piotr568 pisze:Czy dla Kasi nie powinniśmy poszukać jakiegoś szpitaliku przy lecznicy żeby mogła być pod obserwacją lekarską i żeby jakieś leczenie uspokajające od razu wdrożyć? Nie mam co prawda pojęcia czy jest w ogóle możliwość jakiegoś farmakologicznego redukowania stresu skoro kocie feromony nie pomogły

W schronisku, szczególnie państwowym na Kasi postawią krzyzyk jeśli będzie w takim stanie

A może dla bezpieczeństwa Czarnej należałoby je jednak rozdzielić skoro Kasia nawet Czarną zaczęła atakować?
Nie będzie żadnego leczenia bo NIE MA CZEGO LECZYĆ !
Proszę niektórych o to aby nauczyli się czytać !
Kotka przez większość swojego życia była tylko i wyłącznie ze swoim właścicielem! NAGLE człowiek śmiertelnie zachorował! NAGLE przychodzą obce pielęgniarki kilka razy dziennie, lekarze, córka z wnuczką Od rana do nocy – NAGLE przychodzą dwie obce osoby i je NAGLE zabierają. Pierwszy raz jadą samochodem – możliwe, że już nawet zapomniały co to jest wyjść poza pokój 15 metrów. Zostają zamknięte w klatce i ciągle zagląda do nich ktoś inny.
I WSZYSTKO BARDZO NAGLE !!!
I to nie są ludzie którzy potrafią sobie wytłumaczyć, tego co się z nimi dzieje.
A Wy WIELCY znawcy tylko byście faszerowali lekami.
Trochę czasu i cierpliwości – chyba, że brak w waszym słowniku takich pojęć.
Mam kotkę w domu z innymi kotami [odseparowaną] która była głodzona, zaniedbana, ma zaraźliwą grzybice nie tylko dla kotów ale i dla mnie, SZCZAŁA I SRAŁA WSZĘDZIE ! Udrapała mnie tak, że miałam wielki KRWIAK na dłoni, bo przebiła żyłę, drapała, rzucała mi się na nogi, biegała w kółko i nie można jej było zatrzymać.
Wszyscy doradzali mi, żebym ją uśpiła. I PO 4 MIESIĄCACH [ dla niektórych to za długo] przestała srać, szczać, i gryźć – grzybica jest w trakcie leczenia – nie jest to maskotka do międlenia ale miło na nią patrzeć i obserwować jak się zmienia. AVE.
I proszę zacząć czytać ze zrozumieniem – a nie tylko byście otumanili prochami i czekali aż sama przyjdzie na kolanka.