruś wdrapał się na krawędź okna w dachu, musiał się poturlać do rynny i spadł
Jak weszłam do pokoju, to była tylko Pumka, po chwili przyszła moja mama z Zorrusiem na rękach, jak spadł, przyszedł pod drzwi domu,
przeżyliśmy horror, podobno najgorsze są 2 pierwsze doby i trzeba obserwować
Ale po oględzinach wet odradził mi rtg...Moje maleństwo wczoraj próbowało tego samego, wdrapał mi się na plecy i interesowało go to co za oknem. Z sypialni jest gdzieś 6-7 metrów....
Zorrusiem zainteresowała się przekochana kobieta, mieszka w bloku, domek niewychodzący, super, mają już 1 kotkę, chcą mieć parkę, dwójka dzieci w domu, jedna studentka, druga 13 latka. Pani ostatnio ratowała gołębia - jak się kontaktowałyśmy. Nie mam żadnych zastrzeżeń, zbiegiem okoliczności jest fakt, że pani mieszka w mieście, gdzie pracuje mój mąż.
Pumka będzie miała domek u pani dr. ze szpitala dla ludzi
Pierwotnie była opcja, że weźmie Pumkę i Zorka, ale że odezwała się chętna pani dla Zorrusia, to jestem nawet skłonna rozdzielić maluchy, bo wiem, że Zorruś dostanie dużo miłości


 Cioteczkę chcesz zabić  



  



