karmicielka już w psychiatryku. Duże i małe koty do adopcji

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lut 08, 2010 15:57 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

Jak wychodziłem do pracy to jadła sniadanie mrucząc więc chyba lepiej.
W nocy znów się w miarę normalnie załatwiła.

Za to Maciusiowi "gorzej". Zarwałem przez niego noc.

Słodki jest. Dzidziuś taki
Wystarczy się położyć do łożka i zgasić światło by zobaczyć zbliżającą się ciemniejszą plamkę w ciemności pomrukującą rozkosznie. Następnie przez parę minut depcze po twarzy i całej reszcie szukając idealnego miejsca, na zmianę wchodząc pod kołdrę i wychodząc (ręka drętwieje od wpuszczania go), a nie mogąc wejść pod kołdrę próbuje wejść między podbródek a szyje (ja wiem ze nie ma tam otworu - ale do niego nie dociera) a mi utrudnia zasypianie i łaskoczą mnie jego wąsy. Sielanka. Szkoda, że dziś było gorzej... Maciuś nie był śpiący... W efekcie i w nocy o 2, 3 czy rano o 5, 6 zaserwował mi pełen wachlarz kocich czułości w wydaniu małego kociaka przy ludzkiej głowie. Jak każdy uważam że kocie "ugniatanie" to jedna z najsłodszych i najbardziej rozczulających rzeczy jakie człowiek może zobaczyć w swym życiu - no może pomijając kiedy robi to na kolanach jak się ma cienkie spodnie - ale do zniesienia. Dziś się przekonałem, że ta czynność może być również najsłodszymi torturami na świecie. Maciuś w nocy ugniatał... moją twarz. Całą. Próbował wkładać mi te swoją słodkie łapki w uszy, nos i usta. Ba! Nawet w oczy. Po odpowiednim przyłożeniu łapek do oczodołów na zmianę próbował wepchnąc raz jedno, raz drugie oko w głąb czaszki cały czas mrucząc. Chyba o łapaniu pazurkami za nos czy podgryzaniu brody nie ma co wspominać bo to standart. W końcu koło 6 rano się poddałem. Wziąłem go w dłoń (Ja mam duże dłonie a on waży z kilogram więc nie stanowiło to problemu), przełożyłem gdzieś niżej niż głowa i przykryłem dłonią by spał spokojnie. To był błąd. Zaczął się z moją dłonią bawić: gryść palce łapać pazurkami i kopać tylnymi nóżkami. Nie dało się go odczepić. Wstałem kiedy przyszedł bić mnie po nosie.

Pijąc 3 kawę z tęsknotą wspominam noce kiedy to Pysia spokojnie spała koło mnie. Bo Pysia to aniołek. Szkoda, że taki dobry i spokojny kotek ma takie ciężkie życie. Ona nawet teraz, wyglądając na pierwszy rzut oka jak najbrzydszy na świecie kot, nie jest brzydka. Gdyby była zdrowa była by najładniejszym buraskiem na świecie. Te drobne chude łapki i chudy ogonek jak u orientalnych powodują, że wygląda jak kociak w wieku Maciusia. Mam nadzieje, że wreszcie uda się ją doleczyć do końca i znajdzie kochający domek.

15pietroTŻ

 
Posty: 21
Od: Pon wrz 22, 2008 18:08

Post » Pon lut 08, 2010 16:22 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

Anielko G?! ta klatka to dla minie?

tak, możesz pożyczyć w każdej chwili, mam jedną wolną

Zosiu, dam Ci taki środek do odrobaczania dzikich kotów, który się miesza z karmą
co do sprzątania to ja mogę chyba tylko w sobotę, bo mam dyżur co drugi dzień
AnielkaG
 

Post » Pon lut 08, 2010 20:15 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

I jak Pysia? Jakieś ustalenia odnośnie sprzątania?

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Pon lut 08, 2010 22:58 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

alix76 pisze:I jak Pysia? Jakieś ustalenia odnośnie sprzątania?


Pysia czuje się nieźle, bawiła się dziś myszką i galopowała nawet po pokoju! Jeszcze boimy się cieszyć. Wraca jej apetyt, to co zostawia w kuwecie też już nie budzi wątpliwości czy to aby nie wymioty. Chyba można trochę odetchnąć. Dziś obyło się bez kroplówki.
Maciuś był na przeglądzie i został odświerzbiony, za tydzień go zaszczepimy.

Sprzątanie chyba będzie w weekend w takim razie, mam nadzieję, ze nie będzie za późno. Spróbuję sama coś tam ogarnąć jak będę miała czas.

Pochwalę się, złapałam ślepotkę piwniczną ! :mrgreen: własnymi rękoma ją wpakowałam do transportera i mam tylko jedną małą dziurę 8) Jutro jedzie na leczenie dzięki AnielceG i SA.
Nie powinna potem wracać na wolność bo z niej jest żaden dzik. Obejrzałam ją w pełnym świetle, oczy ma ale źrenice świecą na czerwono a to chyba nie wróży za dobrze :?
Napstrykałam kilka dni temu sporo zdjęć w piwnicy, ale gdzieś mi się kabelek od aparatu zawieruszył :?

