Z podanego wątku najbardziej rozwalił mnie ten cytat
Kazia pisze:A co do kocurów, moje kryją wszystko jak leci. Kotka bez rui, kocur niekastrowany, kocurek kastrat, dziecko 2,5 miesięczne...a co mu tam. A nuż się uda.
Kocurek kastrat nie jest dłużny i też go kryje nawzajem, i tych pozostałych. Chociaż ten to nie wiem na co liczy

Normalny burdel w domu.
Aż przypomniał mi się królik, którego dostałam jako dziecko ok. 10 -letnie. Każdego poranka, nie zniechęcając się dotychczasowym brakiem sukcesu, próbował założyć rodzinę z moją ręką

W tamtych czasach nikt chyba nie słyszał o kastracji królików, toteż nie było innej rady, jak znosić amory napaleńca. Do dziś pamiętam piramidalny zaskok, kiedy zajarzyłam, do czego mu służy moja ręka

To chyba nie są właściwe wspomnienia dla dziecka
Poza tym, król poczuwał się do bycia
najważniejszym samcem w rodzinie i regularnie walczył z tatą o przywództwo w stadzie. Atakował tylko jego, więc motywy były jasne

Tata korzystał z niedozwolonych środków zaopatrzenia militarnego w postaci rękawicy kuchennej, ścierki i niekiedy wody. Śmiem twierdzić, że gdyby nie to, królik byłby górą

Takiego zapału w walce od tamtej pory już nigdy nie widziałam
