Ewakuacja krakowskiego schronu

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 25, 2010 23:34 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

zdjęcia garażowców - made by P.K
http://picasaweb.google.pl/powpowpao/Sc ... 4231999170[/quote]

myślę że Brunio w końcu znajdzie dom i trzymam kciuki za niego i za resztę
a i za jak najmniej stresujące dla obu stron łapanie dzikusków mniejszych czy większych

Tunisia

 
Posty: 1878
Od: Czw wrz 25, 2008 20:05
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 26, 2010 4:41 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Sylwka pisze:
GatoFalante pisze:Dzik wylazł :D !!!!!! dziura zatkana!!!!! :D yupiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii

Gratulacje. Uważaj jednak bo pewnie nawet jeszcze nie wiesz ile dziur masz w mieszkaniu, w których pozornie nie zmieści się dorosły kot.


oj tak :lol: ja dopiero niedawno przestałam odkrywać nowe :lol:
gratulacje:)
Dzik zostaje czy wraca do schronu?
Obrazek Obrazek

j3nny

 
Posty: 1659
Od: Sob sie 09, 2008 16:33
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 26, 2010 4:46 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Sylwka pisze:Dzisiaj wróciłam ze schroniska totalnie zaryczana i nie wiem kiedy mi przejdzie. Jestem dobita na maksa. Zawiozłam dwa koty, które tymczasowały na Podgórzu. Jeden biało bury (chyba kotka) z garażu 3 (nie jestem pewna numeru - to ten najbiżej pomieszczenia dla kociaków ze szklanymi drzwiami). Ma charakterystyczne lekko pozwijane uszy. Ten kot był bardzo agresywny. Drugi kot z tego samego DT to czarny kocurek z białym podszerstkiem. Był w tym samym garażu (zabierałam oba w jednym transporterze). Ma miejscami ubytki futra (chyba sam sobie to robi). Ma też na łapce ślad po goleniu chyba po pobieraniu krwi. W domu kot był bardzo spokojny. Unikał kontaktu z człowiekiem ale nie był agresywny. Oba jadły, kuwetkowały i spały razem na fotelu. Czarnulka dziewczyna która je przechowała złapała gołymi rękami i włożyła do transportera. Kocio płakał całą drogę do schroniska. Myślałam że zwariuję. W schronisku to samo. Czekaliśmy bardzo długo i z trudem powstrzymywałam się od płaczu. Posiusiał się gdy weszłam z nim do gabinetu. Pytałam lekarki na jakiej zasadzie koty są kwalifikowane do garażu gdzie czeka ich dożywocie i to co mi odpowiedziała mną naprawdę wstrząsnęło, bo ten kot nie powinien tam być. Dowiedziałam się, że kot tam trafia jak jest agresywny w gabinecie weta (sami wiecie że większość jest) albo jak wraca z adopcji z łatką agresywnego (ciekawe kto to weryfikuje). Ten kot (nawet nie znam imienia) nie był agresywny. Dał się złapać, ani razu nie fuknął, nie drapnął, nie gryzł, jedynie pomiałkiwał. Nie moglam go zabrać a wierzcie mi że miałam ochotę zwinąć transporter i uciec. Dobrze Bast że znalazłaś inne rozwiązanie bo ja nie byłabym w stanie odstawić do schronu Bruna. To ponad moje siły.


czy ten przywieziony kot poszedł z powrotem na garaż?
Obrazek Obrazek

j3nny

 
Posty: 1659
Od: Sob sie 09, 2008 16:33
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 26, 2010 7:13 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Sylwka pisze:
GatoFalante pisze:Dzik wylazł :D !!!!!! dziura zatkana!!!!! :D yupiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii

Gratulacje. Uważaj jednak bo pewnie nawet jeszcze nie wiesz ile dziur masz w mieszkaniu, w których pozornie nie zmieści się dorosły kot.