Byłam tez u kotki bez krawata, już się mnie tak bardzo nie boi i nie zwiewa jak przychodzę. uwielbia leżeć na kolanach a po zdjęciu chętnie na nie wraca. Cudna jest.
Dzwonił dziś do mnie pan w sprawie adopcji dorosłego kocurka, dla rodziców :? Nie brzmiał jak miłośnik zwierząt, interesowało go tylko ile kosztuje i gdzie go można odebrać. Nie bardzo wiedziałam jak z nim rozmawiać, nawet już nie mówiłam o wizycie przedadopcyjnej. Temat wychodzenia tez był niejednoznaczny: nie będzie wychodził, ale maja fajne podwórko.Trochę mam mętlik myśli po takich rozmowach. Większość zainteresowanych dzwoni po kota dla kogoś, nie rozumiem tego.
Obrazek

15pietro

 
Posty: 2379
Od: Śro kwi 23, 2008 20:51
Lokalizacja: NYC

Post » Pon lut 08, 2010 23:08 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

ten facet dzwonił też do Delfin612, poprzedni kot im zginał
Spróbuję sama coś tam ogarnąć jak będę miała czas.

myślałam że dam radę w czwartek ale umówiłam się do lekarza :? w pozostałe dni pracuję całą dobę, jutro po pracy jade z prowiantem do mojego TDT
tam wszystko trzeba wywalić po prostu te szmaty i konstrukcje
może dozorca chociaż by to powynosił, może mu dać flaszkę?
AnielkaG
 

Post » Wto lut 09, 2010 5:32 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

Podejrzewam, że dozorca czeka na jakąś rekompensatę. Czy mam się postarać o jakieś środki czystości? Mogę się też dołożyć na "flaszkę" dla dozorcy ...

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Wto lut 09, 2010 8:46 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

A nasza kicia bez krawatki uwielbia mizianie pysia :D
cała reszta ciałka jest zarezerwowana dla niej samej, ale pysio ma do oddania w dobre ręce :D
wczoraj pod koniec dnia już widać było, że jest spokojniejsza, że lepiej się czuje, mniej boi tych zmian wszystkich :) Na razie nie polubiła kanapy, ale drukarka i miejscówka przy kaloryferze + parapet są the best. :D
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 09, 2010 8:56 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

Gratuluję złapania ślepiny!
Nie odpisałam wieczorem na sms bo akurat skończyły mi się środki na karcie :/

Co do głupich rozmów adopcyjnych, to niestety standard, miałam tylko kilka adopcji ale co ja się nasłuchałam... Zdecydowanie wolę mejle, nie wymagają takiej asertywności :mrgreen: Choć z drugiej strony to ci ludzie i tak dostaną w końcu od kogoś kota, więc w sumie należałoby z nimi rozmawiać i tłumaczyć - ale ja nie mam na to nerwów :oops:

15piętroTŻ - mam wrażenie, że Maciuś to mentalny braciszek naszego poprzedniego tymczasa Władka:http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=94508&start=435 (czwarty post od góry :D )
Ostatnio edytowano Wto lut 09, 2010 8:59 przez seidhee, łącznie edytowano 1 raz

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Wto lut 09, 2010 8:59 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

dubel

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Wto lut 09, 2010 9:04 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

Cieszę się że z Pysią lepiej!

Zosiu podaj proszę nr. klatki "mojej" czarnej bo i nic nie mogę się dowiedzieć w Koterii.

Anielko jak mogę się z Toba skontaktować? (przepraszam- brak doświadczenia na tej stronie)

Hanna

hannaaa

 
Posty: 65
Od: Pt lut 05, 2010 17:00
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Wto lut 09, 2010 11:58 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

hannaaa pisze:Cieszę się że z Pysią lepiej!

Zosiu podaj proszę nr. klatki "mojej" czarnej bo i nic nie mogę się dowiedzieć w Koterii.

Anielko jak mogę się z Toba skontaktować? (przepraszam- brak doświadczenia na tej stronie)

Hanna

Twoja Cykoria jest już ciachnięta i zdrowa :) Guzek pod skórą na biodrze wygląda niegroźnie. Jest w klatce nr 8.
Anielko ja duża jest Twoja klatka bo mi pani spoza forum zaoferowała wersję big (więcej niż 70x70x50)
Kocurek alix76 jeszcze nie był ciachnięty jak dzwoniłam, nadal jest leczony i jest miiiziakiem.
Obrazek

15pietro

 
Posty: 2379
Od: Śro kwi 23, 2008 20:51
Lokalizacja: NYC

Post » Wto lut 09, 2010 12:21 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

Anielko ja duża jest Twoja klatka bo mi pani spoza forum zaoferowała wersję big (więcej niż 70x70x50)

to moja albo taka sama albo wieksza
AnielkaG
 

Post » Wto lut 09, 2010 14:05 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

