» Nie sty 02, 2011 23:59
Re: Legnica
Dzisiaj w nocy,a raczej poprzedniej nocy bo aktualna już trwa,Forest zachował się inaczej niż zwykle.Niby nie jakoś szczególnie dziwnie,ale inaczej niż zwykle.Przyszedł na kołderkę,od czasu do czasu lubi przespać noc na łóżku,ugniatał jak zwykle przez jakieś półtorej godziny,inne było to ze gramolił się natarczywie na kołdrę w miejscu gdzie ja spałam,nigdy tak nie robił,kładł się zawsze na "wolnym" miejscu.Próbowałam go parę razy przesunąć,ale się uparł,więc dałam mu spokój.
Przed południem zachowywał się zupełnie normalnie,ale po południu wyraźnie próbował zwrócić na siebie moją uwagę.Namolnie i natarczywie przychodził wciąż i wciąż na kolanka,to nie jest normalne dla Foresta.On lubi wygodę,owszem,czasami pośpi na kolankach,ale kiedy muszę wstać Forest idzie na inne miejsce i raczej nie wraca,dzisiaj wracał za każdym razem kiedy siadałam.
O coś mu chodziło.
W czasie głaskania na kolankach zaczął "kłaść" jedno ucho,sprawdziłam...no tak,chyba załapał świerzb,nie jestem pewna,ale widać było odrobinę czegoś ciemnego...
Nie ma dla Foresta niczego gorszego niż leczenie uszu,może jeszcze wychodzenie z domu do weta i pobieranie krwi,ale grzebanie w jego uszach jest dla niego wyjątkowo,dziwnie,nieznośnie bolesne.
W czasie intensywnego leczenia,na samym początku,już wtedy zauważyłam ze na zakrapianie czymkolwiek uszu,Forest reaguje wyjątkowo.Podejrzewam że w czasie przewlekłego zapalenia uszu które przeszedł,mogło coś wewnątrz ulec zniszczeniu np. jakaś błonka,która powinien posiadać w przewodzie słuchowym,ale choroba spowodowała jej uszkodzenie i teraz krople/maści/płyny docierają do ucha wewnętrznego,lub gdzie indziej do wewnątrz,gdzie nie powinny.
To jest możliwe,choć pewności nie mam,pod tym kątem Forest nie był badany,ale już podczas tamtego leczenia,obiecałam sobie i jemu ze nigdy więcej nikt niczego do uszu nie będzie mu wlewał,skoro odczuwa tak nieznośny ból.
Chcieliśmy Forestowi dziś wytrzeć tą wydzielinę,patyczek jedynie zwilżyłam Otifri,potem tym samym sposobem chciałam uszy posmarować Oridermylem.
Nic nie udało się zrobić.Trzy osoby próbowały i nic.Wszyscy jesteśmy podrapani,serweta na stole porwana,ręcznik w który Forest był zawinięty też.Porwał pazurami wszystko co miał w zasięgu.
Daliśmy mu spokój na dziś,a on przez cały wieczór,aż do teraz chodzi za mną i śpi na podłodze przy moich nogach.Boi się chyba wskoczyć na kolana,ale wciąż trzyma się blisko.
Myślę że chce aby mu pomóc.A ja nie wiem jak...
Nie mogę złamać danego mu słowa,nie mogę sprawiać mu takiego bólu,skoro jestem przekonana że ma prawo odczuwać go jak coś nie do wytrzymania.Wiem tylko tyle,ze jeśli mam racje i z jego przewodem słuchowym jest coś nie tak,to nie wolno niczego mu tam wlewać,to może pogorszyć tylko jego stan.
Ale świerzba muszę mu wyleczyć.Nie wiem jak?