GatoFalante kot przeciśnie się przez każdą szczelinę/otwór przez który przejdzie mu głowa :mrgreen:
wiem, że brzmi to dla niektórych niewiarygodnie, ale koty mają takie giętkie ciała, że tylko "czacha" jest problemem :lol:

obejrzyj sobie jakieś filmiki o kotach na youtube - jak np. przeciskają się szparą pod drzwiami :twisted:
Frędzel ...razem z nami od 22.12.2007 do 31.07.2009 (godz.9.15) ...w pamięci i sercach na zawsze [*] ['] [*]
Obrazek Obrazek

Granula

 
Posty: 2293
Od: Wto sie 28, 2007 22:15
Lokalizacja: był Kraków -> później Bielsko-Biała -> aktualnie Żory woj.śląskie

Post » Śro maja 26, 2010 7:20 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Co do Dzika to cały czas się zastanawiamy :?

Gdyby znalazła się Freya, chcielibyśmy go jednak oddać i zabrać ją. Ew. innego bardziej zsocjalizowanego kotka jako towarzysza dla Tygryska. Tygrysek Dzika toleruje, ale nie garnie się do niego. Może z innym kotem miałby lepsze relacje.

Druga kwestia jest taka, że Dzik nie garnie się również do nas w najmniejszym stopniu.
Co prawda przed incydentem wczorajszym z nieudanym łapaniem wyrobił się trochę i nie syczał na mnie za każdym razem gdy mnie widział i od czasu do czasu brał jedzenie z ręki, to nie dawał się dotykać. Teraz wrócił do punktu wyjścia, siedzi dziś za pralką (jak się on tam zmieścił???) i udaje że go nie ma :(
Mamy obawy, ja i mój mąż, czy będziemy umieli zaopiekować się takim kotem. Przecież raz na czas trzeba go zabrać do weta, jeśli zachoruje to podawać mu leki, smarować smarowidłami, zakrapiać oczy itp. I jak on zniesie sytuacje, gdy my wyjedziemy, a do kotów będzie zaglądał ktoś inny lub my damy koty komuś na przechowanie. Dużo pytań...

Trzecia kwestia: dziewczyny pisały już o swoich doświadczeniach z przechowywaniem dzikich kocich powodzian. Zadawały sobie pytanie, czy taki dziczek może być w domu szczęśliwy, czy nie lepiej się czuje w schronisku, w towarzystwie kocim. Ja też zadaje sobie pytanie, czy bycie u nas to dla Dzika taki los na loterii.... Musi znosić naszą obecność, nasze pętanie się p domu przez cały dzień lub jego część, nie ma możliwości wyjścia do ogrodu (jak to jest sugerowane w kąciku adopcyjnym przy dzikich kotkach), co najwyżej na balkon, ale to dopiero jak go zabezpieczymy od góry do dołu. Garnie się do Tygrysa, a Tygrys gdy traci cierpliwość, wali go po uszach.
Dzik ewidentnie pragnie towarzystwa, ale ewidentnie nie naszego :?

Na szczęście w schronisku nikt na nas nie naciska w kwestii szybkiego podjęcia decyzji.

GatoFalante

 
Posty: 88
Od: Wto maja 25, 2010 10:03

Post » Śro maja 26, 2010 7:21 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Granula: no właśnie znów rano była lekka schiza, bo nigdzie nie ma Dzika, ale dość szybko odkryłam go za pralką. Nie muszę chyba dodawać, że jest tam bardzo ciasno :)

GatoFalante

 
Posty: 88
Od: Wto maja 25, 2010 10:03

Post » Śro maja 26, 2010 7:24 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

A ja zaraz puszczam pranie :twisted:

