gosiaa pisze:Ewa, to kiedy Persika zabierasz?
Cieszę się ogromnie
atla pisze:Gosiu! jutro, jak będziemy z Basią w schronie. bardzo się cieszę z takiego obrotu sprawy



Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
gosiaa pisze:Ewa, to kiedy Persika zabierasz?
Cieszę się ogromnie
atla pisze:Gosiu! jutro, jak będziemy z Basią w schronie. bardzo się cieszę z takiego obrotu sprawy
Duszek686 pisze:I wiem, że uśpienie ślepego miotu to czasem zło konieczne.
Duszek686 pisze:Catnaperko - nie masz racji.
Mogłaś zabrac mamę z kociętami. I nikt nie robiłby Ci problemów. I nikt nie blokowałby późniejszych adopcji, jeśli tylko dostosowałabyś się do przyjętych w schronisku zasad i wymogów.
Robiła to mokkunia, robiła to magicmada. Niektóre z kociaków zostały przez nie uratowane, niektóre niestety odeszly, bo w schronisku zaraziły się jakimś paskudztwem i nawet zabranie ich do domu i troskliwa opieka nie pomogły.
Mogłaś je zabrać - byłaś umówiona, nie przyjechałaś.
Nikomu z nas nie byłoby łatwo podjąć decyzji o uśpieniu ślepego miotu. To zawsze jest straszne. Kiedyś napisałabym dokładnie to, co Ty - że to okrutne i złe.
Tylko ja widziałam, co dzieje się z małymi kociakami w schronisku.
I wiem, że uśpienie ślepego miotu to czasem zło konieczne.
I wiem, bo przekonałam się o tym w najokrutniejszy z możliwych sposobów....
Prawie 2 lata temu, miesiąc po adopcji Lakiego ze schroniska tuż po długim majowym weekendzie okazało się ze w śmietniku w pracy okociła się kotka.
Kotka była ufna, wychodziła do ludzi prosząc o jedzenie, ewidentnie domowa, wyrzucana przez jakiegoś palanta.
Nie miałam jej gdzie zabrać. Na dworze było bardzo zimno...Zadzwoniłam do wolontariuszki ze schroniska i w poroumieniu z nią - zawiozłam kicię z małymi do schroniska. Wydawało się, że to najlepsze rozwiązanie, bo tam opieka, dach nad głową, ciepło i wet na miejscu.
Owcześnie pracująca tam weterynarz widząc mnie z matką i ślepym miotem natychmiast powiedziała, że miot będzie uśpiony. Patrzyłam na nią jak na jakąś rzeźniczkę, nie mogłam pojąć co ona mówi.
Razem z wolontariuszką uprosiłyśmy, żeby małych nie usypiała. Od tego czasu zaczęłam regularnie jeździć do schroniska.
Przywoziłam kotce jedzenie, siedziałam przy niej, starałam się pomóc.
Na próżno. Wszystkie kociaki umarły. Zaraziły się jakimś świństwem i odeszły - jeden po drugim. Gdybym wiedziała, że tak się stanie - nigdy bym ich do schroniska nie zawiozła. Bo maluchy w schronisku nie mają szans. Biorąc to pod uwagę - lepiej było je uśpić, bo przynajmniej by się niemęczyły...
Ale nigdy też nikt nie bronił zabrać matki z kociętami do dt. Po podpisaniu umów.
Bo weterynarzom, wolontariuszom i pracownikom schroniska zależy na tym, żeby te koty ratować, a nie usypiać.
Kotkę widziałam dziś. Nie kojarzę jej, musiała przyjść niedawno.
Burasia z białym.
Przecież też to wiesz bo jeździsz do schroniska
Catnaperka pisze:Satyr77 pisze:saggi pisze:Super że z persikiem się wszystko ułożyło, ale cały czas mi dźwięczy w głowie to że uśmiercili małe niewinne nowo narodzone kociaki, nie dano im najmniejszej szansy! To straszne! A przecież można je było uratować... biedne maleństwa.
