Szalony Kocie, znalazlam kilka zdjęć Czesia z byłego domu, zaraz Ci podeślę mailem.
Idąc za dobrą radą Jopop, przeniosłam wczoraj Czesia do toalety na dole. Razem z klatką (nawet nie wiem, jak dałam radę wsunąc klatkę do tej pakamery), bo o wyjęciu walącego łapą kota nie było mowy. Fakt, uspokoił się nieco. Wyszedł później z klatki, dał się dotknąć i pogłaskać chwilkę.
A rano... schodząc z sypialni na dół poczułam dziwną wilgoć w domu. Jeszcze śpiącym uchem usłyszałam specyficzny szum. I wpadłam do basenu. Dół domu pływał. Czesio był uprzejmy podbić kran do góry i uruchomić szeroki strumień gorącej wody. W łazience - łaźnia parowa, woda wszędzie, kot wystraszony na pralce, która była jedynym miejscem, gdzie woda nie pryskała.
O 6 rano miałam wymuszone mycie podłóg w całej chałupie. Fakt, mycie im było potrzebne, ale niekoniecznie pora mi odpowiadała.
Oczywiście, w trakcie sprzątania Czesio czmychnął z łazienki na salony. Tam znowu prycha na koty, psa, trochę na mnie. Ale już z kilkoma kotami obwąchali się, nosek-nosek, bez agresji. Może będzie lepiej.
Jeśli go nie zabiję, jak się okaże, że podłoga w łazience (drewno egzotyczne

) do wymiany plus złażąca farba ze ścian.
