Gosiak104, dzięki za radę. Tak właśnie myślałam, czy by z czegoś wołowego nie było lepiej, ale nie bardzo miałam pomysł z czego - ogony kiedyś widziałam w jednym sklepie, więc może uda mi się zdobyć. A smak zapewne o niebo lepszy niż z kuraka.
Blekitny.Irys, no tak - kazał. Wszystkie mi każą... i każą mi patrzeć jakie są bidule... i jak niewiele daje się dla nich zrobić w stosunku do tego, co by się chciało. Ciężko tak... ale to jedyny sposób, żeby miały szanse.
ewan, po prostu wiem, że może być równie dobrze pięknym w miarę zdrowym kotem (bo powtarzam: zwyrodnienia nigdy nie znikają, ale jak schodzi stan zapalny, to tak nie bolą i nie ma opuchlizny, a dużo mięśni odciąża stawy), ale równie dobrze może zostać na tym etapie, na którym jest lub może być gorzej, bo teraz dostaje onsior (przeciwbólowy i niesterydowy przeciwzapalny) plus zastrzyki na stawy co 10 dni, ale w nieskończoność nie może tego brać, bo mu w końcu organy jak nerki i wątroba wysiądą. Skoro nawet weci nie wiedzą, co będzie, to tym bardziej ja nie wiem. Pozostaje ciężko pracować, starać się i mieć nadzieję, że będzie dobrze. Na pewno będę się starać z całych sił, żeby wyzdrowiał. Ale przy Mokate też się starałam jak mogłam, a mimo to choroba była silniejsza; Aniołkowi też się nie udało; i wielu innym; nawet najlepsze starania to czasami za mało. Dlatego hurraoptymizm mi nie grozi.
Norbi jest bardzo delikatnym koteczkiem... i wcale nie jest taką gadułką na jaką wyglądał w pierwszy dzień - czasami tylko gada, a straszliwie dużo mruczy - powód się zawsze znajdzie

i jak tylko ma okazję, to się pcha na kolana (jak np. usiądę na podłodze czy przykucnę - wtedy jest w stanie wejść) - pewnie dlatego, że Mu wtedy cieplej, a ta chudzinka ma zero tłuszczu, więc nie ma Go co grzać.
...