GatoFalante

 
Posty: 88
Od: Wto maja 25, 2010 10:03

Post » Śro maja 26, 2010 7:38 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

jak tylko będę mieć wieści, że pojawiła się Frejka, to dam znać
Obrazek Obrazek

j3nny

 
Posty: 1659
Od: Sob sie 09, 2008 16:33
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 26, 2010 7:41 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Tunisia pisze:zdjęcia garażowców - made by P.K
http://picasaweb.google.pl/powpowpao/Sc ... 4231999170

myślę że Brunio w końcu znajdzie dom i trzymam kciuki za niego i za resztę

Bruńcio musi znaleźć dom. To cudny kot jest.
Wczoraj wieczorem najpierw zwiedzał pokój - kanapę, parapet, fotel komputerowy itd. Później leżał już na kanapie i albo wyglądał przez okno siedząc na kocyku na parapecie. Oczywiście jak mnie zlokalizował w pokoju to migiem znajdował się w łazience. Ale już panicznie nie wbiegał do szafki. Stanął na środku łazienki, popatrzył na mnie i wszedł do swojej szafeczki z godnością.
Dzisiaj rano jak otworzyłam drzwiczki, żeby się z nim przywitać, to już nie siedział przycupnięty i wystraszony. Ślicznie sobie leżał i patrzył na mnie już jakby spokojniej. Niestety nadal nie pozwoli zbliżyć do siebie ręki. Od razu się spina i wycofuje.
Bok wygląda lepiej, oczko też - chociaż mruży je i mruga bardziej niż lewym.

Pół nocy nie spałam ze stresu, ze muszę go oddać. A jak opowiadam komuś, że Bruno dziś ode mnie wyjeżdża to płaczę. :crying: :crying: :crying: Głupia jakaś jestem? Dlaczego On nie może zostać? Zasługuje na najlepszy dom na świecie.
...czekam na wiatr, co rozgoni ciemne, skłębione zasłony...
ObrazekObrazek

Bast

 
Posty: 3173
Od: Śro sie 17, 2005 15:18
Lokalizacja: Kraków - Borek F.

Post » Śro maja 26, 2010 7:57 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

j3nny pisze:czy ten przywieziony kot poszedł z powrotem na garaż?

Nie wiem jakie są procedury i czy przez jakiś czas nie są one na obserwacji. U weta miał odczytany czip około godziny 19.30. Pytałam czy mogę się czegoś więcej dowiedzieć o nim ale niestety nie było czasu na sprawdzanie w bazie. On był z garażu nr 1 (pierwsze drzwi przy kwarantannie). Jest charakterystyczny, czarny ale z jasnym podszerstkiem. Gdybyście miały jakieś zdjęcia to byłabym raczej w stanie go poznać.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 26, 2010 7:59 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Ten kot był złapany razem z nim. Zabierałam je w jednym transporterze:
http://picasaweb.google.pl/powpowpao/Schroniskowe#5428811569331075426
Oglądam dalej.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 26, 2010 8:11 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Bast pisze:
Tunisia pisze:zdjęcia garażowców - made by P.K
http://picasaweb.google.pl/powpowpao/Sc ... 4231999170

myślę że Brunio w końcu znajdzie dom i trzymam kciuki za niego i za resztę

Bruńcio musi znaleźć dom. To cudny kot jest.
Wczoraj wieczorem najpierw zwiedzał pokój - kanapę, parapet, fotel komputerowy itd. Później leżał już na kanapie i albo wyglądał przez okno siedząc na kocyku na parapecie. Oczywiście jak mnie zlokalizował w pokoju to migiem znajdował się w łazience. Ale już panicznie nie wbiegał do szafki. Stanął na środku łazienki, popatrzył na mnie i wszedł do swojej szafeczki z godnością.
Dzisiaj rano jak otworzyłam drzwiczki, żeby się z nim przywitać, to już nie siedział przycupnięty i wystraszony. Ślicznie sobie leżał i patrzył na mnie już jakby spokojniej. Niestety nadal nie pozwoli zbliżyć do siebie ręki. Od razu się spina i wycofuje.
Bok wygląda lepiej, oczko też - chociaż mruży je i mruga bardziej niż lewym.

