Cioteczka Formica zaaplikowała stadku kolejne zastrzyki (Byron i Junior, Lemurka i Kindżał), maluchom nadal zakraplać mam oczy... tym razem będę upierdliwie chodzić do skutku... co dwa dni wyprawa przez kopne śniegi... dwa razy... dziś wlekłam oba kocury (ważą chyba z 12 kg...
Opłacało się o tyle, że jak przyszłąm drugi raz z kociakami, to wyniosłam kilka dużych próbek jedzonka suchego... i dla szczeniakó i dla kociaków...
Cioteczka Formica dba o nas, przyznać trzeba! Nie chce na nas zarobić (za trzy koty zapłaciłam trzydzieści złotych, a zastrzyków każdy dostał trzy), za Lemurkę płąci Berni... ale wciąż nie wie, ile, bo cioteczka Formica nie przesyła wciąż rachunku... dziś ją znów na ten temat nagabywałam... tłumaczy się, że nie ma Internetu... ale podliczyła kompleksowe wydatki na kociaki (odrobaczanie, kontynuacja leczeniajeszcze z Bielska) i wyszło jej, że razem z obecnym leczeniem Lemurki będzie cuś z 50 zł...
Berni, mamy na kocie kociaków tyle kasy?...