Witam wszystkich, wczoraj byłam w pracy, kićki nakarmione, moja kicia z suszarni nie chce w ogóle wychodzić na podwórko, psy latają bez smyczy a i żywopłoty nie obrosły dobrze, nie ma gdzie się schronić,
wczoraj dzwoniła pani z Sokółki ale dowiedziawszy się że nie są to kilkutygodniowe kotki wycofała się z zamiaru adopcji, do babci dzwoniłam, załamana tragedią w naszym kraju, płacze bez przerwy, .....trudno się dziwić...Grubcio dostaje antybiotyk, babcia mówi że kropelki z krwią zniknęły, mam nadzieję że pomoże, trzeba dla tego kota kupić specjalne pożywienie dla chorych na nerki??
Niedawno dostałam telefon od koleżanki, dzwoniła do niej koleżanka, której koci się kotka, jest to kicia domowa, już 2 dzień nie może się okocić, jakiś tam wet ze wsi na której mieszka powiedział, że konieczna jest operacja, i koleżanka zadzwoniła do jakiejś kliniki w Białymstoku, gdzie za zabieg zażyczyli sobie 250zł, a ja zadzwoniłam do lecznicy, gdzie sterylizujemy kotki i tam panie zgodziły się zoperować za 120 zł,

więc zaraz kicia ma być dowieziona, koleżanka pożyczy tej dziewczynie pieniądze, bo nie nie dysponuje ona na razie taką kwotą i mam nadzieję, że się wszystko dobrze skończy.... Pozdrawiam wszystkich naszych przyjaciół i znajomych i ślę same dobre myśli...
