Kończy nam się karma, brakuje kasy na wszystko, ale najbardziej brak nam domów.
Tymczasowych również.
Strasznie ciężko wyadoptować kota bezpośrednio stamtąd.
Z czasem je trochę poznaliśmy, ale to jest ciągle o wiele za mało.
Nie mamy pojęcia, jak się zachowają w normalnych, domowych warunkach
Nie wiemy, co im dolega, poza tym, co widać na oko
Leczenie na miejscu kompletnie nie wchodzi w grę, więc bez zaplecza w postaci dt boimy się je badać
Ja już nie upchnę kolejnego kota, u którego wyjdą chore nerki czy coś w tym rodzaju
Z kotów przebadanych siedzi tam Apacz (kotek z dziurą w głowie) - ma zapalenie pęcherza, jest na convenii. Poza tym... ma dziurę w głowie i wolskiego gluta
Dziura wygląda już znacznie lepiej, ale podejrzewamy, że jest to wpływ sterydu

Większość się zabliźniła, został tylko mały strupek.
Jednak jeśli to jest przetoka, co podejrzewa jeden z wetów, to dziura będzie nawracać.
Na RTG czaszki przetoki nie widać, co nie znaczy, że jej nie ma

Na pewno zatoka czołowa jest zajęta całkiem
Ten kot bardzo, ale to bardzo potrzebuje domu doświadczonego lub chętnego do nauki

Drugim takim kotem jest Ogonek

Kicia ok. 12-13 lat z podejrzeniem astmy (tak wskazuje RTG), ale badania krwi wyszły nadspodziewanie dobrze jak na jej wiek.
Ogonek nie ma połowy ogonka i jest raczej ostrożna w stosunku do człowieka.
Przez wiele lat była kotem wolnożyjącym, p. Basia ją dokarmiała. Została zabrana do domu właśnie ze względu na narastające problemy z oddychaniem.
Na pewno wymaga podawania leków, być może tylko doraźnie, bo trudności z oddychaniem są okazjonalne. Niestety na miejscu nie ma nawet możliwości ustawienia leczenia. Ona często oddycha całkiem normalnie, więc ciężko byłoby stwierdzić, czy jest jakakolwiek poprawa po lekach, skoro ktoś tam wpada na 2-3 godziny dziennie max. Czasami jest to tylko jedna osoba, która ma pełne ręce roboty ze sprzątnięciem kuwet, nakarmieniem i wygłaskaniem tych cierpiących na niedobory człowieka
Ostatnim kotem ewidentnie wymagającym leczenia jest Kacper

Jego jeszcze nie badaliśmy, ale wolskiego gluta widać gołym okiem
Chyba jedyne, co ma szanse zwalczyć tę przypadłość, to zmiana warunków i dużo cierpliwości.
Wiemy już, że glut jest trudno leczący się. Nie reaguje na antybiotyki i może być zaraźliwy w przypadku osłabienia odporności u jakiegoś kota.
U mnie nic się nie zaraziło, ale mam sygnały z innych dt, że niestety taka opcja występuje
Kacper jest dość młodym kotem, ma 4 lata. Ma też słuszny gabaryt.
Nie wygląda na to, żeby glut mu jakoś bardzo szkodził, ale nie wiadomo tego na pewno.
I mógłby nie schodzić z człowieka - to ewidentnie jeden z tych, któremu niedobory pieszczot doskwierają najmocniej

Te koty rozpaczliwie potrzebują domów