Pół nocy nie spałam ze stresu, ze muszę go oddać. A jak opowiadam komuś, że Bruno dziś ode mnie wyjeżdża to płaczę. :crying: :crying: :crying: Głupia jakaś jestem? Dlaczego On nie może zostać? Zasługuje na najlepszy dom na świecie.

Bast, napisałam pw, ale nie odbierasz, więc zapytam publicznie :wink: ;a opcja, by po podleczeniu poszedł jednak do Twoich rodziców? On za miesiąc będzie się domagał głaskania. To piękny, spokojny, stateczny kot, bez cienia agresii. I miałby najlepszy dom na świecie :) . Pieczarka, troche podstepem ( że niby na chwilę, na DT), zakociła swoich niespecjalnie prokocich rodziców, dzikawą Gapcią ( zachowania takie jak Bruno, odłowiona na działkach do sterylizacji). dziś to ukochany kot, siedziący na swojej poduszeczce przy pani i pijący mleko ze swojego spodeczka, gdy pani pije poranną kawę :)

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 26, 2010 8:23 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Bast Tosza ma swietny pomysl :ok: :ok: :ok: Moja mama tez "antykotowa" jest teraz wlascicielka 3 uroczych kotek i mimo ze zdarza sie jej narzekac na potluczone wazony itp, to baaaardzo je kocha. Dodam ze jeden kotek znalazl sie podstepem u rodzicow (obowiazujaca wersja dla mamy: przyblakal sie), a drugi mial byc na chwile, na znalezienie mu dobrego domku i juz zostal :) Wiec Bast jakis maly podsepik i moze rodzice sie przekonaja :ok: :ok:
ObrazekObrazek

katebush

 
Posty: 1369
Od: Nie cze 17, 2007 17:25
Lokalizacja: Kraków (Kurdwanów)

Post » Śro maja 26, 2010 9:16 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Moi rodzice bardzo kochają koty - i absolutnie nie są antykoci. Parę ładnych lat mieszkała z nami (a potem już tylko z nimi) nasza znajdka staruszka Figa. Figa była znaleziona na wsi, jako bojący się podejść do ludzi kot. Babcia dokarmiała ją w stodole. Jak ja weszłam do stodoły to wyszłam z Figą na rękach i położyłam ją na łóżku, i tak już zostało. Na jesień i zimę Figa jeździła do Krakowa, wiosna i latem była na wsi z babcią. Figa była najwspanialszym kotem jakiego znałam. Odeszła w zeszłym roku, po długim leczeniu. Nie chcieliśmy, żeby się męczyła dłużej. Zasnęła głaskana przeze mnie (miała rozległy nowotwór).
Rodzice na razie nie mogą zabrać żadnego kota - raczej nie do jesieni. Myślą o kocie, ale jeszcze nie teraz.
Zobaczymy jak Bruno będzie się czuł u Pani Doktor Olgi. Jak będzie gorzej z wylizywaniem, stanem futerka i skóry to wtedy będę szukała mu miejsca (nawet kosztem mojego zdrowia, nie chcę żeby wracał do schroniska, bo widzę że czuje się coraz bardziej swobodnie).
Ale może będzie wszystko dobrze, może się oswoi i może znajdzie dobry dom. Bardzo tego dla niego pragnę, i muszę tak myśleć, bo inaczej łzy same mi płyną po policzkach. I nie mogę myśleć o tym, że jak wrócę do domu to już Go nie będzie w szafeczce. Równocześnie cieszę się, że jestem w pracy, i że odwiezie Go TŻ a nie ja :cry:
...czekam na wiatr, co rozgoni ciemne, skłębione zasłony...
ObrazekObrazek

Bast

 
Posty: 3173
Od: Śro sie 17, 2005 15:18
Lokalizacja: Kraków - Borek F.

Post » Śro maja 26, 2010 10:28 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Czy dobrze zrozumiałam? Czy Bruno trafi do klatki do lecznicy dr Olgi?
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 564 gości