
Nie ma szans na to, żeby został u mnie. Cztery kąt zajęte i żaden nie chce się eksmitować

Jak go próbuję przytrzymać w domu, to strasznie miauczy. Nie umie się załatwić do kuwety. No i nie wiem - u sąsiadów raczej zginie albo zdziczeje albo nie wiem co. Tam było ponoć pięć kociaków. Widziałam 3. Ten naprawdę szybko się nauczył, kto go karmi i głaszcze. Zrobił się proludzki (nie do końca jestem z tego zadowolona, bo się boję, żeby mu ktoś krzywdy nie zrobił...

Uhhhh.... Jestem w kropce. Zabrać go do schronu? Może go ktoś wypatrzy? Na tej wsi go nic nie czeka! Tu zwierzaki to tylko przypadkowe dekoracje podwórek. Nie wiem...
