Kochane-chwile temu dopiero wróciłam-napisałam na FB, teraz skopiuje to co napisałąm, bo zmęczona jestem bardzo
Kochani-jestem w domu, od razu wszystko Wam napiszę, bo czekacie pewnie na wiadomości, choć Ania już dała znać,że kocio u siebie jest
Wituś całą drogę pomiaukiwał, ale leżał spokojnie-on po prostu nie lubi transporterka(jakoś mu się nie dziwię-sama mam klaustrofobię). Nawigacja w Warszawie trochę nas źle poprowadziła, ale jakoś daliśmy radę jadąc w pewnym momencie "na oko". Czekała na nas Agnieszka , której wręczyłam transporterek z kotkiem-niech sie przyzwyczaja do dźwigania-a co! W domu juz czekała na nas Edytka i Ania, koć został wypuszczony-chodził i pomiaukiwał, potem dostał michę i zamilkł, bo wiadomo,że kulturalni panowie z pełna paszczą nie rozmawiają .
My zostaliśmy poczęstowani jakąś cudowną zupą, którą jadłam pierwszy raz w życiu, a która nam niezwykle smakowała!-kolega jeszcze po drodze wspominał
Niestety długo zostać nie mogliśmy bo czekała na nas juz kochana Kasieńka z Miau, którą znam wirtualnie, a którą wreszcie poznałam w realu-pojechałyśmy na wiz. poadopcyjną do domku trojaczków-ależ wielkie koty z nich wyrosły-a takie maleńkie wyjeżdżały ode mnie!!
W drodze powrotnej Edytka zadzwoniła do mnie i zameldowała,że wszystko OK,że Witunio pojadł i lezy na oknie w kuchni, ogląda świat-długo sobie rozmawiałyśmy, a mi się łzy w oczach kręciły, choć przy oddawaniu byłam dzielna bardzo i rozkleiłam się po telefonie Edytki-echh miękka jestem bardzo, na szczęście tusz wodoodporny!
Domek z marzeń, więc jestem o koteńka spokojna, miłości mu nie zabraknie, a na wszelkie pytania zawsze chętnie odpowiem, bo wiadomo-kociara ma wiedzę wynikającą z doświadczenia
Dziewczyny, Edytko-stukrotne dzięki za wszystko, za dom, za gościnę, ciepłe przyjęcie-bądźcie szczęśliwi zawsze, bo dobro musi sie dobrem odpłacić!
Kasia Kaprys zaproponowała spotkanie choć na chwilkę, bo chora jest, ale powiedziała,że nie odpuści sobie takiej okazji-kto nie zna, może pozazdrościć-ależ się cieszę!!!!
Kasia jest cuuuudna!-wiedziałam to z postów z rozmów, ale na żywo, jeszcze cudniejszy Człowiek!
Mam nadzieję,że latem znów się zobaczymy!!!!!
Dziewczynki i Edytka obiecały,że będa zdjęcia Witusia, choc raczej nie dzisiaj, bo nie chcą go stresować-niech odpocznie i wiecie co?-Agnieszka, młodsza córka potrafi wydawać dźwięk absolutnie identyczny jak mruczenie kota!

-i nie jest to takie mruczenie jak my nasladujemy-ja pierwszy raz w życiu coś takiego słyszałam i widziałam-ten dźwięk wydobywa się gdzieś z boku szyi!!-no ona chyba naprawdę w innym wcieleniu była kotem!
Odnośnie karmienia-nie karmienia przed podróżą:
moja wetka zawsze mówi,żeby nie karmić, na forum tez przeczytałam juz dawno,że na czczo.
Dlatego nie dałam jeść-ostatni raz jadł wieczorem. Za to od razu w nowym domku rzucił sie na jedzonko-tu stres jakoś nie odebrał mu apetytu. Martwię się tylko, że nie sikał jeszcze, choć kuwetę ma taką samą jak u mnie i taki sam żwirek.
