A Kulcia trafiła do swojego domku kilka dni temu
Została zaadoptowana przez młoda dziewczynę, z którą rozmawiałam telefonicznie juz od dwóch tygodni. Opowiadałam jej o lękliwości kotki i za każdym razem kończyłam rozmowę prosząc, żeby jeszcze raz przemyślała sprawę adopcji. Dziewczyna nie dała sie spławić, opowiadała mi o psie, którego mieli ze schroniska i który był półdziki, o tym jak sie oswajał, jak go kochała i jaką satysfakcję dawało jej oswajanie go i obserwowanie jak staje się ufnym i kochanym psem. Po świętach przez telefon mi się popłakała i powiedziała, ze jak ja jej nie chce dać Kulci to żebym powiedziała, albo jak ją oddałam komuś innemu to ona to jakoś przeżyje, ale już nie może wytrzymać i patrzy na Kulci zdjęcie i chce ją bardzo wsiąść do siebie. Spotkałyśmy sie w szpitalu u Kulci. Wrażenie miałam super pozytywne. Mała pojechała do domu. Jesteśmy w kontakcie. Kulcia oczywiście w domu przyssała sie do babci, która jest cały czas, normalnie chodzi po mieszkaniu i miauczy domagając się jedzenia. Bardzo się cieszę z domku dla niej. Ona tyle czkała biedusia.
Do nowego domku trafił tez szylkretowy kocurek. Nie zatrzymałam go u siebie, ponieważ jeden z moich rezydentów źle się czuł z jego powodu. Niby było wszystko ok, ale widziałam, że dla Suriego to już za dużo. Może gdybyśmy mieli chociaż dwa pokoje, to byłoby inaczej. Krecik zamieszkał u Pani Asi w dużym domu w bezpiecznej okolicy. Krecik oczywiście zachwycony - on zawsze jest wszystkim zachwycony. Całą noc zwiedzał dom i deptał śpiącą w jego wspólnym pokoju babcię - bo Krecik ma wspólny pokój z babcią pani Asi

Poranny mail z nowego domu donosi, że Krecik obżera się na maxa, sprząta wszystkie kąty z kurzu i razem z babcią i panią Asią oglądali w nocy pokazy fajerwerków

Wniosek - uwielbiam domy z Babciami