15pietro
jeśli chodzi o uregulowanie pracy jelit, biegunki i takie tam to ja polecam COLON C + ENTERAFERMENT (nie wiem czy dobrze napisałam jego nazwe) + 1/2 saszetki intestinala mokrego 2 razy dziennie, mam koteczke Balbinke na DT która przez prawie 3 miesiące miała non stop biegunke, próbowaliśmy wszystkiego i dopiero ta kombinacja pomogła, teraz Balbinka ma wzorcową kupke, wcześniej to tylko prawie woda z krwią albo taka maź była
Te specyfiki nie zaszkodzą bo Colon C to czysty błonnik a ten Enteraferment wyrównuje chyba flore bakteryjna o ile dobrze pamiętam, naprawde warto spróbować
Gdybym wtedy nie spróbował to raczej już nie byłoby mojej Balbinki :(

Trzymam kciuki za Pysieńke :ok:
Obrazek
viewtopic.php?f=1&t=116684&start=45
http://nadziejanadom.org/
Ludwiczek[']; Kinia[']; Balbinka[']; Kleo ['] - mój kochany miś

Kleo

 
Posty: 1449
Od: Sob sty 12, 2008 15:50
Lokalizacja: Będzin

Post » Wto lut 09, 2010 14:33 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

:lol: , cyt."Za to Maciusiowi "gorzej". Zarwałem przez niego noc. Słodki jest. Dzidziuś taki
Wystarczy się położyć do łożka i zgasić światło by zobaczyć zbliżającą się ciemniejszą plamkę w ciemności pomrukującą rozkosznie. Następnie przez parę minut depcze po twarzy i całej reszcie szukając idealnego miejsca, na zmianę wchodząc pod kołdrę i wychodząc (ręka drętwieje od wpuszczania go), a nie mogąc wejść pod kołdrę próbuje wejść między podbródek a szyje (ja wiem ze nie ma tam otworu - ale do niego nie dociera) a mi utrudnia zasypianie i łaskoczą mnie jego wąsy. Sielanka. Szkoda, że dziś było gorzej... Maciuś nie był śpiący... W efekcie i w nocy o 2, 3 czy rano o 5, 6 zaserwował mi pełen wachlarz kocich czułości w wydaniu małego kociaka przy ludzkiej głowie. Jak każdy uważam że kocie "ugniatanie" to jedna z najsłodszych i najbardziej rozczulających rzeczy jakie człowiek może zobaczyć w swym życiu - no może pomijając kiedy robi to na kolanach jak się ma cienkie spodnie - ale do zniesienia. Dziś się przekonałem, że ta czynność może być również najsłodszymi torturami na świecie. Maciuś w nocy ugniatał... moją twarz. Całą. Próbował wkładać mi te swoją słodkie łapki w uszy, nos i usta. Ba! Nawet w oczy. Po odpowiednim przyłożeniu łapek do oczodołów na zmianę próbował wepchnąc raz jedno, raz drugie oko w głąb czaszki cały czas mrucząc. Chyba o łapaniu pazurkami za nos czy podgryzaniu brody nie ma co wspominać bo to standart. W końcu koło 6 rano się poddałem. Wziąłem go w dłoń (Ja mam duże dłonie a on waży z kilogram więc nie stanowiło to problemu), przełożyłem gdzieś niżej niż głowa i przykryłem dłonią by spał spokojnie. To był błąd. Zaczął się z moją dłonią bawić: gryść palce łapać pazurkami i kopać tylnymi nóżkami. Nie dało się go odczepić. Wstałem kiedy przyszedł bić mnie po nosie.


....czytam jak dobrą, komediową książkę, chociaż wiem, że w takiej sytuacji śmiać się nie należy...Podziwiam 15 piętro, jej zaangażowanie i determinację, musi być dobrym człowiekiem, zwierzęta to czują, dlatego "biała" dała się złapać, a Pysia ma dla kogo zdrowieć:)

anabelp

 
Posty: 649
Od: Nie sty 10, 2010 12:04

Post » Wto lut 09, 2010 19:04 Re: karmicielka już w psychiatryku. Walczymy o Pysię :(

anabelp my po prostu lubimy kotki :mrgreen: Biała dała się złapać bo ją głodziłam jeden dzień :roll:

Pysia będzie żyła :dance2: przegalopowała właśnie po stole, telewizorze a potem wieszała się na żaluzjach. Apetyt też ma wilczy. Teraz ganiają się z Maciusiem a właściwie Maciuś gania ją. Ale się cieszę, ze dochodzi do siebie. To dzięki waszej pomocy :D
Kleo, Pysia dostaje Intestinal i Trilac. Widać po nich bardzo dużą poprawę stanu jej jelit.

Ślepotka piwniczna nazywa się od dziś Marysia, bo to taka wychudzona sierotka. W czwartek będę wiedzieć coś więcej na temat stanu jej zdrowia bo przy mnie nie miała niestety przeglądu, wetka musiała pomagać przy kastracji.
Obrazek

15pietro

 
Posty: 2379
Od: Śro kwi 23, 2008 20:51
Lokalizacja: NYC

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 151 gości

cron