10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 04, 2009 10:16 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Spokojny kochający ciepły dom zdziałają cuda :ok:
Obrazek

krzsztof

 
Posty: 1015
Od: Nie wrz 27, 2009 15:43
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 04, 2009 11:10 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

ojej, jaka jestem do tyłu
Liza już w domu! :dance: :dance: :dance:
i już powolutku się oswaja
i zjadła, to teraz
kciuki za przemianę materii :ok: :ok: :ok: :ok:
i tak po kolei, aż do leżenia brzuszkiem do góry :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 04, 2009 11:45 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

POdczytuje caly czas. Ciesze sie że juz nie w szpitalnej klateczce a w domu. Jeżeli jedzonko znika to bedzie dobrze.
Obrazek
Obrazek

Iburg

 
Posty: 5024
Od: Wto sty 04, 2005 21:52
Lokalizacja: Rybnik

Post » Śro lis 04, 2009 11:56 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Włóczka przeca napisała, że żwirek silikonowy-wyprawkowy... więc dla kici żadna nowość...
musi się dziewczyna obeznać ciut z terenem, żeby załatwiać tak intymne potrzeby...
jak Wy wyjeżdżacie gdzieś na wakacje, czy w nowe miejsce, to nie macie problemów tego typu...? :wink:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 04, 2009 12:41 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Hop hop hop po domek :ok: :ok: :ok: :1luvu: :1luvu:

specka

 
Posty: 47
Od: Sob paź 24, 2009 22:15
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro lis 04, 2009 13:33 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

widać kota? zjadła? 8O 8O 8O
ja Klemensa przez dwa tygodnie od przyjazdu do nas nie widziałam...

skoro żwirek z wyprawki, to zgadzam się z Joanną, że kotka go zna, nie ma sensu dodawać jej teraz stresu zmieniając na inny. Ale może kuweta stoi w miejscu dla kotki "niebezpiecznym". Może np. przez całe życie miała kuwetę w łazience, a teraz jest w przedpokoju, albo odwrotnie.

Włóczka, żwirek silikonowy po siuśkach robi się żółtawy i trochę rozpada.
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 04, 2009 14:55 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Nasz rezydent Sajgon oswajał się z nowym miejscem po przywiezieniu od CC całe 5 min. bo tyle zajęło mi wyciągnięcie jago piłeczki i rzucenie mu ;)

Asia & Daniel

 
Posty: 63
Od: Czw paź 01, 2009 19:39
Lokalizacja: Łódź / Łask

Post » Śro lis 04, 2009 17:06 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Asia & Daniel pisze:Latanie za nią z aparatem może ja tylko dodatkowo zestresowac bo w jej oczach wy nie robicie zdjęcia tylko ją gonicie/śledzicie poruszając się za nią. najlepiej bedzie dac jej teraz świety spokój zeby nie zraziła się na staracie.


o jeżuuu...
nikt nie mówi o ganianiu za kotką z aparatem 8O
Aparat ot taki sprzęt, co ma zoom, najczęściej :?
Tyle dzików i półdzików przerabiam i jakoś i zdjęcia są i koty się nie stresują.
Po prostu nie robię tragedii i cykam.

Ale jak nie to nie.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Śro lis 04, 2009 19:34 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Do domu wróciłam dopiero ok. 17:00. Rano zostawiłam jej jedzenie - z jednego spodeczka trochę ruszone, ale niezbyt dużo. Kicia w mojej obecności nadal za szafkami (zerknęłam trochę od góry; niech sobie siedzi, ale niech ja wiem że siedzi cała i zdrowa...). Ugotowałam kawałek kurzego biustu (gadając do "pustej" kuchni ;) ), pokroiłam, dolałam trochę rosołku żeby było i picie... no i mam nadzieję że się skusi jak dostatecznie długo będzie cisza.... Bidna jest, bo jak zerknęłam, a w kuchni tak pachniało tym kurczakiem, to się oblizywała, pić jej się chyba też chce... ale siedzi :(

Całego dnia myślę że tam nie przesiedziała, bo są ślady futerka na parapecie, na kuchence i w kuwecie. Kupki nie ma, a co do siusiu to mi jest ciężko stwierdzić przy wieczornym świetle, zwłaszcza że żwirek silikonowy pierwszy raz widzę :( , tak że dziękuję Ci bardzo Georg-inia za informację jak to ma wyglądać (nasze "rodzinne" koty zawsze załatwiały sprawy albo na dworze, albo w zwykłym piasku w kuwecie).
Kuweta stoi w kuchni koło jej kryjówki, dostawiłam jej drugą z benkiem, niech ma wybór. Nie wiem czy ma sens stawiać w łazience, bo będzie miała do niej dość daleko. Ale trochę się martwię tym brakiem "urobku"...

Asia & Daniel - Kici nikt nie gania z aparatem; Ania Pisiokot wychodziła, byłyśmy w przedpokoju, Kicia siedziała przy swojej kryjówce (oddalona na długość kuchni) - Ania zrobiła zdjęcie i to wszystko. Ja jej też ganiać nie będę, bo nawet nie mam z czym ;)

włóczka

 
Posty: 1449
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Śro lis 04, 2009 19:51 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Będzie dobrze trzymam kciuki :ok: :P
Obrazek

krzsztof

 
Posty: 1015
Od: Nie wrz 27, 2009 15:43
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 04, 2009 20:07 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Jeszcze wystraszona kotunia jest.....co jej się dziwić..... tyle zmian na raz po 10 latach spokojnego życia w jednym miejscu. Na pewno się otworzy, tylko czasu trzeba. Agatko robisz co możesz i robisz to dobrze :ok:
Tak sobie jednak myślę, że jak urobku chyba ze dwa dni nie będzie to trzeba do weta.....prawda?
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 04, 2009 21:11 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

magdaradek pisze:
Tak sobie jednak myślę, że jak urobku chyba ze dwa dni nie będzie to trzeba do weta.....prawda?

Pewnie tak...
Ja to ostatnio przerabiałam u Lakiego... On strasznie oporny był...
Może spróbować jakiejś pasty na kłaki.
Ja w akcie desperacji kupiłam bozitę i jakiś koci pasztet z pomidorami... I o dziwo - zadziałało :roll:
Za Lizę :ok:
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23786
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 04, 2009 21:18 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Joanna KA pisze:musi się dziewczyna obeznać ciut z terenem, żeby załatwiać tak intymne potrzeby...
jak Wy wyjeżdżacie gdzieś na wakacje, czy w nowe miejsce, to nie macie problemów tego typu...? :wink:



Może Joanna ma rację ? jak zabieram Dropsa w odwiedziny do mojej siostry to przez dwa dni kupalka niet, mimo, że nie wyglada na zestresowanego.

Trzymam kciuki za kitkę nieustające :ok:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 04, 2009 22:26 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
jutro już pewnie będzie lepiej
może gurmeta jej dać, na wiele kotów działają przeczyszczająco :roll:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 04, 2009 22:39 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

na moje koty stanowczo najlepiej działa Bozita - sraka aż miło :roll: Agatka, możesz jej polać jedzenie olejem parafinowym, albo chociaż zwykłym. Ewentualnie dać lactulozę - kupisz w aptece. Może nie ciągaj tak od razu znów do weta biednej dziewczynki :(
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510 i 60 gości