Proszę nie róbcie tego więcej!
To jest normalne postępowanie, usypianie ślepych miotów to jeden ze sposobów zapobiegania bezdomności, tak samo jak sterylki adopcyjne. Budzi to kontrowersje, ale jest jak najbardziej słuszne.
Dla jednych jest słuszne dla innych nie. Te koty już były. To nie była sterylka aborcyjna tylko żywe, czujące kociaki. Mogły mieć dom. Najlepszym zapobieganiem bezdomności jest usypianie... no cóż... ja się z tym nie zgodzę. Schronisko nie zauważyło, że kocica jest w zaawansowanej ciąży i "lepszym" rozwiązaniem było uśpienie kociaków niż dom... Tak, tak zaraz zaczną się wrzuty na Justinek. Jednak wcześniej proponuję z nią po prostu porozmawiać. Oceniać jest łatwo, zasada stada też jest prosta i łatwa. Wystarczy, że jedna osoba coś powie reszta to powtarza bez sprawdzenia, bez zastanowienia. Osoby, które mają inne zdanie są ignorowane, wyzywane od trolli. A kilka osób głaszcze się po główkach i wzajemnie utwierdza w przekonaniach. Czytając to wszystko mam nieodparte wrażenie jakiejś propagandy. Większość osób boi się odezwać bo zaraz stado rzuci się na nie albo zignoruje. Ja tez się bałam wyciągnąć te kociaki, że później będę mieć zablokowane inne adopcję. Pluje sobie teraz w brodę. Zresztą podejrzewam, że i tak wszystko sprowadzało się do tego, żeby je uśpić. Niestety człowiek uczy się na błędach. Żałuję, że kosztowało to życie 4 kotów. Nie ważne w jakim wieku. Czujących kotów.
EOT
saggi pisze:Dziewczyna była zdecydowana pomagać kociakom, mogła zrobić dużo dobrego a skreślona tylko dlatego że co? Że kociak wyskoczył z okna? Może wtedy była początkującą kociarą i nikt jej nie powiedział jak zajmować się kociakiem? A wy od początku urodziłyście się nieomylne? Każdy się uczy, jeżeli dziewczyna miała chęci trzeba było ją poinstruować JAK działać a nie odrazu skreślacw ten sposób odpychacie od siebie wielu ludzi.
Tak samo z przesadnymi infiltracjami domów stałych. No ludzie, jak tak czasem słucham to mam pewność, że nie przeszłabym egzaminu na dom stały w 99% przypadkówa mam dwa koty (2,5 roku i 1,5 roku i ani razu nie chorowały, są zdrowe, szaleją w domu i nie ma problemu).
Ale nie przeszłabym jako dom stały bo moje kociaki jedzą chrupki whiskas i tacki z Aldika, nie mam zabezpieczonych okien (tak nigdy ich nie otwieramy bo by z zawiasów wypadły starocia jedne, ale to by egzaminatorki nie obchodziło - ma być zabezpieczone nawet jeśli mam na to kredyt wziąć). No a najbardziej paranoidalne jest dla mnie nie danie kociaka tylko dlatego że będzie go leczył u akurat tego lekarza którego nie lubi wolontariuszka.
Dziewczyny trochę umiaru! Mamy ratować kociaki a nie hamować ich wydawanie do domów, w kolejce są kolejne koty potrzebujące.
Jeżeli dom nie jest idealny ma jakieś wady to trzeba mu doradzić a nie skreślać. Niektórzy już przesadzają z ostrożnością i to odbija się na zwierzakach. Tak jak na tych maleństwach którym nie dano nawet szansy na życie...
daggie pisze:Też pewnie oblałabym egzamin na DS czy DT, ale mimo tego uważam, że koty nie mają u mnie źle...
Annaa pisze:Wydawanie kociąt w wieku 6-7 tyg. do DS jest normalną rzeczą dla wielu
ludzi a także fundacji.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], niafallaniaf, puszatek, quantumix i 150 gości