genowefa pisze:Jak w tytule. Dwa tygodnie temu złapałam do kastracji młodą kotkę.
Kotka ta była już jedną z bohaterek wątku na forum:
viewtopic.php?f=1&t=115471Wtedy nie udało się jej złapać jej i jej brata. Były jeszcze bardzo małe i słuchały mamy, która nie pozwalała im wejść do klatki-łapki.
Postanowiłam wiec, że złapię je do kastracji jak już urosną. Przypuszczałam, że jak będą większe to już tak bardzo mamy słuchać nie będą

Jak postanowiłam tak zrobiłam. Dwa tygodnie temu, jeszcze przed tym atakiem zimy złapałam małą do kastracji celem wypuszczenia jej tydzień później. Co się wydarzyło w polskiej pogodzie tydzień temu wszyscy wiemy, także z Koterii nawet do mnie dzwonili, żebym ją zabrała.
Dzisiaj zadzwonili i w poniedziałek powinnam ją wypuścić. Ale zwyczajnie żal mi jej

Łapiąc ją dwa tygodnie temu myślałam, że jak co roku jeszcze z miesiąc potrwa jesienna aura i zdąży jej zarosnąć futerko na brzuszku. Te koty mieszkają w deskach

nie w żadnej ciepłej piwnicy

Pytałam w Koterii, czy jest bardzo dzika. Powiedzieli, że owszem na początku była, ale coraz bardziej się oswaja. Dwa tygodnie w klatce w domu i pewnie będzie domowa. Musiał te kociaki jakiś fajny kocur zrobić, bo wszystkie bardzo szybko się oswoiły, a po mamie na pewno tego nie mają
