miszelina pisze:Wróciłsm z kociarni. Helena bije Majkę, rozwaliła jej nos
Robiś objada się do wypęku animondą, maluchy szaleją, krasnale też roznosza klatkę, a Mruczka koniecznie chce wyjść. Poza tym wszystko OK.
Aha, Tobi tradycyjne użarł mnie w palec

Czyli co, sytuacja się stabilizuje? Daj Bóg, bo to był mroczny horror a nie tydzień
holender, tam chyba nie ma ani jednej klatki aby Helenie utrzeć nosa

Majka i tak ma stres a ta ja jeszcze morduje dodatkowo
Mruczka niech jeszcze posiedzi, bo wtedy wiadomo, że je, ją trzeba podtuczyć, bo mizerota
A Hana jak? Bo wislackikot był z nią jeszcze wieczorem u weta, zresztą nie wiem czy go nie przemelduję do dr Dudy, bo w ciągu ostatniego tygodnia bywał tam co dziennie po 3 razy.
Myślicie, że powinnam zacząć mieć podejrzenia co do faktycznych powodów tych wizyt?
W Dobrym Wecie wszyscy stabilni, Złomki oczywiście wybrzydzają co do karmy ale coś tam się udaje im czasem dopasować co widać przypomina mielonkę.
W Arwecie Łapek pomału wraca do zdrowia, nic nadal nie wiadomo o braku węchu, z łapka też nic nie wyszło aby miał uszkodzoną lub chorą, może gdzieś sobie naciągnął wtedy i przeszło samo, tylko z okiem faktycznie problem ale się leczy. Wraca na działki, bo dziczy mocno
Murzyn jak to Murzyn, chyba kocha dr Agnieszkę więc zdziwia, że chory, co po chwilę ropa wraca ...