Najpierw wieści z domu Miszkowego przekopiowane z wątku Miszki z "Kociarni"
"Tu nowy domek Miszki vel Jacusia
Zmieniliśmy imię, bo mamy kociczkę Myszkę.
Na poczatku powiem,niech żałują wszyscy,którzy chcieli nieziemskiego miziaka,a nie wzięli Jacusia To poprostu anioł nie kot!
Po przyjeździe zachowywał i zachowuje sie tak jakby wrócił do swojego domku.Chodzi z podniesionym ogonkiem,nikogo i niczego sie nie boi.Siostry ksero syczą jak najęte.Chyba czują faceta
Jacuś po podróży wstawiony do kuwety zrobił duże sioo,pojadł troszeczkę no i cały wieczór mizianko.Zaczęło brakować mi rąk
Ale przecież są inni domownicy. Dzieciaki zachwycone,TŻ też. Jacuś przepięknie barankuje, mruczy jak kilka traktorów, przepięknie bawi się zabawkami, ugniata.Nie mogę jeszcze w to nasze szczęście uwierzyć. A wszystko to dzięki doświadczeniu i sercu pisiokota (kochanej Pani Ani). Pierwszy kotek Vienna vel Maciuś też był cudny, lecz niestety odszedł. Wiem,że Jacuś wypełni tę pustkę, i to ponad normę, bo już to robi.
Muszę jeszcze podziekować Asi i jej tacie, którzy dowieźli kotki. Jeszcze słówko o Marcelince.Ona była u cioci przestraszona,sama wyszła z transportera i weszła za kanapę.Dzisiaj zadzwonię to się dowiem,bo wczoraj nie mogłam dłużej posiedzieć- w aucie czekał Jacuś- i się denerwował.I wszystkim Wam dziekuję za zainteresowanie"
i jeszcze drugi wpis
I jeszcze zapomniałam dodać,że wieczorem zasnął w objęciach mojego kolegi małżonka,na moim miejscu W nocy spał przytulony do mnie,przy moich kolanach Nasze dziewczyny szaleją!Syczą nawet na siebie,a Mysza(starsza-5lat) zaatakowała młodszą 2,5 letnią Żabcię.Syczą nawet na nas.A Jacuś...A Jacuś ma to dokładnie gdzieś.Zachowuje się tak jakby ich nie było.Uwielbia bawić sie wodą z kranu,wchodzi do umywalki,jest rozkoszny I co też istotne:przychodzi na kolana. Mamy dwie "niedotykalskie" dziewczyny(uratowane bidy),więc jest to dla nas od czasów Maciusia niesamowitym doznaniem i odkryciem. W tym tygodniu jedzie też na "odjajczenie".
Dzwoniłam do cioci. Marcelinka jest jeszcze przerażona. Ale ciocia wczoraj ja miała na kolanach,wymiziała i ona nie uciekała.Dzisiaj jej szuka,bo gdzieś sie ukryła. Ale myślę,że wszystko będzie ok
A w schronisku:
Motylka poszła dziś do domku. Będzie mieszkała w domu wychodzącym w Aleksandrowie Łódzkim, ze starszym psem-ciamajdą

Przezimuje w domu, a wiosną po czujnym okiem swojej pani będzie wylegiwać się na trawcę w ogródku
Poza tym, jak to powiedziała Jola "dzień świra"
Do schroniska trafiła koteczka, którą pani oddała "bo drapała jej tapety

". Śliczna, młoda burasia z odrobiną rudego futerka na łebku. Siedzi w szafie przestraszona.
Nazwałam ją Kimberly
Kolejny przybysz to przepiękny, wielki, ok. 8-mioletni kocur, którego pani "dostała alergii"

(po ośmiu latach dostała

) i wyrzuciła go z domu. Na mróz, a co. Przywieźli go sąsiedzi, którzy go czas jakiś dokarmiali.
Oto Broxy
Pojawił się też urodziwy biało-bury piękniś, oddany z dworu, przestraszony, lekko posykujący, ale ze wskazaniem na miziaka.
Oto Rocky
A to Czarny Przerażony czyli Vincent
Nie jest dobrze, ale nie tragicznie. Zjadł z 1/3 miseczki mięsa, pani Mariola mówiłą mi, że jak sprząta jego klatkę to widzi, że trochę je, dużo chętniej suche. Pooglądałam go, pomiziałam, nie zeszczuplał jakoś bardzo na razie, uff. Nakręciłam filmik z Vincentem, jak go obrobię to wrzucę. To piękny kot, mądre oczy, ma to coś, tę magię czarnego kota... Gdyby mógł zająć miejsce Kacperka byłoby wspaniale. Szybko zabrany nie wymagałby leczenia, tylko miłości. To dorodny, zadbany kot, z dobrą odpornością, to go trzyma...
W pierwszym boksie Jola zrobiła "klub młodzieżowy"

- siedzi tam Lusia, Dymniak i Frankie (jego białobury kumpel, niestety niedotykalski, a szkoda, bo super gość, ma takie mądre, bystre oczyska, cwaniak taki, wyściskałoby się go

),
Oto Frankie
Są od dzisiaj dwa bezłapaki - czarny i biało-szary. Ten drugi - nazwałam go Neris - piękny i niedostępny
To on
Ten sam typ, co Frankie, mały spryciula z charakterkiem. Chłopaki polubili się od pierwszego wejrzenia
Neris ( i jego kolega czarny bezłapek) chyba z czasem da się oswoić. Przy misce mięska (mniam, mniam) udaje się nawiązać kontakt miziany z koleżką. Super kot, z osobowością
W szpitaliku siedzą te dwie rude bidy, o których pisała Sis, jeden w gorszym stanie, nawet kiepskim. Drugi (z brzuchem pełnym robali

rozrabia, wchodzi na kolana, mruczy) lepiej. To biało-rude to nie mama, ale starszy brat albo tata. Jest jeszcze z nimi czarny mega-miziak w ich wieku i burasek kompletnie dzikidzik. Też mam filmik, wrzucę za chwilkę.